Znalazł się?Kanna pisze:Mój mały potworek mi zwiał... Nie mam pojęcia gdzie może być bo to ciche stworzenie, jak się zaszyje to pójdzie spać i tyle. Znajdowałam go już w różnych miejscach, ale zawsze mi się to jakoś udawało. A teraz przetrząsnęłam wszystkie zakamarki i nigdzie głupka nie ma wystawiłam miseczki z pachnącym jedzonkiem, spodeczek z wodą i echinaceą, ale diabła jak nie było tak nie ma... Teoretycznie mógł popełznąć do sąsiadek bo otworzyłam na sekundę drzwi jak obydwa były na wybiegu, ale nie widziałam żeby przebiegał. Boję się, że go przypadkiem zamknęłam w jakiejś szafce ale z drugiej strony wszystkie szafki przetrząsnęłam. kończą mi się pomysły... czekać aż sam zgłodnieje i wylezie? no i zostawić klatkę otwartą (siedzi tam drugi szczur i piszczy z tęsknoty więc nie wiem czy za chwilę nie będę musiała szukać dwóch)? Pomooocy
Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
Ze mną: Jakub i Mieszko.
Odeszły śp. Gacek, Stefan, Ireneusz, Białas, Bronisław i Anatol. [*][/size]
Odeszły śp. Gacek, Stefan, Ireneusz, Białas, Bronisław i Anatol. [*][/size]
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
A wszystko przez te święta ...
Ogony zostały same w domy od soboty rano do poniedziałku wieczór, biedactwa siedziały zamknięte w klatce.
W poniedziałek oczywiście pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu to otworzyłam klatkę, jednak już widziałam zmianę w zachowaniu ...
Nieufnie do mnie podchodziły, wręcz trzeba było namawiać maczając palec w budyniu
Zawsze nie było problemu z powrotem do klatki, albo same wchodziły albo poklaskałam w dłonie i biegły do klatki, tym razem było inaczej ...
Dostały totalnej głupawki !
Biegały po całym pokoju ( a to niestety salon połączony z aneksem ale zabezpieczony, jednak duży ), były wszędzie, jak szalone ! Godzina pierwsza w nocy ... a ja nie mogłam ich zamknąć !
One czuły że czas do klatki i robiły mi po prostu na złość, rozbiegały się osobno że nie było najmniejszej szansy na złapanie a o zawołaniu do ręki czy przekupieniu jedzeniem nie było mowy - miały to w nosie !
W głowie było tylko bieganie ...
Wystarczyło że skierowałam głowę w stronę któregoś i już była ucieczka.
Pod telewizorem mam szafkę która z tyłu ma taką cienką dyktę ...
Biegają, biegają ... nagle słyszę szuranie w tej szafce...
Otóż ogonki tyłem pozbywając się przeszkody weszły sobie do szafeczki i buszowały w zdjęciach i różnych pierdołkach, zabawa była wyśmienita, zwłaszcza jak je wyganiałam
Jakoś się udało, cztery w klatce dwa na klatce więc szybko wzięłam na ręce ( mimo krzyków i oporów ) cała szóstka została okiełznana ...
Szłam już się położyć ale coś mnie tknęło, wróciłam policzyć ...
1,2.... 6 - ok, idę spać.
Dzisiaj od rana mąż robił porządki na balkonie, pogoda super więc okna otwarte, balkon otwarty, było chyba koło 17.30 i słyszę SZCZUR !!!
Hmm ? Mamy nieproszonych lokatorów ? Niemożliwe ...
Szybko do klatki, towarzystwo śpi jedno na drugim w swoich kochanych polarkowych domkach więc ciężko policzyć, ale patrzę to mój Kuba !
Ręce mi opadły, nogi się ugięły ... Jak to się stało ?!
Liczyłam, sprawdzałam !
A on w tej szafce spał od pierwszej w nocy do 17, bo niemożliwe żeby wyszedł bo raz że byśmy go zauważyli a dwa że na pewno by wyszedł na balkon bo to ciekawskie bardzo stworzonko ...
