Bella, Pepi, Lala - trzy bolesne straty:(
: czw wrz 25, 2014 9:49 am
Chciałam zostawić tutaj ich ślad. Były cudownymi istotami i jeszcze długo będzie nam ich bardzo brakować...
Wczoraj straciliśmy Bellę
Bella, dwa lata
Przyjechała do nas na początku kwietnia - śliczna nieśmiała kapturka o słodkim wejrzeniu, kochająca jedzenie i święty spokój. Zadowolona, że nowi ludzcy przyjaciele nie narzucają się na siłę, pozwalając się zbliżyć na jej warunkach, tyle ile sama chciała. I starali się nie dręczyć zanadto robieniem zdjęć, czego bardzo nie lubiła. Wobec Pepi, a potem dla swojej tymczasowej koleżanki Conchity, uległa i cierpliwa - nie miała w sobie agresji dla szczurków. Dla ludzi też nie. Atakowała i przeganiała tylko mopy i ścierki, gdy bez uprzedzenia zaczynały się panoszyć w szczurzym królestwie.
A jej królestwo to było wspólne mieszkanie z nami. Tak jak wszystkie inne ogonki, dzieliła z ludźmi przestrzeń bez klatek - bo klatka pomocna w łączeniu, potem służyła już tylko jako otwarty dostęp do wiszących w niej hamaczków.
Zachorowała nagle, w poniedziałek rano po RTG zdiagnozowano u przechylonej lekko na prawą stronę szczurki zapalenie ucha środkowego - Oby tylko to - jak dodał pan doktor.
Dostała leki, ale nazajutrz było gorzej i nie pomógł też Dostinex. Postanowiłam nie czekać do umówionej czwartkowej kontroli i w środę rano podjechać znów na kliniki. Daliśmy jej wczoraj śniadanie - zjadła nawet więcej i lepiej niż poprzednio kolację, ale oczy miała w porfirynie. Zrobiliśmy kolejne zastrzyki i pozwoliłam na trochę snu po stresie kłucia, w tym czasie szykując transporter.
Godzinę później przyszedł kryzys, szczurka wyszła z domku z widocznym silnym niepokojem, z porfiryną na nosku. Na rękach u mnie, przytulona i głaskana, wyprężyła się nagle na krótką chwilę i już zaraz po chwili serduszko przestało bić. Nie udało mi się pomóc, czarno - białe słodkie stworzenie odpłynęło.
A jeszcze z poniedziałku na wtorek, tak jak i we wcześniejszą noc, przyszła do łóżka pod ciepłą kołderkę, żeby smacznie pospać...
Bardzo Cię brakuje, kochany czarny kapturku
Biegaj tam za TM razem z Pepi kocopałkiem
[*]
Teraz słów kilka dla pamięci o Lali
Lala, około dwa lata
Lala, a wcześniej Pepi, zostały przechwycone z zoologa. Po kolejnej ciąży i urodzeniu dwojga maluchów samiczka przez wiele tygodni nosiła w brzuchu martwe otorbione płody, zanim została zbadana i zrobiono zabieg. Zabraliśmy ją dwa dni potem - z wysokiej klaciory, w której siedziała pod sufitem razem z innymi samicami oraz samcem...
W ratowaniu tej cudownej z charakteru i wyglądu dumbosi pomagało wielu specjalistów z kliniki, ale nie udało się i trzeba było pomóc jej odejść:( Śpij dobrze, aniołku [*]
Chyba dotąd nie możemy się w domu pozbierać po tej śmierci...
No i jeszcze dla Pepi, śmiesznego kochanego kocopałka...
Pepi, około dwa lata
Dla Pepi także chcę postawić świeczuszkę... Gdy odeszła tak znienacka i prędko jak Bella, nie miałam siły wejść w ten dział
Pepi, łysy prawie całkiem łobuzowaty double -rex dołączył do Miki w połowie lutego i zaaklimatyzował się u nas prędziutko, pięknie nawet porastając futerkiem. Kiedy 4 marca straciliśmy Mikę, Pepisia została sama i pani doktor dała mi cynk o Lali, która wcześniej mieszkała z Pepi w tej samej sklepowej klatcie.
Pepi straciliśmy mimo leczenia w ciągu zaledwie trzech dni, 18 -go czerwca przed długim weekendem. Zgasła mi w rękach, tak jakby nie chciała pojechać do lecznicy na ostatni zastrzyk. Zabrała kolejny kawałek naszych potrzaskanych serc. Ale i dużo zostawiła, jak one wszystkie...
Pewnie rozrabia po drugiej stronie razem z Mikusią i Lalą [*]
Wczoraj umarła Bella, a potem tymczasowiczka Conchita została zabrana przez swoją opiekunkę na zabieg kastracji.
