Drugi raz.
: wt lip 24, 2012 11:27 pm
Parę lat temu dręczyłam rodziców i marudziłam i jęczałam, że chcę mieć szczurka i szczurka i szczurka i muszę go mieć. Dwa i pół roku temu rodzice się w końcu zgodzili co było niemałym zaskoczeniem. Zupełnie nic nie wiedziałam o szczurach, ale zaczęłam chodzić do miłego Pana z zoologicznego i dopytywać co jedzą, jak tam z ich zachowaniem itp. Trochę się dowiedziałam, mamusia kupiła od tego Pana moją malutką szczurcię i wszystko było cacy do czasu... Stefcia odeszła niedawno i jest to zupełnie świeża rana na sercu, bo totalnie mnie w sobie rozkochała i nie potrafiłam się z nią rozstać nawet na godzinę. A teraz jej już ze mną nie ma i sama nie wiem co mam z sobą robić, bo jej nie ma, bo brak mi jej obecności i jej pięknych paciorkowych oczków wpatrzonych we mnie.
Dlatego pomyślałam, że mogłabym kupić dużo większą klatkę i przygarnąć jakieś dwa lub nawet trzy szczurki z woli dobrego serduszka, krajającego się na widok cierpienia maluchów, ale tu się zaczynają schody. Bo podzieliłam się z rodzicami moim znakomitym pomysłem adopcji labinek albo szczurków z hodowli karmowych, zamiast kupna i tu się zderzyłam z głośnym "NIE" jak z murem.
Tatko marudzi, że śmierć kolejnych ogoniastych futrzaków będę równie rozpaczliwie i tragicznie przeżywać, tak jak odejście Stefci i dlatego jest na nie.
Za to mamuśka stwierdziła, że nie chce więcej szczurów w domu z powodu mojego niedopilnowania, bo Stefcia zrobiła mi sitko z pościeli (właściwie, to nie przez moje niedopilnowanie, a zezwolenie, bo czasem pozwalałam jej spać na swoim łóżeczku obok mnie, a po jakimś roku przebywania u mnie klatka nie była w ogóle zamykana, czy ktoś był w domu czy nie, czy był dzień, czy noc, to była otwarta.) Na dodatek mamcia twierdzi, że to jest JEDYNY powód, przez który się nie zgadza na więcej szczurków. Starałam się z nią rozmawiać, ale to jak grochem o ścianę.
Jak mogłabym ją przekonać, co powiedzieć, żeby w końcu dotarło? Macie jakieś pomysły? Bo naprawdę chcę pomóc jakimś ogonkom, bo czytałam już kilkaset razy te wszystkie wątki o szczurkach do adopcji i mi ich tak bardzo szkoda, że nie mogą znaleźć DS. ;<
Dlatego pomyślałam, że mogłabym kupić dużo większą klatkę i przygarnąć jakieś dwa lub nawet trzy szczurki z woli dobrego serduszka, krajającego się na widok cierpienia maluchów, ale tu się zaczynają schody. Bo podzieliłam się z rodzicami moim znakomitym pomysłem adopcji labinek albo szczurków z hodowli karmowych, zamiast kupna i tu się zderzyłam z głośnym "NIE" jak z murem.
Tatko marudzi, że śmierć kolejnych ogoniastych futrzaków będę równie rozpaczliwie i tragicznie przeżywać, tak jak odejście Stefci i dlatego jest na nie.
Za to mamuśka stwierdziła, że nie chce więcej szczurów w domu z powodu mojego niedopilnowania, bo Stefcia zrobiła mi sitko z pościeli (właściwie, to nie przez moje niedopilnowanie, a zezwolenie, bo czasem pozwalałam jej spać na swoim łóżeczku obok mnie, a po jakimś roku przebywania u mnie klatka nie była w ogóle zamykana, czy ktoś był w domu czy nie, czy był dzień, czy noc, to była otwarta.) Na dodatek mamcia twierdzi, że to jest JEDYNY powód, przez który się nie zgadza na więcej szczurków. Starałam się z nią rozmawiać, ale to jak grochem o ścianę.
Jak mogłabym ją przekonać, co powiedzieć, żeby w końcu dotarło? Macie jakieś pomysły? Bo naprawdę chcę pomóc jakimś ogonkom, bo czytałam już kilkaset razy te wszystkie wątki o szczurkach do adopcji i mi ich tak bardzo szkoda, że nie mogą znaleźć DS. ;<