Re: Moje panieneczki... i kawaler ;)
: śr sie 17, 2016 12:30 pm
Coś nie mogę się za te zdjęcia zabrać, żeby je obrobić... jeśli ktoś ma fb, to można tu je obejrzeć https://www.facebook.com/szczurze.niesa ... i/?fref=ts
Dzidziul zżyła się ze stadem bardzo, ma do kogo przytulić zadek, więc do mnie już się nie przytula Za to niezmiennie, bez przerwy za nami łazi. Nie da się tak zrobić, żeby opuścić pokój bez niej. Żeby pójść do łazienki, umieszczam ją na klatce albo biurkach, aby zyskać te 5 sekund przewagi Po prostu zrywa się i pędzi za mną, i na rączki. Czeka pod łazienką. Raz siedziała tam ponad 20 minut i nie dało się jej stamtąd wywlec dobrowolnie, bo pancio poszedł się kąpać... Kuchnię muszę barykadować, kiedy chcę coś robić, bo jest niezmordowana, a do tego (niestety) niczego się nie boi i jest bardzo zdeterminowana, żeby się do mnie dostać, więc kiedy na kuchence coś się gotuje albo działa piekarnik... po prostu się boję, że skoczy. Siedzi pod płotkiem zamykającym kuchnię, albo na ławie w pokoju, i czeka
Zupełnie nie ma tego szczurzego odruchu przemykania pod ścianami. Tnie normalnie przez środek pokoju Zawołana raz po imieniu pędzi przez całe mieszkanie w podskokach i ziuuuuu! na rączki
Gadżet, Afra i Thau zrobiły się też nagle bardzo towarzyskie przy młodej, zazdrość czy cuś, więc nawet kiedy siądę sobie na kanapie z książką, zapomnij, że w spokoju poczytam
Jest jedynym naszym niekastrowanym szczurem, więc przy rujce męczy dziewczyny (głównie Gadżet) i Filipa. Gadżet ma świętą cierpliwość, bo tylko się opędza kopniakami, a nie szuka zemsty
Pierwszy raz zastanawiam się, czy kastrować szczurzycę. Otyłość, w jaką popada część dziewczyn po tym zabiegu, przeraża mnie, i bezradność wobec tego stanu. Odchudzam, to chudną (troszkę) szczuplejsze. Cziki i Gadżet ważą dobrze ponad pół kilo i nie zrzuciły ani grama. Czikiś spasła się ostatnio tak, jak Tinuś, czyli nie wiem, stoi czy leży, a w biegu skrzydełka falują... Filipcio trochę schudł, ale po 3 dniach na maleńkich porcjach karmy odzyskał 30g. Afra, Thau i Bajeczka też grubawe, choć bez tragedii.
Otyłość i jej ewentualne skutki, czy zestaw chorób babskich, oto jest pytanie. Wybór między dżumą a cholerą
Niestety, Dzidzi znów nasiliło się kichanie, wrócił kaszel (tak, kaszel). Kupiłam nebulizator, inhaluję ją, ale gucio to daje. Dziś jedzie do weta razem z Filipkiem (paskudne kupy po leku wspomagajacym nerki i moze badanie krwi), Czikitą (badziewie niestety sczeznąć nie chce, najchętniej bym to wycięła) i Thau, która coś z oczka porfiryni od paru dni.
Czikita zaczyna ostatnio intensywniej niż kiedykolwiek korzystać z życia. To znaczy... gdyby ktoś popatrzył z boku, to nadal "dziki" czający się szczur, ale od wielu tygodni nie siedzi w klatce, śpi razem ze stadem w szafce albo kanapie, wychodzi połazić nie raz na 2 miesiące, tylko codziennie, a nawet przychodzi do kuchni coś posępić. Wprawdzie jak to ona, jeden ruch i zwiewa (a raczej... puff! i znika), ale... żyje bardziej jak szczur oswojony, a nie jak czający się dzikus. Podejrzewam w tym dużą zasługę relanium, a może i trochę wiek (2 lata 4 miesiące za tydzień)...? Szkoda, że nie rozgryzłam wcześniej, chociaż w sumie nie wiem, co mogłam zrobić inaczej.
