Zabrał ją guz. Operowaliśmy ale mała nie chciała już się obudzić. Jak ją odwiedziłam w klinice po operacji ożywiła się tylko na trochę. Widać chciała się jedynie pożegnać. Zostawiliśmy ja na noc w klatce tlenowej w klinice, w nocy dostała ataku duszności i pani doktor mimo reanimacji nie udało jej się uratować.
Tyle ile niespodziewajek nam zrobiłaś to chyba żadna duszyczka tego nie pobije. Najpierw miałaś być chłopcem a nie byłaś, miałaś odchować dzieci,-nie odchowałaś, miałaś nie zaciążyć drugi raz-zaciążyłaś, zabrałaś nam swoimi ząbkami telewizornie na 2 dni, kilka ładowarek i poobdzierałaś wiele kabelków z izolacji.
Na kolana wchodziłaś tylko gdy Ty chciałaś, na siłę nic się nie zdziałało chyba że nowe zadrapania. Łakomczuszek kochany.
Kto teraz ogarnie te niesforniaki, jędze z klatki? no kto? Kto będzie czekał aż zza pieca coś ciekawego wyjdzie? no kto?
Śpij Kochanie, pod swoimi ulubionymi kwiatkami które z lubością obgryzałaś na działce
Trzymaj się jakoś...