Jak dobrze że został zauważony jak tylko się obudził !
Biedactwo było przerażone, wystraszone i trzęsące się ...
Nie pił przez 16 godzin !
Jedzenie mają gdzieś tam po kątach porozkładane ale woda !
Nie dał się wziąć na ręce, uciekał, już brutalnie zagrodziliśmy mu drogę aby wbiegł do klatki
Liczyłam ... jak mogłam się nie doliczyć ? Nie wiem, co on musiał biedak czuć ?
Jak pomyślę jak to się mogło skończyć...
Pierwsze piętro, mógł wydostać się na zewnątrz, iść w górę po balkonie do sąsiadów i skończyć z trutką na szczury ((
Przygotowany pokój... tak zwracałam uwagę na każdy detal i co ? I nic ... jak się nie ma oczu dookoła głowy i do sześciu liczyć nie potrafi.
Pisze tu ku przestrodze że mimo wszystko nie spuszczajcie ogonów z oka, bo może się zdarzyć coś co nawet Wam przez myśl nie przejdzie.
Ogony zostały same w domy od soboty rano do poniedziałku wieczór, biedactwa siedziały zamknięte w klatce.
W poniedziałek oczywiście pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu to otworzyłam klatkę, jednak już widziałam zmianę w zachowaniu ...
Nieufnie do mnie podchodziły, wręcz trzeba było namawiać maczając palec w budyniu
Zawsze nie było problemu z powrotem do klatki, albo same wchodziły albo poklaskałam w dłonie i biegły do klatki, tym razem było inaczej ...
Dostały totalnej głupawki !
Biegały po całym pokoju ( a to niestety salon połączony z aneksem ale zabezpieczony, jednak duży ), były wszędzie, jak szalone ! Godzina pierwsza w nocy ... a ja nie mogłam ich zamknąć !
One czuły że czas do klatki i robiły mi po prostu na złość, rozbiegały się osobno że nie było najmniejszej szansy na złapanie a o zawołaniu do ręki czy przekupieniu jedzeniem nie było mowy - miały to w nosie !
W głowie było tylko bieganie ...
Wystarczyło że skierowałam głowę w stronę któregoś i już była ucieczka.
Pod telewizorem mam szafkę która z tyłu ma taką cienką dyktę ...
Biegają, biegają ... nagle słyszę szuranie w tej szafce...
Otóż ogonki tyłem pozbywając się przeszkody weszły sobie do szafeczki i buszowały w zdjęciach i różnych pierdołkach, zabawa była wyśmienita, zwłaszcza jak je wyganiałam
Jakoś się udało, cztery w klatce dwa na klatce więc szybko wzięłam na ręce ( mimo krzyków i oporów ) cała szóstka została okiełznana ...
Szłam już się położyć ale coś mnie tknęło, wróciłam policzyć ...
1,2.... 6 - ok, idę spać.
Dzisiaj od rana mąż robił porządki na balkonie, pogoda super więc okna otwarte, balkon otwarty, było chyba koło 17.30 i słyszę SZCZUR !!!
Hmm ? Mamy nieproszonych lokatorów ? Niemożliwe ...
Szybko do klatki, towarzystwo śpi jedno na drugim w swoich kochanych polarkowych domkach więc ciężko policzyć, ale patrzę to mój Kuba !
Ręce mi opadły, nogi się ugięły ... Jak to się stało ?!
Liczyłam, sprawdzałam !
A on w tej szafce spał od pierwszej w nocy do 17, bo niemożliwe żeby wyszedł bo raz że byśmy go zauważyli a dwa że na pewno by wyszedł na balkon bo to ciekawskie bardzo stworzonko ...
Jak dobrze że został zauważony jak tylko się obudził !
Biedactwo było przerażone, wystraszone i trzęsące się ...
Nie pił przez 16 godzin !
