Moj kochany Januszek

Miejsce dla tych, których już z nami nie ma...

Moderator: Junior Moderator

miska1500100900
Posty: 1
Rejestracja: pt sie 22, 2014 7:51 am

Moj kochany Januszek

Post autor: miska1500100900 »

Januszek była samiczką i miała siostre Zuzię. Kupiłam je 2 lata temu Zuzia mimo dwóch zabiegów wycięcia guza żyje i ma się dobrze. Januszek niestety odszedl w moje urodziny, bo tak bardzo chciałam mu przedłużyć życie, że aż skróciłam. Januszek zawsze był słabszy niż Zuzia, mniej ruchliwy, miał gorszy wzrok i był niezdarny. Zawsze trzymał się na uboczu, stronił od głaskania i nade wszystko nie lubił moich buziaczków. Kidy to robiłam i brałam go na ręce głośno wzdychał albo cieniutko piszczał, chociaż czasem zdarzyly sie chwile gdy sam chciał zeby go pogłaskac. Na starość Januszek nie widzial całkowicie na jedno oko mimo to dalej jakos sobie radzil. Pamietam kiedy obtlukla sobie łapke kiedy schodziła niezdarnie z pieterka i kulala, pamietam ze calkiem niedawno nauczyla sie wchodzic na parapet i bylam z niej taka dumna.....Pamietam tez jak była malutka i przyniosłam ja do domu, była wtedy bardzo wystraszona, nie chciala wyjsc z kartonu, trudno bylo ja oswoic i wlasciwie chyba nigdy do konca sie nie oswoiła, zawsze wszedzie sikała i robila te swoje male bobki, była trudnym szczurem, nie takim fajnym zabawowym kochajacym sie głaskac, ale mimo to bardz bardzo ja kochałam i najbardziej załuje, ze ostatnia noc swojego zycia spedzila u weterynarza i nie bylo mnie kolo niej, nie moge sobie tego wybaczyc... Dalam jej tylko buzi i przytulilam kiedy ja oddawalam i powiedzialam ze bedzie dobrze mimo, ze mialam watpliwosci czy dobrze robie i cos mnie jednak odwodzilo od tej decyzji. Januszek po operacji dlugo sie wybudzala, zaczela reagowac oczami, ale w pewnej chwili otworzyla dwa razy dziobek jakby jekneła i przestala oddychac.... Mam nadzieje ze w tamtej chwili czuła ze jestem obok niej i ze nie jest sama i ze bardzo zaluje tej decyzji, bo tak naprawde Januszek miala sie dobrze , jadła, piła, zachwywala sie jak zwykle tyle tylko, ze miala 2 guzy i 3 taki malutki, a ja tak sie bojac o jej zycie i zdrowie postanowilam je wyciac, bo jak nie teraz to potem juz nie bedzie szans, bo bedzie za stara. Niestey to była zła decyzja, bardzo jej załuje i nie potrafie sie z tm uporać i dlatego tutaj pisze:(
To jest chyba jedyna rzecz jaka moge zrobic by bylo mi lepiej i zeby wiedziala ze bardzo ja kochałam i ze była moim najlepszym przyjacielem:(
Awatar użytkownika
Katherina
Posty: 27
Rejestracja: pt wrz 07, 2012 6:36 pm
Numer GG: 25067937
Lokalizacja: Rawicz

Re: Moj kochany Januszek

Post autor: Katherina »

Też ostatnio straciłam swojego wacika. Widzialam jak cierpi i jak bierze ostatni oddech... zaluje ze nie moglam mu pomoc. Wiem co czujesz... ale nie mozesz sie winic, przeciez chcialas dobrze.

Za Januszka [*]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Odeszły...”