Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala

Wszystko, co dotyczy problemów z nią związanych. Kwestie ogólne i szczegółowe (uszy, oczy, pyszczek - w tym i zęby).

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
molll
Posty: 722
Rejestracja: pt lis 12, 2010 3:48 pm
Lokalizacja: Legnica

Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala

Post autor: molll »

Drodzy zaszczurzeni! Piszę do was z prośbą o pomoc. Moja Spika, samiczka o dość pechowym zdrowiu znów zrobiła mi dzisiaj "miłą" niespodziankę. Zauważyłam u niej gulkę za policzkiem, której jeszcze wczoraj nie było. Gulka jest wielkości mniej więcej orzeszka laskowego, w dotyku twarda. Szczurek wygląda przez nią jak chomiś z naładowanym przez jedzenie policzkiem. Przyglądając się owej gulce z bliska nie dostrzegłam nic nadzwyczajnego z wyjątkiem małego strupka, jednak nie jestem pewna czy nie bylo go już wczoraj. Jutro po pracy jedziemy do wetki, jednak męczy mnie okropnie co to za paskudztwo a nie mam zbyt dużego doświadczenia z guzkami, jedyne co do tej pory mnie spotkało u moich ogonow to typowe gruczolaki. Ten guzek natomiast który ma Spika- w dotyku jest zzupełnie inny niż gruczolak. Przyszedł mi do głowy ropień, jednak nie moge znaleźć na forum tematu w którym byłoby zjawisko ropnia dokładnie opisane. Jak rozpoznać co to może być? Bardzo was proszę o poradę, martwie się o nią.
zdjęcie guzka:
http://i1304.photobucket.com/albums/s52 ... 726aca.jpg


Na prośbę autorki zmieniam tytuł na bardziej precyzyjny. Dziękujemy za zebranie wyczerpujących informacji!
IHime
Ze mną: liczi... mango juz za TM ... :'(
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
IHime
Posty: 4523
Rejestracja: czw kwie 08, 2010 3:34 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: IHime »

Duże prawdopodobieństwo, że to ropień, często są twarde w dotyku i mają strupek. Mam nadzieję, że uda się szybko paskudztwo oczyścić i już nie wróci.
Awatar użytkownika
molll
Posty: 722
Rejestracja: pt lis 12, 2010 3:48 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: molll »

Ihime a jest może jakiś temat na naszym forum który ominęłam a który dokładnie opisuje rodzaje guzków, opis jak zdiagnozować itd? Przydałoby się cos takiego. Mam jednak sama nadzieję że to nic złośliwego i że jutro nasza p. Asia wymyśli coś skutecznego.
Biedna spikulka, wiecznie coś się jej czepia...
Ze mną: liczi... mango juz za TM ... :'(
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
Awatar użytkownika
molll
Posty: 722
Rejestracja: pt lis 12, 2010 3:48 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: molll »

Czytam posty z sąsiedniego forum i jestem coraz bardziej przekonana że to ropień. Jesli tak- za jakiś czas powinna pojawić się martwica i ropień pęknie. Mam też taką nadzieję bo Mai-ah pisała jeszcze o czymś takim jak nowotwór gruczołu Zymbala co byłoby mniej optymistyczną opcją. Zapisałam sobie wszystkie cenne informacje i jutro będziemy z naszą wetką wszystko omawiać.
Ze mną: liczi... mango juz za TM ... :'(
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
Awatar użytkownika
Paul_Julian
Posty: 13223
Rejestracja: ndz mar 08, 2009 2:21 pm
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: Paul_Julian »

Jesli jest pewność, ze to ropień, to wet zdrapie strup, wyczyści paskudztwo i pewnie psiknie "srebrem". Zwykle takie rzeczy można robić w domu, jak ma się wprawę http://www.szczury.org/viewtopic.php?f=172&t=35601 ale wszelkie guzki w okolicy głowy obowiązkowo najpierw musimy pokazać lekarzowi. Niektóre guzki (takie wolniej rosnące) w tych okolicach to złośliwe nowotwory :(
Szczursieny :
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
Awatar użytkownika
molll
Posty: 722
Rejestracja: pt lis 12, 2010 3:48 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: molll »

Czytałam już Twój wątek Paulu Julianie :) o "pięlęgnacji" ropnia- staram się psychicznie nastawić właśnie na to że to on będzie diagnozą bo nowotwora nie chcę nawet brać po d uwagę. Jutro wszystko się okaże. Będę informować o wszystkim.
Ze mną: liczi... mango juz za TM ... :'(
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
Awatar użytkownika
Paul_Julian
Posty: 13223
Rejestracja: ndz mar 08, 2009 2:21 pm
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: Paul_Julian »

