A ja mam już szczura
{szczura Limby tak właściwie- mój do 17.04
}
Ale o kastracji nie ma mowy /wyjaśnienie niżej... niżej/
W końcu wybłagałam tatę żeby mnie zawiózł a ja dzięki temu nie musiałam tłuc się autobusem. Namówiłam go też, żeby wziął drugie auto- szczurek musi mieć klimatyzację :lol:
Wałbrzych to taka "duża wieś" do której nawet wjerzdżając z dowolnej strony nie widać "zaczątków miasta". Nawet nie ma choryzontu- góry zasłaniają
Tak się jeździ pod górkę i z górki... chodzenie po tym mieście musi być naprawdę męczące. Jeździliśmy tak i szukali adresu pacanka od szczura, ale nikt nie słyszał o takiej ulicy. Okazało się bowiem, że "sobiecin" czyli jakby osiedle to coś w rodzaju dołączenia do Wałbrzycha osobnej wsi... Ale po kopalni "Viktoria" dotarliśmy na miejsce /mieliśmy taką wskazówkę/. Znalazłam dom, zadzwoniłam nie do tych mieszkań co trzeba i ludzie trochę dziwnie na mnie patrzyli jak mówiłam, ze przybyłam "po szczura". Dom był ochydny- zresztą zrobiłam telefonem zdjęcia- melina do potęgi, dom obdrapany, tynk odpada, w sąsiedniej klatce siedzi jakiś piany gość... ale nie o tym chciałam pisać.
Kiedy już w końcu wiedziałam gdzie mam dzwonić i zadzwoniłam... z kolei nikt nie odpowiadał i nie schodził do mnie :? Normalnie miałam ochotę zabić pierwszą lepszą napotkaną osobę. Czekaliśmy z pół godziny. Pacan coś tam mówił, że będzie jego dziadek więc mój tato oczywiście wpadł na myśl, że może dziadek umarł {wybaczaczcie to poczucie humoru}. Wzięłam telefon i dzwonię do pacana i bez żadnego cześć ze wściekłością mówię mu co jest. Obiecał przyjechać za 1015115 minut.
Okazało się, że to pospolity, najzwyklejszy skejt w zwisach i czerwonej bluzie clinika ścięty prawie na łyso. Nie to żebym była nietolerancyjna :lol: Mycha ist very tolerancyjna
W każdym razie coś tam pytałam go o wiek i inne dooperele /SZCZURA/. Fajne mają skrzynkę [myślałam, że buchnę]- kiedy otwiera się drzwi skrzynka odpada i trzyma się na zawiasach i trzeba ją włożyć spowrotem :lol: Nie szłam na górę. Zostałam w przedpokoju. Ziomek zszedł na dół z klatką. I na pierwszy rzut oka już coś widziałam
ale o tym później, później- to ma być BIG SUPRICE! Na koniec rzucił jeszcze bezczelnie: "a chce pani kupić ptasznika" odpowiedziałam, że nie [choć w sumie tak, ale nie od niego] "a węża" (bezczelny :evil: )! Podziękowałam wyszłam i siadłam w samochodzie. Tato po drodze wstąpił jeszcze do Obi po jakiś zawór a ja się integrowałam z małym. Ma urok rodzaju Ora potwora, ale Orvokki ten urok potrzebny jest do tego, żebym nie była na nią zła, a temu szczurkowi... do kochania, bo poza próbami zjedzenia mi telefonu nie broił nic. A jego uszy- przezabawne- operuje nimi we wszystkie strony conajmniej jak moja Dora :lol: Słodziak, kochany i przemiły. Spał mi na rękach.
Szczurcio jest śliczny- dawno nie miałam jaśniejącego husky w rękach. Jest wprawdzie trochę chudy i dwa razy kichnął, ale nie martwiłabym się o niego. Na pewno pokochasz maleństwo
W domu dałam meliski i vibovitu na wzmocnienie. Zostawiłam go na trochę samą. Ściółkę w mikro-klatce miała czystą, ale znalazłam w trocinach... nadgryzioną kostkę czekolady. Bóg wie czym ziomek ją karmił... Jest odrobinę słaby, ale na wieczór dostanie wysokoproteinowy deser i wafle z lecytynką to go wzmoni. Dam mu jeszcze Echnacee i postaram się wykombinować większą klateczkę, bo roznosi go energia a w małej klatce będzie się męczył.
Limbo- masz może telefon z możliwością odbierania mms-ów? Bo ja niestety nie mam kabelka usb i trudno będzie wrzucić...
A teraz niespodzianka o której już pisałam w sms-ie
Wystaw kolesiowi pozytywa na allegro, napisz tak: "pozdrawiam i dziękuję za śliczną samiczkę"
Ot cały sekret :jezor: :reindeer:
P.S. Wymyślcie jakieś imię bo nieswojo mówić mi "szczurze" :roll: