Paint it Black
: czw lip 19, 2012 2:08 pm
Czas się w końcu przedstawić:)
Rok maniakalnie cierpiałam na brak stworzonka w domu... No, jedno jest, ale chłop się nie liczy. Niestety żyję z alergikiem... Koty, psy - odpadają. Do gryzoni miałam zawsze sceptyczne podejście - je, śpi, je, śpi... Mało interaktywne zwierzątka. Ale Luby mój często o swoim dawnym szczurku opowiadał (nie bić go, to było 15 lat temu, kiedy świadomość była niewielka, a i dostęp do informacji ograniczony;)) i mnie zaintrygował. Więc, może... szczur? Jego alergia na gryzonie występuje w stopniu minimalnym.
Taka już jestem, że jeśli mam się za coś zabrać, to najpierw czytam, szukam, sprawdzam. Jaka klatka, jaka karma, jaka ściółka? Toteż trafiłam na to forum. No, przecież tylko poglądowo, nie spieszy się... No i masz. Trafiłam na ogłoszenie Hinolde. Są dwa. Czarne. Młode. Samce. W Łodzi. Sprawa pilna, od ręki... I tak w poniedziałek 18 czerwca wylądowały u mnie dwa Diablątka - Alukard i Belzebub;D
Od samego początku szczurki były ruchliwe, garnęły się do nas, zero stresu. Klateczka, tymczasówka mała, żal mi ich było - od razu je puściłam. Zeskoczenie z RTVki na której stała klatka zajęło Alkowi dwie godziny. Bubuś odważył się po dwóch dniach. W tej chwili nie ma miejsc w które się nie da wejść. Samce miały być spokojne i mało piętrowe? Cóż, moim tego chyba nikt nie uświadomił. Na kolankach są tylko przelotowo. Jak sobie złapiesz, to chwilę pomiziasz. Z kanapy na parapet, z parapetu na kaloryfer, po ramieniu na stół... Ulubione miejsce - kuchenny śmietnik. Po setnym wyjęciu Czarta z lepkich resztek kefiru, założyłam im cokoły (Ha, ha! Nie wejdziecie!) Problem? Żaden problem. Po uchwytach szafki - hyc, hyc, hyc - na blat.
Straty póki co niewielkie:
Co tam kanapa i tak stara, do wymiany... Nieco gorzej było z klawiaturą, z odgryzionym kablem nieco ciężko było pisać...
Bracia, jak to bracia, rodzeństwo musi się tłuc. Alek z postrzępionym uchem, Bubuś z rozciętą wargą... A potem leżą wtulone, jak gdyby nigdy nic:)
Nie mogę powiedzieć, radości wiele;)
Porcyjka zdjęć (a uchwycić skubańce ciężko, oj ciężko...)
Masz coś dla nas?
Belzebub:
Ale o co chodzi?
Daj pestkę!
Alukard:
Już? Pogłaskałaś? To daj pestkę!
No i o tym właśnie mówię!
Szczur nie ma nawet chwili prywatności...
Rok maniakalnie cierpiałam na brak stworzonka w domu... No, jedno jest, ale chłop się nie liczy. Niestety żyję z alergikiem... Koty, psy - odpadają. Do gryzoni miałam zawsze sceptyczne podejście - je, śpi, je, śpi... Mało interaktywne zwierzątka. Ale Luby mój często o swoim dawnym szczurku opowiadał (nie bić go, to było 15 lat temu, kiedy świadomość była niewielka, a i dostęp do informacji ograniczony;)) i mnie zaintrygował. Więc, może... szczur? Jego alergia na gryzonie występuje w stopniu minimalnym.
Taka już jestem, że jeśli mam się za coś zabrać, to najpierw czytam, szukam, sprawdzam. Jaka klatka, jaka karma, jaka ściółka? Toteż trafiłam na to forum. No, przecież tylko poglądowo, nie spieszy się... No i masz. Trafiłam na ogłoszenie Hinolde. Są dwa. Czarne. Młode. Samce. W Łodzi. Sprawa pilna, od ręki... I tak w poniedziałek 18 czerwca wylądowały u mnie dwa Diablątka - Alukard i Belzebub;D
Od samego początku szczurki były ruchliwe, garnęły się do nas, zero stresu. Klateczka, tymczasówka mała, żal mi ich było - od razu je puściłam. Zeskoczenie z RTVki na której stała klatka zajęło Alkowi dwie godziny. Bubuś odważył się po dwóch dniach. W tej chwili nie ma miejsc w które się nie da wejść. Samce miały być spokojne i mało piętrowe? Cóż, moim tego chyba nikt nie uświadomił. Na kolankach są tylko przelotowo. Jak sobie złapiesz, to chwilę pomiziasz. Z kanapy na parapet, z parapetu na kaloryfer, po ramieniu na stół... Ulubione miejsce - kuchenny śmietnik. Po setnym wyjęciu Czarta z lepkich resztek kefiru, założyłam im cokoły (Ha, ha! Nie wejdziecie!) Problem? Żaden problem. Po uchwytach szafki - hyc, hyc, hyc - na blat.
Straty póki co niewielkie:
Co tam kanapa i tak stara, do wymiany... Nieco gorzej było z klawiaturą, z odgryzionym kablem nieco ciężko było pisać...
Bracia, jak to bracia, rodzeństwo musi się tłuc. Alek z postrzępionym uchem, Bubuś z rozciętą wargą... A potem leżą wtulone, jak gdyby nigdy nic:)
Nie mogę powiedzieć, radości wiele;)
Porcyjka zdjęć (a uchwycić skubańce ciężko, oj ciężko...)
Masz coś dla nas?
Belzebub:
Ale o co chodzi?
Daj pestkę!
Alukard:
Już? Pogłaskałaś? To daj pestkę!
No i o tym właśnie mówię!
Szczur nie ma nawet chwili prywatności...