Futra z charakterem - Sanatorium pod Bananem ;)
: śr paź 12, 2011 12:15 pm
Już od dawna przymierzam się żeby założyć " swój " temat. Jakoś zawsze brakło czasu, ale teraz mam powód i postanowiłam że zacznę zanim pojedziemy na zabieg z Zimą. Trochę tu jestem jeszcze nieśmiała, choć Was "obserwuję od roku"
Początki wyglądały tak:
Odkąd pamiętam mieszkał z nami Kotek, Kotek był papugą nimfą, był z nami 22 lata i dwa tygodnie temu odszedł.. Kotek był zdecydowanym czasem wręcz " upierdliwym" przyjacielem, a odkąd kazał się głaskać i miziać, każda wolną chwilę wykorzystywał do cna
Ponieważ nie ma już Kotka chcę mu poświęcić chwilkę, przypominając sobie kilka momentów , które do końca życia będę pamiętać.
Kotek uwielbiał pić ... kawę ! Oczywiście zawsze trzeba było ją zabierać ze sobą bo każdą najmniejszą chwilę nieobecności przy kubku, Kotek zauważał i już dziób zamoczony. Któregoś razu zaparzyłam sobie kawkę i odwróciłam się w kierunku lodówy , aby wziąć mleko i dolać , Kotek lotem miga , zjawił się na blacie i już dziób w kawie .. niestety nie było jeszcze tam mleka , więc kawa była gorąca .. wybaczcie haha ale widok syczącego ptaka z wywalonym , poparzonym jęzorem, biegający w kółko, który przepuszcza powietrze żeby ostudzić organ, do tej pory powoduje śmiech .. Niestety ten wypadek niczego Kotka nie nauczył.
Kiedyś wpadam do domu , po pracy - oczywiście spóźniona, nastawiam zupę, obieram ziemniory ; ulubione żarcie uu mniam mniam obierki - więc Kotek już na straży dobrego. ( Kiedyś mówiliśmy na Kotka , że to nie Kotek tylko świnia bo je odpady:). Ja na szybko surówka, rybka , pomidorowa, więc wyciągam porcję rosołową i odkładam żeby wystygła , patrzę do lodówy - cholera nie ma śmietany ! No to bach w trampki i do biedrony ,przecież zaraz synowce przyjdą ze szkoły. Przychodzę - cisza w domu , podejrzane ... wołam , wołam Kotek , kooooteeeek - cisza. Zrzucam siaty , biegam , szukam , w łazience niema , w pokojach nie ma , w klatce ani śladu. Strach mnie ogarną bo okno otwarte! nagle gdzieś z okolic kuchni małe nieśmiałe świr świr, to biegnę , wpadam do kuchni - nie ma! Patrzę na porcję rosołową , a tam w środku między zebrami straconego kurczaka siedzi jakże zadowolony i prawie ze uśmiechnięty papug...
Kiedy zamieszkała u nas Zima, Kotek się obraził. Ale to nie był taki zwykły foch jakim nas raczył zwykle. Zdarzało się, że Kotek nie wychodził z klatki bo się gniewał , a i owszem zdarzało się i z dwa dni siedział, to była zawsze taka manifestacja gniewu i niezadowolenia. A bo jedzenie nie takie , a bo nie pozwalali - te złe ludzie- jeść pomidorówki z ryżem ( ulubione jedzenie i zawsze powód do kłótni !) a bo akurat Kotek miał ochotę siedzieć na brodziku w łazience a ktoś nie zważając że " zajęte" śmiał brać prysznic, a więc zdarzało się .. i myśmy się szanowali. Ale miesiąc focha ? To że Kotek siedział w klatce to jeszcze nic, musiał być zakryty to znaczy klatka musiał być przykryta, inaczej syczał na wszystkich i nikomu nie pozwalał na mizianie. Klops! Kotek popsuty! Ja już, oczywiście , ze apokalipsa i idziemy do weta. Nie powiem nawet się starałam pójść ale nieznośne stworzenie jedynie co chciało to siedzieć w ciemnicy...
Któregoś pięknego ranka Kotek wyleciał jak gdyby nigdy nic prosto na .. podłogę i zachowywał się już nie jak Kotek tzn papuga - tylko jak Zima czyli szczur! Hasał po podłodze, wchodził za szafę, wspinał się na tych swoich dwóch, krótkich nóżkach i nie używał skrzydeł ! Uff dobrze że mu przeszło po tygodniu ..
