Moje stadko
: czw sie 29, 2013 1:49 pm
Witam Was serdecznie!
Od czasu, kiedy uciekł mi Bartek, o czym pisałem na Forum, dużo się wydarzyło w historii hodowli moich szczurków. W miejsce Bartka dostałem jego również białą siostrę, którą nazwałem Perełka. Perełka zaszła w ciążę i urodziła 11 szczurków. Zostawiłem sobie jedną córkę Perełki, którą nazwałem "Ogończa", a reszta poszła w dobre ręce. Później kupiłem ładnego samczyka z innego miuotu, Którego nazwałem Czaruś i chorego ma mykoplazmozę trzymiesięcznego Szarusia (tego z kolei tak nazwałem ze względu na umaszczenie). Szarusia kupiłem, ponieważ się zlitowalem nad tym zwierzakiem. Kiedy się przyglądałem szczurkom z sklepie zauważyłem, że ma zaburzenia równowagi i przekrzwioną główkę. Kupiłem szczurka i zanioslem do lekarza weterynarii. Moje podejrzenia się sprawdziły, Szaruś miał zapalenie ucha środkowego, wywołane mykolplazmą. Dalej już leczenie serią antybiotyków w zastrzykach, leki odpornościowe i Szaruś doszedł do siebie. No cóż mam nadzieję, że w znacznym stadku będzie czuł konfort psychiczny i brak stresu wzmocni jego odporność, co zaskutkuje tym, że mykoplazma szybko nie zaatakuje ponownie organizmu Szarusia. Będę mu też profilaktycznie podawał leki wzmacniajace odporność. Dalej ma przekrzywioną nieco główkę, ale doktor mówił, że już tak pewno zostanie. Zbyt późno zaczął być leczony i bakteria uszkodziła błędnik. Ja tam lubie go takim, jaki jest i bardzo się cieszę, że mogłem ulżyć zwierzakowi w cierpieniu i teraz mogę cieszyć się z tego, że dobrze się czuje. Tutaj, na moim profilu na facebooku, można obejrzeć Perełkę z potomstwem; https://www.facebook.com/photo.php?v=498298883598139 . Zrobiłem szczurkom większą klatkę niż miałem na poczateku. Z tamtej uciekały, natomiast teraz jest odwrotnie: uciekają do nowej klatki, z czego wnioskuję, że dobrze się w niej czują. Dysponuję też osobnym pomieszczeniem, w którym trzymam szczurki. To taki mój pokoik, który sobie urządziłem po to, żeby móc pracować w samotności,a właściwie w towarzystwie moich pupili. Mają tam spokój i ciszę. Nie ma przeciągów i jest w miarę stała temperatura powietrza. Z przykrością stwierdzam, że większość szczurów hodowlanych pochodzi z wsobnych miotów i to jest z pewnością jedna z głównych przyczyn tego, że są takie chorowite i tak krótko żyją. Staram się zdobywać szczury z różnych hodowli i różnych obszarów wojewodztwa i przemieszać ich geny. Mam nadzieję, że w kolejnych pokoleniach uda mi się uzyskać zdrową populację. Mam też zamiar pozyskać parkę samców dzikich szczurów wędrownych i po wszystkich badaniach skojarzyć je z moimi szczurami hodowlanymi. Szczury żyjące w kanałach, czy miejskich piwnicach, absolutnie się do tego nie nadają, ponieważ są żywymi bombami epidemiologicznymi, ale szczury żyjące w magazynach zbożowych czy na działkach, dobrze rokują pod tym względem. Oczywiście nikogo nie zachęcam do łapania dzikich szczurów na własną rękę, bez poradzenia się fachowców. Ja sam będe to robił pod czujnym okiem specjalistów.
pozdrawiam;
Sławek
Od czasu, kiedy uciekł mi Bartek, o czym pisałem na Forum, dużo się wydarzyło w historii hodowli moich szczurków. W miejsce Bartka dostałem jego również białą siostrę, którą nazwałem Perełka. Perełka zaszła w ciążę i urodziła 11 szczurków. Zostawiłem sobie jedną córkę Perełki, którą nazwałem "Ogończa", a reszta poszła w dobre ręce. Później kupiłem ładnego samczyka z innego miuotu, Którego nazwałem Czaruś i chorego ma mykoplazmozę trzymiesięcznego Szarusia (tego z kolei tak nazwałem ze względu na umaszczenie). Szarusia kupiłem, ponieważ się zlitowalem nad tym zwierzakiem. Kiedy się przyglądałem szczurkom z sklepie zauważyłem, że ma zaburzenia równowagi i przekrzwioną główkę. Kupiłem szczurka i zanioslem do lekarza weterynarii. Moje podejrzenia się sprawdziły, Szaruś miał zapalenie ucha środkowego, wywołane mykolplazmą. Dalej już leczenie serią antybiotyków w zastrzykach, leki odpornościowe i Szaruś doszedł do siebie. No cóż mam nadzieję, że w znacznym stadku będzie czuł konfort psychiczny i brak stresu wzmocni jego odporność, co zaskutkuje tym, że mykoplazma szybko nie zaatakuje ponownie organizmu Szarusia. Będę mu też profilaktycznie podawał leki wzmacniajace odporność. Dalej ma przekrzywioną nieco główkę, ale doktor mówił, że już tak pewno zostanie. Zbyt późno zaczął być leczony i bakteria uszkodziła błędnik. Ja tam lubie go takim, jaki jest i bardzo się cieszę, że mogłem ulżyć zwierzakowi w cierpieniu i teraz mogę cieszyć się z tego, że dobrze się czuje. Tutaj, na moim profilu na facebooku, można obejrzeć Perełkę z potomstwem; https://www.facebook.com/photo.php?v=498298883598139 . Zrobiłem szczurkom większą klatkę niż miałem na poczateku. Z tamtej uciekały, natomiast teraz jest odwrotnie: uciekają do nowej klatki, z czego wnioskuję, że dobrze się w niej czują. Dysponuję też osobnym pomieszczeniem, w którym trzymam szczurki. To taki mój pokoik, który sobie urządziłem po to, żeby móc pracować w samotności,a właściwie w towarzystwie moich pupili. Mają tam spokój i ciszę. Nie ma przeciągów i jest w miarę stała temperatura powietrza. Z przykrością stwierdzam, że większość szczurów hodowlanych pochodzi z wsobnych miotów i to jest z pewnością jedna z głównych przyczyn tego, że są takie chorowite i tak krótko żyją. Staram się zdobywać szczury z różnych hodowli i różnych obszarów wojewodztwa i przemieszać ich geny. Mam nadzieję, że w kolejnych pokoleniach uda mi się uzyskać zdrową populację. Mam też zamiar pozyskać parkę samców dzikich szczurów wędrownych i po wszystkich badaniach skojarzyć je z moimi szczurami hodowlanymi. Szczury żyjące w kanałach, czy miejskich piwnicach, absolutnie się do tego nie nadają, ponieważ są żywymi bombami epidemiologicznymi, ale szczury żyjące w magazynach zbożowych czy na działkach, dobrze rokują pod tym względem. Oczywiście nikogo nie zachęcam do łapania dzikich szczurów na własną rękę, bez poradzenia się fachowców. Ja sam będe to robił pod czujnym okiem specjalistów.
pozdrawiam;
Sławek