Trzymam kciuki, żeby to był tylko ropień, i to jeszcze taki łatwy do czyszczenia :)
Szczursieny :
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
Awatar użytkownika
molll
Posty: 722
Rejestracja: pt lis 12, 2010 3:48 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: molll »

Własnie wróciłyśmy z wizyty. Diagnoza- ropień że ho ho P. Asia przekłuła guzka w celu upewnienia się że to ropień i po wylaniu sie z niego zielonej ropy, byłyśmy juz pewne. Przepisała Cefaleksyne i zdecydowałyśmy się na cięcie. Czekam teraz na telefon od dr. Piaseckiego gdy już skończy przyjmować pacjentów i będziemy się umawiać na konkrety. Mam nadzieję że uda mu się znaleźć jakąś wolną chwilkę na jutro lub piątek. Damy znać.
Ze mną: liczi... mango juz za TM ... :'(
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
Awatar użytkownika
molll
Posty: 722
Rejestracja: pt lis 12, 2010 3:48 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: molll »

Jedziemy dziś do dr. Piaseckiego. Obiecał że znajdzie dla nas chwilę, wiec zaczynamy pakowanie i lecimy na autobus. Troszkę rozmył moje pozytywne nastawienie tym że i w nowotworach robi się często ropa... Musi szczurkę więc najpierw przebadać zanim podejmiemy decyzję o operacji... boję się. Wiem jednak że będzie w dobrych rękach. :-[
Ze mną: liczi... mango juz za TM ... :'(
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
Awatar użytkownika
noovaa
Posty: 4882
Rejestracja: sob sie 07, 2010 12:22 pm
Numer GG: 8639358
Lokalizacja: Białystok

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: noovaa »

Trzymam kciuki :)
Obrazek
Szczurza rodzinka: * Lili * Kropka * Zmyłka * Wypierd *
Odeszły: * Maja * Różyczka * Adaś * Niunia * Yuki * Remi * Jagódka * Yogi * Phantom * Czochruś * Ninja * Nefertari * Misiu *
Awatar użytkownika
molll
Posty: 722
Rejestracja: pt lis 12, 2010 3:48 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: molll »

Jesteśmy w domu... Właśnie próbuje małej wcisnąć antybiotyk, nie chce jeść, jest bardzo osłabiona... dużo pije... Ale do rzeczy- miała wycinanego guza który okazał się wcale nie ropniem a własnie piekielnym nowotworem gruczołu zymbala... Udało się go ponoć całego usunąć i jest więcej niż połowa szans że przerzutów nie będzie... jednak wiadomo jak to ze złośliwcami :/ chce mi się ryczeć. Przy okazji okazało się że i całe uszko miała zawalone... Spika wygląda jak 7 nieszczęść... ma dziurke w miejscu guzka... i jest chyba na mnie obrażona... a ja padam po całym dniu w podróży.
dziękuje wszystkim za kciuki... i proszę o kolejne na szybką poprawę stanu zdrówka... :(
Ze mną: liczi... mango juz za TM ... :'(
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
Awatar użytkownika
noovaa
Posty: 4882
Rejestracja: sob sie 07, 2010 12:22 pm
Numer GG: 8639358
Lokalizacja: Białystok

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: noovaa »

To nie będę kciuków puszczać.

Co do leków, jak szczur nie chciał jeść, zawsze niezastąpiona okazywała się rybna pastella na kanapki. To świństwo, ale najgorsze leki w tym przechodziły.
Obrazek
Szczurza rodzinka: * Lili * Kropka * Zmyłka * Wypierd *
Odeszły: * Maja * Różyczka * Adaś * Niunia * Yuki * Remi * Jagódka * Yogi * Phantom * Czochruś * Ninja * Nefertari * Misiu *
Awatar użytkownika
Paul_Julian
Posty: 13223
Rejestracja: ndz mar 08, 2009 2:21 pm
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: Paul_Julian »

O rety, więc jednak to ten wredny nowotwór ! Jak dobrze, ze byla w dobrych rękach ! kciukamy!
Szczursieny :
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
Awatar użytkownika
molll
Posty: 722
Rejestracja: pt lis 12, 2010 3:48 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: molll »

mi wlaśnie udało się przemycić lek w nutridrinku. O dziwo to co przepisał piasecki (azytromycyna) nie śmierdzi a nawet pachnie ładnie czymś w rodzaju vibovitu, zaczeła zlizywać z łyżeczki moją antybiotykowo-nutridrinkową mieszankę i nie potrzebnie w trakcie zamieniłam antybiotyk z lekiem przeciwbólowym, bo wyczuła podstęp i teraz nie chce nic znów tknąć. Spróbuje więc za chwilę. A jutro zaopatrze się w więcej "przemycaczy"... nooova dziękuje ślicznie za kciuki. Oby szybko jej się polepszylo bo jej widok takiej przybitej i obolałej trzyma mnie na granicy łez..
Ze mną: liczi... mango juz za TM ... :'(
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
Awatar użytkownika
molll
Posty: 722
Rejestracja: pt lis 12, 2010 3:48 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: Guzek przy pyszczku! Pomocy. ZDJĘCIE

Post autor: molll »

Dobrze by też było zeby któryś z adminów zmienił tytul postu na Nowotwór gruczołu Zymbala- Paul Julian?