Takich anegdotek , było mnóstwo. Ciągle miewał pomysły , które nas ludzi niby rozumnych po prostu - przerastały i za to Koteczku - dzięki trudno się żyje bez Ciebie, ale wiem że byłeś już staruszkiem i tak jest lepiej. W naszej pamięci będziesz najlepszym kotkiem, choć słabo było u Ciebie z futerkiem
Początki ze szczurami w domu wyglądały tak :
- Mamo , mamo to kiedy wreszcie będzie ten .. szynszyl ? - to moje 'Nowe Dziecko" , ma obecnie 11 lat
ja w myślach - cholera znowu sobie przypomniał ! a do niego
- nie mówi się szynszyl tylko szynszyla.
- no to kiedy będzie ?
moje westchnienie
- jeszcze nie teraz
- no to kiedy?
"Stare dziecko"- 15 lat
- choć poszukamy coś na temat, żeby mama nie miała argumentów, że nic nie wiemy i dla tego " jeszcze nie teraz" - szyderczy uśmiech gimnazjalisty - bydlak
.. i tak mniej więcej co dwa dni. Poczytaliśmy i im bardziej się zagłębiałam w tą wiedzę tym bardziej byłam przekonana, że jednak nie szynszyla..
Tydzień później pukanie do drzwi. Sąsiad:
- nie chcesz szczurka?
ja - szczurka?
sąsiad : no takie małe sympatyczne , całkiem kumate zwierzątko - szczurek , nie chcesz? Bo mi się właśnie urodziło 9 sztuk i szukam przyszłych rodziców he? Jak zrobię głupią minę to weźmiesz?
ja: Ale dzisiaj ?
sąsiad śmiech , z zza ramienia Nowe Dziecko - tak , chcę szczurka ! Obiecałaś ze jak nie szynszyla to coś innego ! To jest TO inne !
Stare Dziecko ; Jak się coś obiecuje .. ( bydlak! ##@$## )
ja - ale nie mamy klatki ! ( ha , jest argument !)
sąsiad : ja Ci dam w komplecie
W tym momencie "odlepił" sie od kompa Głos Rozsądku , Szara Eminencja Domu czyli mój mąż. ( myślę sobie to teraz zobaczycie ) , a mój pan mąż :
No w zasadzie to takie małe zwierzątko , nie wymaga chyba wiele zachodu, co najwyżej tyle co chomik ..
Byłam ugotowana
ZIMA
https://picasaweb.google.com/DukatEve/Z ... 1200878514
Drogą umowy z sąsiadem miał być samiec, więc Nowe Dziecko nazwało futrzanego mieszkańca Dexterem i czekaliśmy na dzień, kiedy to małe stworzenie z wielkimi zębiskami do nas przybędzie. 9 czerwca 2010 roku nastąpił ów dzień. Rzecz jasna że zrobił to z zaskoku, ja do sklepu , on do mojego domu z klateczką. Kiedy wróciłam , wszyscy pochylali się już nad nową zdobyczą a ja się obraziłam. Nie pytajcie dlaczego , nie wiem i nie pamiętam. Stworzenie Boże zobaczyłam dopiero rano przed wyjściem do pracy, "wypiliśmy kawę i pogadaliśmy" . miało takie mądralińskie oczyska i różowe uszka , nie będę ściemniać od razu się zakochałam. Ten dzień w pracy był nietypowy ponieważ skręciłam nogę i skończył się w szpitalu. No cóż noga w ortezie - trzy tygodnie zwolnienia. Wyobraźcie sobie lezę z tą nogą na podwyższeniu, skwar niemiłosierny ( było wtedy 34 stopnie) i gapie się w nieokreśloną przestrzeń, myślę sobie , tak gorąco a Kotek przykryty ( nie wiedziałam jeszcze wtedy ze obrażony) a odkryję Go bo na pewno się tam dusi, więc z tym niezgrabnym kulasem kuśtykam żeby ulżyć Kotkowi ; klatka podwieszona pod sufitem, odkrywam , Kotek napadł na mnie z tym swoim sykiem .. ja przestraszona cofnęłam się, niestety noga zepsuta nie utrzymała równowagi, więc bęc! Ręka spadła mi na klatkę z futrzakiem - a On chaps w palec! Rzucając klątwami, wyjąc z bólu - czołgam się w kierunku łazienki, krew sika z palca , kulas boli, Kotek wrzeszczy a szczuras .. smacznie zajada chrupka ! To nie od razu była miłość z wzajemnością
Jakoś tak wczesną jesienią przyjechała moja siostra - studiuje biolę - i stwierdziła : A wiesz że to samiczka?