Jedzenie mają gdzieś tam po kątach porozkładane ale woda !
Nie dał się wziąć na ręce, uciekał, już brutalnie zagrodziliśmy mu drogę aby wbiegł do klatki
Liczyłam ... jak mogłam się nie doliczyć ? Nie wiem, co on musiał biedak czuć ?
Jak pomyślę jak to się mogło skończyć...
Pierwsze piętro, mógł wydostać się na zewnątrz, iść w górę po balkonie do sąsiadów i skończyć z trutką na szczury ((
Przygotowany pokój... tak zwracałam uwagę na każdy detal i co ? I nic ... jak się nie ma oczu dookoła głowy i do sześciu liczyć nie potrafi.
Pisze tu ku przestrodze że mimo wszystko nie spuszczajcie ogonów z oka, bo może się zdarzyć coś co nawet Wam przez myśl nie przejdzie.
"Jeśli chcesz być tam, gdzie nigdy nie byłeś, musisz iść drogą, którą nigdy nie szedłeś. Jeśli chcesz osiągnąć to, czego nigdy nie miałeś, musisz robić to, czego nigdy nie robiłeś."
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
No to witaj (prawie) w klubie, mój Kadet jakimś cudem dostał się do środka kanapy, w sprężyny (mimo, że zabezpieczyłam kanapę - najwyraźniej nie dostatecznie) i spędził tam dwa dni bez jedzenia i wody. Wywabiłam go dopiero za pomocą drugiego szczura i gerberka...
Ze mną: Bestia (01.12.2013 - data umowna), Jejo (10.02.2014), Lolek (01.12.2013 - data umowna)
Za TM: Kadet (01.01.2014 - 29.04.2014)
Za TM: Kadet (01.01.2014 - 29.04.2014)
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
Dwa dni ?
Ja też miałam kiedyś przygodę z kanapą, ale na szczęście udało się wydobyć szczura przecinając ją delikatnie od spodu, tak że nic nie widać
Ja też miałam kiedyś przygodę z kanapą, ale na szczęście udało się wydobyć szczura przecinając ją delikatnie od spodu, tak że nic nie widać
"Jeśli chcesz być tam, gdzie nigdy nie byłeś, musisz iść drogą, którą nigdy nie szedłeś. Jeśli chcesz osiągnąć to, czego nigdy nie miałeś, musisz robić to, czego nigdy nie robiłeś."
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
Robiłam wszystko co mogłam, kanapę też rozwaliłam, po prostu się uparł i nie chciał wyjść. W sumie to nawet 3 dni były, jak do wczoraj wieczora by nie wyszedł miałam rozwalać kanapę. Ale na szczęście się udało i siedzi sobie teraz z resztą w klatce.
Ze mną: Bestia (01.12.2013 - data umowna), Jejo (10.02.2014), Lolek (01.12.2013 - data umowna)
Za TM: Kadet (01.01.2014 - 29.04.2014)
Za TM: Kadet (01.01.2014 - 29.04.2014)
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
Anna: zatrzasnęłam kiedyś szczurcię na balkonie, mimo tego, że zawsze się przyglądałam czy na niego nie wlazła, drzwi były otwarte przez pół minuty - jakoś zdążyła. A był listopad, 0 stopni w nocy.
Przez noc uwiła sobie pod kartonami do pakowania gniazdo z poszarpanego kartonu i innych papierów, co tam były, i poszła spać. Rano jak stwierdziłam, że w nocy jej nie było przy miskach (zawsze biegała luzem) poszłam w końcu na balkon, zajrzałam pod kartony i zobaczyłam ciepły zaspany kłębuszek w ślicznym gniazdku. Nawet się na mój widok ucieszyła i dała wziąć na ręce - ewenement Ale to była dzielna i bardzo zaradna szczura (mamy teorię, że w kolejnym życiu została człowiekiem, mianowicie naszą córką - identyczne charaktery).