A oto parę informacji na temat nowotworu od Mai-ah która przeszła podobny przypadek ze swoją Tosią:

Cytat:
Byłam dzisiaj w Zwierzyńcu bo Tośka strasznie opuchnięta, nie wiedziałam czy jej się tam ropy duzo nie zebrało. Podpytałam Piaseckiego skąd wiadomo, ze to nowotwór gruczołu Zymbala a nie ropień. Pokrótce różnica jest w strukturze całej tej mazi ropnej. Ropień jako taki tworzy się w worku ropniowym, sama ropa jest dosyć jednolita, znaczy nie ma ziaren.

Ropień może się tworzyć, najczęsciej w zależności od umiejscowienia - jako oddzielony od innych tkanek w wolu ropniowym. I wtedy jest najlepsza sytuacja. Jesli po wyczyszczeniu ropy ropień się odnawia, wówczas mozna łatwo wyciąć cały ropień z wolem. Wtedy nie powinien się odnowić. Wycinanie nie zawsze jest konieczne, czasem wystarczy wycisnąć ropę, wyczyścić, przemyć i problem z glowy. Taki typ ropnia pojawia się w tkance miękkiej.

Inny typ ropnia może się utworzyć przy tkance twardej (jak np w okolicy żuchwy). Taki ropień nie jest możliwy do usunięcia z wolem, ponieważ część przenika tą tkankę twardą. Wtedy po oczyszczeniu i tak zostaje taki korzen ropnia i jest niemal pewne, że będzie się odnawiał. Rozwiązaniem jest zrobienie przetoki, zeby ta ropa miala możliwosć ujścia. Jednak sama struktura ropy też jest jednolita.

Co do nowotworu gruczołu Zymbala to 100% pewności daje badanie histopatologiczne. Jednak sama wydzielina ropna jest dość charakterystyczna. Piasecki powiedział, że mógłby wyslać próbkę do badań, ale z 90% pewnoscią wyszedłby nowotwór gruczołu Zymbala. Struktura ropy/ wydzieliny (nie do końca rozumiem co to jest, tłumaczył mi na przykladzie gnijącego kalafiora....) jest bardziej niejednolita, ziarnista. Określał cały czas, że "ziarnuje". O ile dobrze zrozumiałam to gruczoł Zymbala jest czymś w stylu gruczołu łojowego. Tak naprawdę nie jest to jakiś pojedynczy twór (jak na przykład gruczoł przysadki mózgowej), ale raczej jest rozsiany. Dlatego nie da się po prostu tego skutecznie wyciać.



Moje zapytanie do Ogonka i odpowiedź:
Cytat:

Dzień dobry,
kilka dni temu moja szczurzyca (urodzona jakoś w listopadzie 2011 roku). Była operowana we Wrocławskim Zwierzyńcu. Został zdiagnozowany nowotwór Zymbala Obecnie Tosia... jakoś się trzyma, nowotwór został usunięty. Przemywamy wielką dziurę w poliku rivanolem, dokarmiamy gerberkami i sinlacem... Doktor Piasecki mówił, że nowotwory gruczołu Zymbala praktycznie zawsze są złośliwe, nie dają raczej przerzutów, ale odrastają.
Ponieważ staram się zasięgnąć rad rożnych specjalistów mam także pytania do Państwa.

1. Jakie mają Państwo doświadczenia z nowotworami gruczołu Zymbala? Wiem, że to na pewno indywidualne dla każdego szczura - ale jak szybko mniej więcej taki nowotwór się odnawia?
2. Czy nowotwór jest hormonozależny i można podawać jakieś leki opóźniające rozwój nowotworu (analogicznie jak Dostinex dla zahamowania nowotworu przysadki)?
3. Może jest jakaś dieta, która jest wskazana dla szczurków nowotworowych?
4. Czy moja Tośka ma szansę pożyć jeszcze we względnym komforcie?



