Ze szczurów, które mieszkały u mnie dłuższy okres czasu:
Max - prawdopodobnie ze sklepu, szczur, który większość życia spędził w małej klatce w klasie szkolnej - trafił do nas na okres wakacji, umarł przez guza na szyi. Niesamowicie grzeczny i kochany, rozpieszczany przez moją mamę. Jeszcze w czasach, kiedy nie wiedziałam nic o szczurach i nie planowałam ich mieć
Setka - pierwsza moja własna, niesamowicie inteligentna, czarna, dumboucha szczurzyca - adoptowana od dziewczyny z forum, typowe dziecko "z wpadki".
Szu - adoptowana dwa tygodnie później, też z forum, w razie nie znalezienia domku miała trafić z rodzeństwem do zoologa. Zwykły - niezwykły kaptur
Perła - wyciągnięta z warszawskiego laba, towarzyszka Setki, która wtedy już została sama, okazała się strasznym gryzoniem, a ja nie mając jeszcze doświadczenia nie potrafiłam sobie z nią poradzić. Ode mnie trafiła do runy.
Kropka - zaadoptowana pod wpływem impulsu, przyjechała z Trójmiasta. Mój najdłużej żyjący szczur, TEN szczur. Zwykły - bardzo niezwykły kapturek.
Gaudi - czarny kastrat adoptowany od dr Strugały. Przez całe życie bał się świata i nie ciągnęło go do wychodzenia z klatki, Kropka ustawiała go jak chciała, ale był przekochany - nawet przerażony nie próbował nigdy ugryźć.
Licho i Glukoza - czarne siostry przygarnięte od Nietoperrrka jako towarzystwo dla Kropki. Najbardziej proludzkie ze wszystkich moich szczurów, dają się gnieść i maltretować
Zorza - wymarzony niebieściak a zarazem najkrócej żyjący z moich szczurów... adoptowana z forum od Asengrith, miała 17 rodzeństwa. Nie przepadała szczególnie za ludźmi, była... specyficzna, ale nigdy nikomu nie zrobiłaby krzywdy.
Fajro - adoptowana z forum
dumbouchy, beżowy kaptur, jeden z tych nieogarniętych, gapowatych szczurów, które zapominają po 3 sekundach co chciały zrobić. Pocieszna bardzo.
Zabawne jest to, że większość moich szczurów była czarna - nigdy nie chciałam mieć czarnego szczura, ogólnie to jedno z mniej zachwycających mnie ubarwień, a mimo to uważam czarną Licho za najładniejszą szczurzycę jaką widziałam
no i nie wybrzydzałam, Setka, Szu, Gaudi, Fajro - to były ostatnie dzieciaki z miotów, kiedy cała reszta miała już znalezione domy