Nagła śmierć szczurka, dlaczego?
: wt gru 10, 2013 8:10 pm
Dzisiaj zdechł nasz ukochany szczurek Mifi. Stało się to tak nagle, nic nie wskazywało na to, że coś jej dolega, dlatego proszę was o pomoc przy ustaleniu ewentualnej przyczyny. Nie chcę żeby sytuacja się kiedykolwiek powtórzyła, bo nie była ani starym (miała ok. 1,5 roku może trochę wiecej)ani schorowanym zwierzątkiem, więc pewnie my gdzieś popełniliśmy błąd. :C
Tak jak napisałam , jeszcze dziś rano była normalnym, zdrowym i żywym szczurkiem. Nic nie wskazywało na najgorsze, miała apetyt. Po prostu, dziś popołudniu leżała w klatce (mój chłopak nie słyszał żeby miała jakieś problemy z oddychaniem, piszczała czy coś, spała jak zwykle [straszny był z niej śpioch]) nagle zaczęła tak dziwnie podrzucać łapkami przez chwilkę i odeszła. W moment.
Mój chłopak dał jej rano kawałek szynki (na pewno była świeża, a dostawała od czasu do czasu kawałek czegoś dobrego, jakiegoś twarożku, serka czy mięska, ostatnio dosyć rzadko, bo niedawno trochę przybrała na wadze i zmieniliśmy jej dietę na zdrowszą) i zjadła go ze smakiem. Normalnie do niego wyszła z klatki jak zawsze miała świeżą wodę, pełną miskę jedzenia (ostatnio dostawała karmę z Vitakraftu + jakieś tam orzechowe chrupki dla gryzoni, ale nie za bardzo je lubiła).
Wczoraj wieczorem biegała po pokoju jak zwykle przed nocą. Istnieje możliwość że coś pogryzła, ale z tego co widzieliśmy nic nie zjadła tam, kable w porządku, kwiatków ani nic takiego nie mamy. Nie było też żadnych objawów rano.
Mieszkała w dużej klatce, na początku w 3 piętrowej, później w 2 piętrowej ale większej. Miała swoje posłanko z ręcznika od dłuższego czasu w które się lubiła zawijać. Miała dużo miejsca, przez większość czasu jej klatka była otwarta i miała do dyspozycji całe biurko (oczywiście nic na nim nie zostawialiśmy bo mały urwis nam wszystko zabierała do klatki jak tylko się odwróciliśmy). Dopiero ostatnio nauczyła się skakać z biurka i musieliśmy ją zamykać na czas nieobecności w domu i na noc, ale wypuszczaliśmy ją codziennie żeby się z nią pobawić i żeby sobie pobiegała.
Niestety była sama. Wiem, że powinna mieć koleżankę, ale jakoś tak z początku nie zastanowiliśmy się nad tym, a później okazało się, że Mifa jest dość agresywna i baliśmy się, że nie zaakceptuje drugiego ogonka (może niesłusznie?).
Dwa tygodnie temu szczurek został niestety sam na weekend w domu. Musieliśmy wyjechać, a było za zimno żeby ją narażać na podróż i postanowiliśmy ją zostawić. Straszny z niej psotnik i udało jej się przecisnąć przez kratki klatki (nie pytajcie jak, bo nikt tego nie) i tak łaziła sobie sama po domu. Nie wiemy jak długo, ale prawdopodobnie tyle co przed naszym powrotem się wydostała, bo nie była ani głodna, ani zmarnowana, troszkę się tylko wody napiła i poszła spać jak gdyby nigdy nic po powrocie do klatki.
Co dwa tygodnie też wyjeżdżaliśmy na weekend i Mifi zostawała pod opieką współlokatora, zawsze sprawdzał czy ma wodę, dawał jej coś do jedzenia, pogłaskał, pogadał do niej, także nie zostawała sama.
Praktycznie od kiedy ją mamy z jednego oka wyciekała jej po spaniu porfiryna. Zmienialiśmy dietę ,dawaliśmy jej echinaceę, trochę pomagało (lek w sensie), ale też bez szału. Uznaliśmy że taka jej uroda. Pewnie powinniśmy iść do lekarza, zamiast szukać odpowiedzi w internecie, teraz już za późno :C
Tak wyglądało życie Mifki naszej, przepraszam za to wypracowanie, ale to dla nas ogromny cios i chciałabym uzyskać jak najbardziej prawdopodobną odpowiedź. Czy to przez dietę, czy może kiedy skakała z biurka (kilka razy jej się zdarzyło) coś jej się stało, czy z tęsknoty, samotności czy możliwe że coś zjadła wczoraj, albo 2 tygodnie temu i nie było żadnych objawów?