A my - sercem chyba, nadal jeszcze słyszymy w pokoju tupot łapek i skrobanie szczurzych pazurków. Jest straszliwie pusto i bardzo nam smutno
Wczoraj straciliśmy Bellę
Bella, dwa lata
Przyjechała do nas na początku kwietnia - śliczna nieśmiała kapturka o słodkim wejrzeniu, kochająca jedzenie i święty spokój. Zadowolona, że nowi ludzcy przyjaciele nie narzucają się na siłę, pozwalając się zbliżyć na jej warunkach, tyle ile sama chciała. I starali się nie dręczyć zanadto robieniem zdjęć, czego bardzo nie lubiła. Wobec Pepi, a potem dla swojej tymczasowej koleżanki Conchity, uległa i cierpliwa - nie miała w sobie agresji dla szczurków. Dla ludzi też nie. Atakowała i przeganiała tylko mopy i ścierki, gdy bez uprzedzenia zaczynały się panoszyć w szczurzym królestwie.
A jej królestwo to było wspólne mieszkanie z nami. Tak jak wszystkie inne ogonki, dzieliła z ludźmi przestrzeń bez klatek - bo klatka pomocna w łączeniu, potem służyła już tylko jako otwarty dostęp do wiszących w niej hamaczków.
Zachorowała nagle, w poniedziałek rano po RTG zdiagnozowano u przechylonej lekko na prawą stronę szczurki zapalenie ucha środkowego - Oby tylko to - jak dodał pan doktor.
Dostała leki, ale nazajutrz było gorzej i nie pomógł też Dostinex. Postanowiłam nie czekać do umówionej czwartkowej kontroli i w środę rano podjechać znów na kliniki. Daliśmy jej wczoraj śniadanie - zjadła nawet więcej i lepiej niż poprzednio kolację, ale oczy miała w porfirynie. Zrobiliśmy kolejne zastrzyki i pozwoliłam na trochę snu po stresie kłucia, w tym czasie szykując transporter.
Godzinę później przyszedł kryzys, szczurka wyszła z domku z widocznym silnym niepokojem, z porfiryną na nosku. Na rękach u mnie, przytulona i głaskana, wyprężyła się nagle na krótką chwilę i już zaraz po chwili serduszko przestało bić. Nie udało mi się pomóc, czarno - białe słodkie stworzenie odpłynęło.
A jeszcze z poniedziałku na wtorek, tak jak i we wcześniejszą noc, przyszła do łóżka pod ciepłą kołderkę, żeby smacznie pospać...
Bardzo Cię brakuje, kochany czarny kapturku
Biegaj tam za TM razem z Pepi kocopałkiem
[*]
Teraz słów kilka dla pamięci o Lali
Lala, około dwa lata
Lala, a wcześniej Pepi, zostały przechwycone z zoologa. Po kolejnej ciąży i urodzeniu dwojga maluchów samiczka przez wiele tygodni nosiła w brzuchu martwe otorbione płody, zanim została zbadana i zrobiono zabieg. Zabraliśmy ją dwa dni potem - z wysokiej klaciory, w której siedziała pod sufitem razem z innymi samicami oraz samcem...
W ratowaniu tej cudownej z charakteru i wyglądu dumbosi pomagało wielu specjalistów z kliniki, ale nie udało się i trzeba było pomóc jej odejść:( Śpij dobrze, aniołku [*]
Chyba dotąd nie możemy się w domu pozbierać po tej śmierci...
No i jeszcze dla Pepi, śmiesznego kochanego kocopałka...
Pepi, około dwa lata
Dla Pepi także chcę postawić świeczuszkę... Gdy odeszła tak znienacka i prędko jak Bella, nie miałam siły wejść w ten dział
Pepi, łysy prawie całkiem łobuzowaty double -rex dołączył do Miki w połowie lutego i zaaklimatyzował się u nas prędziutko, pięknie nawet porastając futerkiem. Kiedy 4 marca straciliśmy Mikę, Pepisia została sama i pani doktor dała mi cynk o Lali, która wcześniej mieszkała z Pepi w tej samej sklepowej klatcie.
Pepi straciliśmy mimo leczenia w ciągu zaledwie trzech dni, 18 -go czerwca przed długim weekendem. Zgasła mi w rękach, tak jakby nie chciała pojechać do lecznicy na ostatni zastrzyk. Zabrała kolejny kawałek naszych potrzaskanych serc. Ale i dużo zostawiła, jak one wszystkie...
Pewnie rozrabia po drugiej stronie razem z Mikusią i Lalą [*]
Wczoraj umarła Bella, a potem tymczasowiczka Conchita została zabrana przez swoją opiekunkę na zabieg kastracji.
A my - sercem chyba, nadal jeszcze słyszymy w pokoju tupot łapek i skrobanie szczurzych pazurków. Jest straszliwie pusto i bardzo nam smutno