Plan legł, i jak to wytłumaczyć młodemu hmm..
Spadł pierwszy śnieg , taki wielki i puchaty i moje Nowe Dziecko zachwycone zjawiskiem przykleiło się do szyby niczym glonojad. Po nieokreślonym czasie obserwacji stwierdził że; jak nasz szczuras śpi to generuje śnieg, futerko ma takie jak maskowanie zimowe wiesz? To było poważne stwierdzenie młodego człowieka i trzeba było to uszanować, dwa dni szukałam skojarzeń z " generowaniem śniegu" i " plamiakiem zimowym" - tak Dexter został Zimą.
Zima jest Damą ; kiedy myje sobie futro, wygląda jak XIX - wieczna panna wygładzając długie spódnice. Pieczołowitość i majestatyczność tego zjawiska jest niesamowita. Zima NIGDY nie biega jak ktoś patrzy! Kiedy wstaje zawsze najpierw toaleta , "pranie" sprawdzi czy wszystko jest na miejscu, zje a dopiero idzie żulić żeby ją wypuścić, nie to co Glutaminian.O przepraszam , Ona nie żuli ona czeka aż ja się domyślę że łaskawie królewna chce opuścić twierdzę . Kiedy w klatkach jest już brudno wyrzuca "śmieci" za klatkę i ja wtedy czy mam czas czy nie muszę się wziąć za sprzątanie. Zima lubi swoje koronki, jej hamak musi takie mieć , nie wiem dlaczego ale w innych nie śpi i demonstruje to spaniem za kuwetą. Egzystencja z Glutaminianem polega na tym że Glutaminian jest jej i kropka.
https://picasaweb.google.com/DukatEve/Z ... 9314823138
Dziś dla Zima ma 16 miesięcy i potrzebujemy dla niej wsparcia - jutro jedziemy na zabieg wycinania guza, co będzie później ..?
Następnym razem zaserwuję Was opowiastkę jak to się stało, iż w nasze progi zawitała Glutaminian, oraz dalsze losy Zimy, a wszystkim którzy choć przeczytali dwa zdania z tego tematu, ślicznie dziękuję.
Do potem
Kłaniam się
Początki wyglądały tak:
Odkąd pamiętam mieszkał z nami Kotek, Kotek był papugą nimfą, był z nami 22 lata i dwa tygodnie temu odszedł.. Kotek był zdecydowanym czasem wręcz " upierdliwym" przyjacielem, a odkąd kazał się głaskać i miziać, każda wolną chwilę wykorzystywał do cna
Ponieważ nie ma już Kotka chcę mu poświęcić chwilkę, przypominając sobie kilka momentów , które do końca życia będę pamiętać.
Kotek uwielbiał pić ... kawę ! Oczywiście zawsze trzeba było ją zabierać ze sobą bo każdą najmniejszą chwilę nieobecności przy kubku, Kotek zauważał i już dziób zamoczony. Któregoś razu zaparzyłam sobie kawkę i odwróciłam się w kierunku lodówy , aby wziąć mleko i dolać , Kotek lotem miga , zjawił się na blacie i już dziób w kawie .. niestety nie było jeszcze tam mleka , więc kawa była gorąca .. wybaczcie haha ale widok syczącego ptaka z wywalonym , poparzonym jęzorem, biegający w kółko, który przepuszcza powietrze żeby ostudzić organ, do tej pory powoduje śmiech .. Niestety ten wypadek niczego Kotka nie nauczył.
Kiedyś wpadam do domu , po pracy - oczywiście spóźniona, nastawiam zupę, obieram ziemniory ; ulubione żarcie uu mniam mniam obierki - więc Kotek już na straży dobrego. ( Kiedyś mówiliśmy na Kotka , że to nie Kotek tylko świnia bo je odpady:). Ja na szybko surówka, rybka , pomidorowa, więc wyciągam porcję rosołową i odkładam żeby wystygła , patrzę do lodówy - cholera nie ma śmietany ! No to bach w trampki i do biedrony ,przecież zaraz synowce przyjdą ze szkoły. Przychodzę - cisza w domu , podejrzane ... wołam , wołam Kotek , kooooteeeek - cisza. Zrzucam siaty , biegam , szukam , w łazience niema , w pokojach nie ma , w klatce ani śladu. Strach mnie ogarną bo okno otwarte! nagle gdzieś z okolic kuchni małe nieśmiałe świr świr, to biegnę , wpadam do kuchni - nie ma! Patrzę na porcję rosołową , a tam w środku między zebrami straconego kurczaka siedzi jakże zadowolony i prawie ze uśmiechnięty papug...