Bardzo proszę o odpowiedź ;c
Tak jak napisałam , jeszcze dziś rano była normalnym, zdrowym i żywym szczurkiem. Nic nie wskazywało na najgorsze, miała apetyt. Po prostu, dziś popołudniu leżała w klatce (mój chłopak nie słyszał żeby miała jakieś problemy z oddychaniem, piszczała czy coś, spała jak zwykle [straszny był z niej śpioch]) nagle zaczęła tak dziwnie podrzucać łapkami przez chwilkę i odeszła. W moment.
Mój chłopak dał jej rano kawałek szynki (na pewno była świeża, a dostawała od czasu do czasu kawałek czegoś dobrego, jakiegoś twarożku, serka czy mięska, ostatnio dosyć rzadko, bo niedawno trochę przybrała na wadze i zmieniliśmy jej dietę na zdrowszą) i zjadła go ze smakiem. Normalnie do niego wyszła z klatki jak zawsze miała świeżą wodę, pełną miskę jedzenia (ostatnio dostawała karmę z Vitakraftu + jakieś tam orzechowe chrupki dla gryzoni, ale nie za bardzo je lubiła).
Wczoraj wieczorem biegała po pokoju jak zwykle przed nocą. Istnieje możliwość że coś pogryzła, ale z tego co widzieliśmy nic nie zjadła tam, kable w porządku, kwiatków ani nic takiego nie mamy. Nie było też żadnych objawów rano.
Mieszkała w dużej klatce, na początku w 3 piętrowej, później w 2 piętrowej ale większej. Miała swoje posłanko z ręcznika od dłuższego czasu w które się lubiła zawijać. Miała dużo miejsca, przez większość czasu jej klatka była otwarta i miała do dyspozycji całe biurko (oczywiście nic na nim nie zostawialiśmy bo mały urwis nam wszystko zabierała do klatki jak tylko się odwróciliśmy). Dopiero ostatnio nauczyła się skakać z biurka i musieliśmy ją zamykać na czas nieobecności w domu i na noc, ale wypuszczaliśmy ją codziennie żeby się z nią pobawić i żeby sobie pobiegała.
Niestety była sama. Wiem, że powinna mieć koleżankę, ale jakoś tak z początku nie zastanowiliśmy się nad tym, a później okazało się, że Mifa jest dość agresywna i baliśmy się, że nie zaakceptuje drugiego ogonka (może niesłusznie?).
Dwa tygodnie temu szczurek został niestety sam na weekend w domu. Musieliśmy wyjechać, a było za zimno żeby ją narażać na podróż i postanowiliśmy ją zostawić. Straszny z niej psotnik i udało jej się przecisnąć przez kratki klatki (nie pytajcie jak, bo nikt tego nie) i tak łaziła sobie sama po domu. Nie wiemy jak długo, ale prawdopodobnie tyle co przed naszym powrotem się wydostała, bo nie była ani głodna, ani zmarnowana, troszkę się tylko wody napiła i poszła spać jak gdyby nigdy nic po powrocie do klatki.
Co dwa tygodnie też wyjeżdżaliśmy na weekend i Mifi zostawała pod opieką współlokatora, zawsze sprawdzał czy ma wodę, dawał jej coś do jedzenia, pogłaskał, pogadał do niej, także nie zostawała sama.
Praktycznie od kiedy ją mamy z jednego oka wyciekała jej po spaniu porfiryna. Zmienialiśmy dietę ,dawaliśmy jej echinaceę, trochę pomagało (lek w sensie), ale też bez szału. Uznaliśmy że taka jej uroda. Pewnie powinniśmy iść do lekarza, zamiast szukać odpowiedzi w internecie, teraz już za późno :C
Tak wyglądało życie Mifki naszej, przepraszam za to wypracowanie, ale to dla nas ogromny cios i chciałabym uzyskać jak najbardziej prawdopodobną odpowiedź. Czy to przez dietę, czy może kiedy skakała z biurka (kilka razy jej się zdarzyło) coś jej się stało, czy z tęsknoty, samotności czy możliwe że coś zjadła wczoraj, albo 2 tygodnie temu i nie było żadnych objawów?
Bardzo proszę o odpowiedź ;c