Dawno mnie tu nie było... Ale sporo się działo, więc co za tym idzie czasu wolnego było bardzo mało
22.08.
Plamka - ok. rok i 9 miesięcy
Safi - ok. rok i 5 miesięcy
Kreska - rok i miesiąc
Tosia - 11 miesięcy
Plamka na tą chwilę jest w pewien sposób zaadoptowana przez weterynarz. Jej stan pogarszał się z dnia na dzień. Pod koniec lipca organizowaliśmy swój własny ślub, więc ciężko było wszędzie zabierać szczura ze sobą (zwłaszcza, że wyjazdy były bardzo częste), do tego doszła kolejna próba innych leków i steryd podskórny, więc doszliśmy do wniosku, że ją zostawimy w lecznicy i wrócimy po nią po paru dniach. Plamce ta próba bardzo dużo pomogła, jednak niestety tak jak wszystkie inne na bardzo krótko... Weterynarz doszła do wniosku, że na razie ją "adoptuje" do momentu, aż się nie wygoi, żebyśmy nie musieli płacić za każdą dobę jej pobytu w lecznicy. W lecznicy jest raz lepiej raz gorzej, będziemy czekać na wieści i na razie jeździmy i odwiedzamy biedactwo.
Safi jako jedyna na razie nie ma żadnych objawów chorobowych w tym stadzie (i oby tak zostało tfu, tfu)
Kreska nie pamiętam już czy pisałam, ale jakoś w maju czy czerwcu wyskoczył jej guzek (okazał się to jakiś tłuszczak), którego wycięliśmy i przy okazji wysterylizowaliśmy szczurkę. Pojawił się potem mały stan zapalny od szwów, ale teraz już jest ok, wszystko się wygoiło
Jakiś tydzień temu znalazłam na boku kolejne zgrubienie, które przy USG okazało się tak mocno powiększoną nerką
szykuje nam się kolejne cięcie... Na razie obserwujemy mocz, czy nie chudnie i ogólne samopoczucie, stosujemy się też do diety niskobiałkowej...
Tosia największy rozrabiaka w stadzie, który ostatnio też musiał dostawać antybiotyki
Po wakacjach u moich rodziców wyskoczył jej miał ropień, ładnie pękł, ale ropka wydostawała się w bardzo małych ilościach również z dróg moczowych, więc potrzebne było enro, które na szczęście podziałało szybko i teraz już jest ok
I takie to właśnie przygody u nas, zamiast spokoju