Kiedy zamieszkała u nas Zima, Kotek się obraził. Ale to nie był taki zwykły foch jakim nas raczył zwykle. Zdarzało się, że Kotek nie wychodził z klatki bo się gniewał , a i owszem zdarzało się i z dwa dni siedział, to była zawsze taka manifestacja gniewu i niezadowolenia. A bo jedzenie nie takie , a bo nie pozwalali - te złe ludzie- jeść pomidorówki z ryżem ( ulubione jedzenie i zawsze powód do kłótni !) a bo akurat Kotek miał ochotę siedzieć na brodziku w łazience a ktoś nie zważając że " zajęte" śmiał brać prysznic, a więc zdarzało się .. i myśmy się szanowali. Ale miesiąc focha ? To że Kotek siedział w klatce to jeszcze nic, musiał być zakryty to znaczy klatka musiał być przykryta, inaczej syczał na wszystkich i nikomu nie pozwalał na mizianie. Klops! Kotek popsuty! Ja już, oczywiście , ze apokalipsa i idziemy do weta. Nie powiem nawet się starałam pójść ale nieznośne stworzenie jedynie co chciało to siedzieć w ciemnicy...
Któregoś pięknego ranka Kotek wyleciał jak gdyby nigdy nic prosto na .. podłogę i zachowywał się już nie jak Kotek tzn papuga - tylko jak Zima czyli szczur! Hasał po podłodze, wchodził za szafę, wspinał się na tych swoich dwóch, krótkich nóżkach i nie używał skrzydeł ! Uff dobrze że mu przeszło po tygodniu ..
Takich anegdotek , było mnóstwo. Ciągle miewał pomysły , które nas ludzi niby rozumnych po prostu - przerastały i za to Koteczku - dzięki trudno się żyje bez Ciebie, ale wiem że byłeś już staruszkiem i tak jest lepiej. W naszej pamięci będziesz najlepszym kotkiem, choć słabo było u Ciebie z futerkiem
Początki ze szczurami w domu wyglądały tak :
- Mamo , mamo to kiedy wreszcie będzie ten .. szynszyl ? - to moje 'Nowe Dziecko" , ma obecnie 11 lat
ja w myślach - cholera znowu sobie przypomniał ! a do niego
- nie mówi się szynszyl tylko szynszyla.
- no to kiedy będzie ?
moje westchnienie
- jeszcze nie teraz
- no to kiedy?
"Stare dziecko"- 15 lat
- choć poszukamy coś na temat, żeby mama nie miała argumentów, że nic nie wiemy i dla tego " jeszcze nie teraz" - szyderczy uśmiech gimnazjalisty - bydlak
.. i tak mniej więcej co dwa dni. Poczytaliśmy i im bardziej się zagłębiałam w tą wiedzę tym bardziej byłam przekonana, że jednak nie szynszyla..
Tydzień później pukanie do drzwi. Sąsiad:
- nie chcesz szczurka?
ja - szczurka?
sąsiad : no takie małe sympatyczne , całkiem kumate zwierzątko - szczurek , nie chcesz? Bo mi się właśnie urodziło 9 sztuk i szukam przyszłych rodziców he? Jak zrobię głupią minę to weźmiesz?
ja: Ale dzisiaj ?
sąsiad śmiech , z zza ramienia Nowe Dziecko - tak , chcę szczurka ! Obiecałaś ze jak nie szynszyla to coś innego ! To jest TO inne !
Stare Dziecko ; Jak się coś obiecuje .. ( bydlak! ##@$## )
ja - ale nie mamy klatki ! ( ha , jest argument !)
sąsiad : ja Ci dam w komplecie
W tym momencie "odlepił" sie od kompa Głos Rozsądku , Szara Eminencja Domu czyli mój mąż. ( myślę sobie to teraz zobaczycie ) , a mój pan mąż :
No w zasadzie to takie małe zwierzątko , nie wymaga chyba wiele zachodu, co najwyżej tyle co chomik ..