Cytat:
Dzień dobry!
Najwięcej o tym co może się stać i jak szybko, może powiedzieć badanie histopatologiczne - pod mikroskopem można określić złośliwość guza, podobnie jak podczas usuwania - jak daleko wchodzi w okoliczne struktury - np. w mięśnie czy zajmuje ucho. Są zwierzaki z odrostem po tygodniu, są takie które mają się dobrze kilka miesięcy. Niestety jest to bardzo trudne pytanie, na które nie można jednoznacznie odpowiedzieć.
Nie jest hormonozależny.
Zawsze w przypadku nowotworów zaleca się dietę z mniejszą ilością białka, chyba że dochodzi do wyniszczenia organizmu. Jest preparat NTS Vetfood - dodatek do diety dla zwierząt mięsożernych z nowotworami - dla szczurków jeszcze nic nie wyprodukowano, a przynajmniej nic o tym mi nie wiadomo.
Pani ostatnie pytanie bezpośrednio wiąże się z pierwszym. Dopóki guz nie odrasta ogony czują się dobrze. Zwykle pierwsza pojawia się znowu "gula " pod uchem lub skręt głowy jeśli guz zaczyna sięgać głębiej.
Są badania, ale bardziej doświadczalne z podawaniem sterydów - efekty też są różne, czasem można spowolnić odrost w dość satysfakcjonującym stopniu.
My stosujemy zasadę że dopóki zwierzak ma chęć do życia, dopóki nie ma oznak cierpienia, dopóki w miarę normalnie funkcjonuje walczymy o niego.
Szczurki to twarde typy, od razu widać kiedy ten życiowy komfort się kończy po ich zachowaniu.
Pozdrawiam i życzę zdrówka dla Tośki



Tu sa info o tym nowotworze: http://ratguide.com/health/neoplasia/zy ... _tumor.php

Generalnie ciężko mi napisać jak postępował rozwój choroby Tosialinki, bo byłam w tym czasie na urlopie, ale z tego co zaobserwowałam:

Jeszcze przed jakimkolwiek spadkiem formy przyuważylam Tosię, jak 'śmiesznie' jadła. Zamiast normalnie wziąć jedzenie w łapki, to położyła jedzenie na półce, objęła je i z pyszczkiem przy półce i kuperem wysoko obgryzała coś. Ponieważ od razu sprawdziłam czy z łapkami wszystko ok i nic mnie nie zaniepokoiło, uznałam to za jakąś fanaberię, bo później widziałam ją jedzącą normalnie, może chodziło o twardość jedzenia. Teraz jestem przekonana, że nowotwór już był na tyle rozwinięty, że przyatakował okolice żuchwy, więc te twardsze rzeczy Tosia jadła "śmiesznie".
Chrumkanie. Tosia mi nigdy nie chorowała. Jak tylko zaczęła chrumkać pojechałam z nią do weta, osłuchowo wszystko grało, szczur pełen energii. Dostała tylko jakieś witaminki na wzmocnienie. Chrumkanie jakby minęło, później na dzień przed moim wyjazdem usłyszałam, że znowu chrumka. Dałam znać TŻ-towi, żeby ją obserwował i witaminki dawał a w razie potrzeby do weta z nią.
I tu wyjechałam na niecałe 2 tygodnie. TŻ mówił przez telefon, że Tośka coś jakby schudła, ale że był zabiegany a Tosia wykazywała się żywotnością i widział, że w sumie siedzi przy misce z żarciem i coś tam chrupie do weta nie poszedł. Po powrocie (nie było mnie 10 dni - wróciłam w sobotę) ukazało mi się... jakaś połowa Tośki.
Najpierw przerażona jej wagą albo nie zauważyłam opuchnięcia na policzku, albo nie było to opuchnięcie takie widoczne. Tosia bardzo rzuciła się na sinlac, który jej dałam. Biedactwo przez około 10 dni prawie nic nie jadła, bo nie była w stanie pogryźć jedzenia...

W niedzielę zauważyłam coś na pyszczku. W poniedziałek pojechałam z nią do weta podejrzewając ropnia. Na wizycie Piasecki stwierdził, że albo faktycznie ropień albo nowotwór gruczołu Zymbala. Umówiliśmy się na operację we środę.

Tosia ładnie się wybudziła. Niestety mimo mniej i bardziej udawanych prób przemywania, ropy było na tyle dużo, że zrobiła się spora gulka na pyszczku. Ponownie pojechałam do Zwierzyńca, gdzie Piasecki stwierdził, żeby jej tego właściwie już nie ruszać, że jest przetoka zrobiona (czytaj - wielka dziura w policzku) żeby ropa mogła uchodzić. Niestety ropa uchodzić nie chciała, wycisnąć też się nie chciała (nie wiem, może nieumiejętnie do tego podchodziłam, dopiero później znalazłam info o robieniu ciepłych kompresów przed). W sobotę wieczorem było już bardzo źle. W poniedziałek rano pojechałam z Tosią na ostatnią wizytę do weta....

Generalnie do końca Tosia wykazywała się dużą żywotnością, bardzo trudno było mi ją uśpić, bo ona tak bardzo chciała jeszcze żyć
Ze mną: liczi... mango juz za TM ... :'(
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Głowa”