Obecnie jest najstarsza w stadzie. Szybka, zwinna i sprawna, futro i wygląd jak młodziak
Dzidziul zżyła się ze stadem bardzo, ma do kogo przytulić zadek, więc do mnie już się nie przytula Za to niezmiennie, bez przerwy za nami łazi. Nie da się tak zrobić, żeby opuścić pokój bez niej. Żeby pójść do łazienki, umieszczam ją na klatce albo biurkach, aby zyskać te 5 sekund przewagi Po prostu zrywa się i pędzi za mną, i na rączki. Czeka pod łazienką. Raz siedziała tam ponad 20 minut i nie dało się jej stamtąd wywlec dobrowolnie, bo pancio poszedł się kąpać... Kuchnię muszę barykadować, kiedy chcę coś robić, bo jest niezmordowana, a do tego (niestety) niczego się nie boi i jest bardzo zdeterminowana, żeby się do mnie dostać, więc kiedy na kuchence coś się gotuje albo działa piekarnik... po prostu się boję, że skoczy. Siedzi pod płotkiem zamykającym kuchnię, albo na ławie w pokoju, i czeka
Zupełnie nie ma tego szczurzego odruchu przemykania pod ścianami. Tnie normalnie przez środek pokoju Zawołana raz po imieniu pędzi przez całe mieszkanie w podskokach i ziuuuuu! na rączki
Gadżet, Afra i Thau zrobiły się też nagle bardzo towarzyskie przy młodej, zazdrość czy cuś, więc nawet kiedy siądę sobie na kanapie z książką, zapomnij, że w spokoju poczytam
Jest jedynym naszym niekastrowanym szczurem, więc przy rujce męczy dziewczyny (głównie Gadżet) i Filipa. Gadżet ma świętą cierpliwość, bo tylko się opędza kopniakami, a nie szuka zemsty
Pierwszy raz zastanawiam się, czy kastrować szczurzycę. Otyłość, w jaką popada część dziewczyn po tym zabiegu, przeraża mnie, i bezradność wobec tego stanu. Odchudzam, to chudną (troszkę) szczuplejsze. Cziki i Gadżet ważą dobrze ponad pół kilo i nie zrzuciły ani grama. Czikiś spasła się ostatnio tak, jak Tinuś, czyli nie wiem, stoi czy leży, a w biegu skrzydełka falują... Filipcio trochę schudł, ale po 3 dniach na maleńkich porcjach karmy odzyskał 30g. Afra, Thau i Bajeczka też grubawe, choć bez tragedii.
Otyłość i jej ewentualne skutki, czy zestaw chorób babskich, oto jest pytanie. Wybór między dżumą a cholerą
Niestety, Dzidzi znów nasiliło się kichanie, wrócił kaszel (tak, kaszel). Kupiłam nebulizator, inhaluję ją, ale gucio to daje. Dziś jedzie do weta razem z Filipkiem (paskudne kupy po leku wspomagajacym nerki i moze badanie krwi), Czikitą (badziewie niestety sczeznąć nie chce, najchętniej bym to wycięła) i Thau, która coś z oczka porfiryni od paru dni.
Czikita zaczyna ostatnio intensywniej niż kiedykolwiek korzystać z życia. To znaczy... gdyby ktoś popatrzył z boku, to nadal "dziki" czający się szczur, ale od wielu tygodni nie siedzi w klatce, śpi razem ze stadem w szafce albo kanapie, wychodzi połazić nie raz na 2 miesiące, tylko codziennie, a nawet przychodzi do kuchni coś posępić. Wprawdzie jak to ona, jeden ruch i zwiewa (a raczej... puff! i znika), ale... żyje bardziej jak szczur oswojony, a nie jak czający się dzikus. Podejrzewam w tym dużą zasługę relanium, a może i trochę wiek (2 lata 4 miesiące za tydzień)...? Szkoda, że nie rozgryzłam wcześniej, chociaż w sumie nie wiem, co mogłam zrobić inaczej.
Obecnie jest najstarsza w stadzie. Szybka, zwinna i sprawna, futro i wygląd jak młodziak