Byłam ugotowana
ZIMA
https://picasaweb.google.com/DukatEve/Z ... 1200878514
Drogą umowy z sąsiadem miał być samiec, więc Nowe Dziecko nazwało futrzanego mieszkańca Dexterem i czekaliśmy na dzień, kiedy to małe stworzenie z wielkimi zębiskami do nas przybędzie. 9 czerwca 2010 roku nastąpił ów dzień. Rzecz jasna że zrobił to z zaskoku, ja do sklepu , on do mojego domu z klateczką. Kiedy wróciłam , wszyscy pochylali się już nad nową zdobyczą a ja się obraziłam. Nie pytajcie dlaczego , nie wiem i nie pamiętam. Stworzenie Boże zobaczyłam dopiero rano przed wyjściem do pracy, "wypiliśmy kawę i pogadaliśmy" . miało takie mądralińskie oczyska i różowe uszka , nie będę ściemniać od razu się zakochałam. Ten dzień w pracy był nietypowy ponieważ skręciłam nogę i skończył się w szpitalu. No cóż noga w ortezie - trzy tygodnie zwolnienia. Wyobraźcie sobie lezę z tą nogą na podwyższeniu, skwar niemiłosierny ( było wtedy 34 stopnie) i gapie się w nieokreśloną przestrzeń, myślę sobie , tak gorąco a Kotek przykryty ( nie wiedziałam jeszcze wtedy ze obrażony) a odkryję Go bo na pewno się tam dusi, więc z tym niezgrabnym kulasem kuśtykam żeby ulżyć Kotkowi ; klatka podwieszona pod sufitem, odkrywam , Kotek napadł na mnie z tym swoim sykiem .. ja przestraszona cofnęłam się, niestety noga zepsuta nie utrzymała równowagi, więc bęc! Ręka spadła mi na klatkę z futrzakiem - a On chaps w palec! Rzucając klątwami, wyjąc z bólu - czołgam się w kierunku łazienki, krew sika z palca , kulas boli, Kotek wrzeszczy a szczuras .. smacznie zajada chrupka ! To nie od razu była miłość z wzajemnością
Jakoś tak wczesną jesienią przyjechała moja siostra - studiuje biolę - i stwierdziła : A wiesz że to samiczka?
Plan legł, i jak to wytłumaczyć młodemu hmm..
Spadł pierwszy śnieg , taki wielki i puchaty i moje Nowe Dziecko zachwycone zjawiskiem przykleiło się do szyby niczym glonojad. Po nieokreślonym czasie obserwacji stwierdził że; jak nasz szczuras śpi to generuje śnieg, futerko ma takie jak maskowanie zimowe wiesz? To było poważne stwierdzenie młodego człowieka i trzeba było to uszanować, dwa dni szukałam skojarzeń z " generowaniem śniegu" i " plamiakiem zimowym" - tak Dexter został Zimą.
Zima jest Damą ; kiedy myje sobie futro, wygląda jak XIX - wieczna panna wygładzając długie spódnice. Pieczołowitość i majestatyczność tego zjawiska jest niesamowita. Zima NIGDY nie biega jak ktoś patrzy! Kiedy wstaje zawsze najpierw toaleta , "pranie" sprawdzi czy wszystko jest na miejscu, zje a dopiero idzie żulić żeby ją wypuścić, nie to co Glutaminian.O przepraszam , Ona nie żuli ona czeka aż ja się domyślę że łaskawie królewna chce opuścić twierdzę . Kiedy w klatkach jest już brudno wyrzuca "śmieci" za klatkę i ja wtedy czy mam czas czy nie muszę się wziąć za sprzątanie. Zima lubi swoje koronki, jej hamak musi takie mieć , nie wiem dlaczego ale w innych nie śpi i demonstruje to spaniem za kuwetą. Egzystencja z Glutaminianem polega na tym że Glutaminian jest jej i kropka.
https://picasaweb.google.com/DukatEve/Z ... 9314823138
Dziś dla Zima ma 16 miesięcy i potrzebujemy dla niej wsparcia - jutro jedziemy na zabieg wycinania guza, co będzie później ..?
Następnym razem zaserwuję Was opowiastkę jak to się stało, iż w nasze progi zawitała Glutaminian, oraz dalsze losy Zimy, a wszystkim którzy choć przeczytali dwa zdania z tego tematu, ślicznie dziękuję.
Do potem
Kłaniam się