Bywa różnie z tymi stworzeniami właśnie dlatego, że to żywe istoty a nie zabawki i mają własne durne pomysły, i nie zawsze możemy mieć na nie wpływ.
(I szczury i dzieci! )
Przez noc uwiła sobie pod kartonami do pakowania gniazdo z poszarpanego kartonu i innych papierów, co tam były, i poszła spać. Rano jak stwierdziłam, że w nocy jej nie było przy miskach (zawsze biegała luzem) poszłam w końcu na balkon, zajrzałam pod kartony i zobaczyłam ciepły zaspany kłębuszek w ślicznym gniazdku. Nawet się na mój widok ucieszyła i dała wziąć na ręce - ewenement Ale to była dzielna i bardzo zaradna szczura (mamy teorię, że w kolejnym życiu została człowiekiem, mianowicie naszą córką - identyczne charaktery).
Bywa różnie z tymi stworzeniami właśnie dlatego, że to żywe istoty a nie zabawki i mają własne durne pomysły, i nie zawsze możemy mieć na nie wpływ.
(I szczury i dzieci! )
ten się nie myli, kto nic nie robi
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
Relacja na gorąco: dwa nowe szczurasy, po wymuszonej, bardzo długiej przerwie po poprzednich. U mnie od czwartku wieczorem, całkiem przyzwyczajone do człowieka, jedynie coś na rękach być nie lubią. No to sobie myślę, że wreszcie czas je przyzwyczaić bardziej (akurat przyjazd ogonków pokrył się z przeziębieniem z mojej strony), patrząc po tym, jak już reagują, najlepiej na siłę.
No to zaczynam od tego pewniejszego siebie, ledwie siedmiotygodniowego Pułkownika Ogonkova. Ustawiam krzesło, siadam na nim, podłoga daleko w dole, szafa w odległości sporej, bo siedząc łokciem nie dosięgnę, a łapy mam wyjątkowo długie. Ogonkov bawi się świetnie, to pod bluzką, to na ramieniu, trochę gania z moją dłonią. Tylko co jakiś czas przysiada mi w zgięciu łokcia,o d szafy właśnie. Myślę sobie - mądrzy ludzie napisali, że szczury, szczególnie małe, z takiej wysokości skakać nie będą, więc się nie przejmowałam aż tak bardzo.
Błąd. Skoczył, i zaraz zniknął pod szafą. Prawie udało mi się go wyciągnąć (choć pewnie ręce dłuższe jeszcze o odrobinę byłyby przy tym wygodniejsze), ale znalazł dziurkę. Szafy nie przesunę, nie ma najmniejszej szansy - dwóm osobom przesunięcie jej o 5 cm zajęło z 5 minut, a ja sama i słaba. Generał Wąsaczov przez chwilę potem pobawił się ze mną (stwierdziłam że Ogonkov jest bezpieczny, za szafą nic nie ma, więc najwyżej się zakurzy), a teraz siedzi i tęskni za kolegą. Kolega najwyraźniej też tęskni, bo gdzieś tam się rusza, raz bliżej, raz dalej, ale jednak w ciemności pod szafą mu dobrze, więc nie wychodzi. Na szynkę też na razie się nie dał.
Czekam aż zgłodnieje albo stęskni się jeszcze bardziej. I wciąż zastanawiam się czy to szczur, czy myszoskoczek przebrany za szczura, bo moje poprzednie przez całe życie nie odważyły się skoczyć z łóżka na podłogę oddaloną o 30-40 cm.
No to zaczynam od tego pewniejszego siebie, ledwie siedmiotygodniowego Pułkownika Ogonkova. Ustawiam krzesło, siadam na nim, podłoga daleko w dole, szafa w odległości sporej, bo siedząc łokciem nie dosięgnę, a łapy mam wyjątkowo długie. Ogonkov bawi się świetnie, to pod bluzką, to na ramieniu, trochę gania z moją dłonią. Tylko co jakiś czas przysiada mi w zgięciu łokcia,o d szafy właśnie. Myślę sobie - mądrzy ludzie napisali, że szczury, szczególnie małe, z takiej wysokości skakać nie będą, więc się nie przejmowałam aż tak bardzo.
