Mój zwierzyniec
: pn wrz 07, 2015 4:26 pm
Mam na imię Iwona,
w moim rodzinnym domu zawsze przewijały się zwierzaki (koty, pies, rybki, zdarzył się też jeż). Nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt.
Po wyprowadzce z domu - a było to dawno temu miałam mojego pierwszego szczurka - Hektorzynę (miał być Hektor, ale okazał się dziewczynką) czarno-biała lub biało-czarna piękność, niestety była ze mną niecałe dwa lata (rak). Potem miałam kota - rudego księcia - Tigera, który w listopadzie zeszłego roku - po 13 latach mruczenia mi do ucha odszedł za tęczowy most
W międzyczasie w Nowy Rok (2004r.) przypałętała się nam mała pierdułka - Kitka - biało-czarna wzięta z korytarza w bloku: zarobaczona, itd. Okazało się, że jest ślepa i nie ma węchu (spowodował to nieleczony katar koci). Jest największą przylepą świata <3
Od czwartku jest też zwariowany mały Rudi (ma 2 miesiące) - rudy kotek
Od stycznia tego roku mamy Roxi - piękną szczurzycę
A od końca kwietnia: Hero i Tofi - moje słodziaki
Roxi - nie przepada za ludźmi, toleruje jedynie moją córkę (dla której ona była), ale daje mi się czasem pogłaskać i wskakuje mi na ramię, kilka razy próbowałam ją wziąć na ręce, ale kończy się to piskiem, a czasem też ugryzieniem
Tofi - moja księżniczka, mój aniołeczek, nieśmiała dziewczynka i pierwszy niszczyciel wszystkiego co da się pogryźć (kanapa, hamaczki, półki, kuwety) - za to człowieka nie rusza i uwielbia spać pomiędzy moimi piersiami
Hero - nikogo i niczego się nie boi, atakuje koty(!) wszędzie łazi, zwiedza wszystkie kąty, do każdego ją ciągnie Kilkakrotnie zmieniała ubarwienie
I jeszcze mam rybki - platki
Trochę mam tych zwierzaków, ale kocham je całym sercem <3
w moim rodzinnym domu zawsze przewijały się zwierzaki (koty, pies, rybki, zdarzył się też jeż). Nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt.
Po wyprowadzce z domu - a było to dawno temu miałam mojego pierwszego szczurka - Hektorzynę (miał być Hektor, ale okazał się dziewczynką) czarno-biała lub biało-czarna piękność, niestety była ze mną niecałe dwa lata (rak). Potem miałam kota - rudego księcia - Tigera, który w listopadzie zeszłego roku - po 13 latach mruczenia mi do ucha odszedł za tęczowy most
W międzyczasie w Nowy Rok (2004r.) przypałętała się nam mała pierdułka - Kitka - biało-czarna wzięta z korytarza w bloku: zarobaczona, itd. Okazało się, że jest ślepa i nie ma węchu (spowodował to nieleczony katar koci). Jest największą przylepą świata <3
Od czwartku jest też zwariowany mały Rudi (ma 2 miesiące) - rudy kotek
Od stycznia tego roku mamy Roxi - piękną szczurzycę
A od końca kwietnia: Hero i Tofi - moje słodziaki
Roxi - nie przepada za ludźmi, toleruje jedynie moją córkę (dla której ona była), ale daje mi się czasem pogłaskać i wskakuje mi na ramię, kilka razy próbowałam ją wziąć na ręce, ale kończy się to piskiem, a czasem też ugryzieniem
Tofi - moja księżniczka, mój aniołeczek, nieśmiała dziewczynka i pierwszy niszczyciel wszystkiego co da się pogryźć (kanapa, hamaczki, półki, kuwety) - za to człowieka nie rusza i uwielbia spać pomiędzy moimi piersiami
Hero - nikogo i niczego się nie boi, atakuje koty(!) wszędzie łazi, zwiedza wszystkie kąty, do każdego ją ciągnie Kilkakrotnie zmieniała ubarwienie
I jeszcze mam rybki - platki
Trochę mam tych zwierzaków, ale kocham je całym sercem <3