Błąd. Skoczył, i zaraz zniknął pod szafą. Prawie udało mi się go wyciągnąć (choć pewnie ręce dłuższe jeszcze o odrobinę byłyby przy tym wygodniejsze), ale znalazł dziurkę. Szafy nie przesunę, nie ma najmniejszej szansy - dwóm osobom przesunięcie jej o 5 cm zajęło z 5 minut, a ja sama i słaba. Generał Wąsaczov przez chwilę potem pobawił się ze mną (stwierdziłam że Ogonkov jest bezpieczny, za szafą nic nie ma, więc najwyżej się zakurzy), a teraz siedzi i tęskni za kolegą. Kolega najwyraźniej też tęskni, bo gdzieś tam się rusza, raz bliżej, raz dalej, ale jednak w ciemności pod szafą mu dobrze, więc nie wychodzi. Na szynkę też na razie się nie dał.
Czekam aż zgłodnieje albo stęskni się jeszcze bardziej. I wciąż zastanawiam się czy to szczur, czy myszoskoczek przebrany za szczura, bo moje poprzednie przez całe życie nie odważyły się skoczyć z łóżka na podłogę oddaloną o 30-40 cm.
Obecnie dowodzą Generał Wąsaczov i Pułkownik Ogonkov.
Za TM Asus i HaPek.
Za TM Asus i HaPek.
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
Ciekawa jestem finału historii i liczę na dalsze relacje.
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
@KleoKot i jak ? wyszedł ?
Ze mną: Malinka, Balbinka, Pyśka <3
Za TM: Lufka, Gryzela <3
Za TM: Lufka, Gryzela <3
-
- Posty: 10
- Rejestracja: pn paź 12, 2015 3:28 pm
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
@KleoKot dawaj znać co i jak!
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
Stwierdziłam że ryzykować, że ucieknie dalej w mieszkanie nie będę, bo może kot współlokatorki boi się moich szczurów bardziej niż one jego, ale nie wiem jak długo przy ewentualnym spotkaniu to potrwa. Znalazłam więc dziurkę, w którą chował się jeszcze dalej pod szafą (czy już praktycznie za nią) Ogonkov, zasłoniłam wejście torbą na zakupy i z twarzą przy ziemi sięgnęłam i go wyciągnęłam. Trochę się bałam, że będzie nieco bardziej nieufny, bo nie chciał wyjść, ale dalej (a teraz, po tym czasie, jeszcze bardziej) jest pełen zapału i bardziej nawet ufny od Wąsaczova, więc ostatecznie operacja się powiodła.
Obecnie dowodzą Generał Wąsaczov i Pułkownik Ogonkov.
Za TM Asus i HaPek.
Za TM Asus i HaPek.
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
No to super jak się wszystko dobrze skończyło
Ze mną: Malinka, Balbinka, Pyśka <3
Za TM: Lufka, Gryzela <3
Za TM: Lufka, Gryzela <3
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
Imion szczurów są genialne
-
- Posty: 4
- Rejestracja: wt cze 28, 2016 10:21 pm
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
Ja przed kanapę (jeśli moja urwiska akurat pod nią jest) kładę klatkę a w środku daję ser i trochę szynki. Gaja (mój ogon) czuje smakołyki i wychodzi z pod kanapy oraz wskakuje z chęcią do klatki A ja szybko zamykam drzwiczki. Zawsze działa ^^
Re: Ogon się schował i nie chce wyjść - sposoby wywabiania
Gaja.Aquarel2015 nie dawaj swoim szczurom sera.
egzystencja jest nader niewytłumaczalna, wręcz niemożliwa...
.... jak moje przejście na dietę
.... jak moje przejście na dietę