PIERWSZA POMOC

Niepokojące zachowania szczurów, objawy chorób i ich leczenie.

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Iwona_Gdy
Posty: 4
Rejestracja: pt lut 19, 2010 8:36 pm

Re: Pierwsza pomoc

Post autor: Iwona_Gdy »

Zobaczę jak będzie rano, on ma tą ranę pod pyszczkiem, w takim brzydkim miejscu, że ciągle ją sobie drażni.
Teraz śpi. Jutro pojadę do lecznicy, może dr Plewako, o której pisaliście kilka postów wyżej, coś poradzi.
Awatar użytkownika
Paul_Julian
Posty: 13223
Rejestracja: ndz mar 08, 2009 2:21 pm
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Re: Pierwsza pomoc

Post autor: Paul_Julian »

Obojętne jak to będzie wygladać rano-jedź do weta ! Dla tak małego zwierzęcia to jest wielka rana. Obojętne czy to rozdrapany ropień czy wynik bójki pomiędzy dwoma szczurkami, czy wynik choroby (np. owrzodzenie). Musi to zobaczyć lekarz , ew. oczyścić i fachowo zdezynfekować . Pewnie też psiknie srebnym "sprajem" :) Najgorsze co może sie przydarzyc to zakażenie rany.
Ściółkę wymień na papierowe ręczniczki lub chociaż papier toaletowy, żeby żadne wiórki i drobinki się nie przyklejały.

http://www.lecznica.gdynia.pl/index.php?id=3 Jutro dr Plewako jest od 9tej i na pewno cos poradzi :) jeśli jej nie będzie (bo miała za niedługo wyjeżdzać za granicę ), to każdy inny wet coś poradzi, tylko przyjedz do 12 . Po 12stej również Cię przyjmą , ale dyżur jest zarezerwowany na nagłe wypadki.
Szczursieny :
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
Awatar użytkownika
smeg
Posty: 4739
Rejestracja: śr kwie 01, 2009 2:50 pm
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: Pierwsza pomoc

Post autor: smeg »

I co, pojechałaś do lecznicy? Co ze szczurkiem?
Ze mną: Frotka, Flaszka <:3 )~~

Za TM: Ally,Majka,Lidka, Benia, Chrupka, Gaja, Basiek, Poziomka, Czarny, Luna, Krówka, Haszczyk, Duży, Zaraz, Haszczak, Piratka, Mariusz, Felicja, Mioli, Ciri, Pchełka, Halina, Oliwka, Lili, Margola, Mortadela, Rudolf
Iwona_Gdy
Posty: 4
Rejestracja: pt lut 19, 2010 8:36 pm

Re: Pierwsza pomoc

Post autor: Iwona_Gdy »

Tak byłam i Nosek był w dobrej kondycji po wizycie.
Jednak dzisiaj była powtórka z rozrywki, pojechałam do najbliższego weterynarza, bo z rany znów się sączylo, a Nos na dokładkę to rozdrapał i krew trysnęła.
I po prostu wow. Lekarz, jak wziął Noska w obroty... Ten nawet nie zdążył zakwilic. Po nocy zebrało mu się tyle ropy, że aż sam weterynarz był zdziwiony, jak wyciskał. Szczuras dostał nowe antybiotyki i teraz grzecznie śpi.

Ale rokowania są średnie...
Awatar użytkownika
Paul_Julian
Posty: 13223
Rejestracja: ndz mar 08, 2009 2:21 pm
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Re: Pierwsza pomoc

Post autor: Paul_Julian »

A dlaczego średnie? Bo non stop to rozdrapuje ? Coś wet powiedział więcej ? Ropa potrafi sie zebrać i to szybko :(
Szczursieny :
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
Awatar użytkownika
Yvett
Posty: 53
Rejestracja: śr lis 26, 2008 12:21 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: PIERWSZA POMOC

Post autor: Yvett »

Rzadko się odzywam ale zawsze uważnie czytam wszytkie posty. I od razu na wstępie chciałam podziękować wszyskim którzy tworzą to forum - dzięki wam moj szczurek żyje i ma się dobrze.
Pinki jest już dość wiekowy i oprócz tego cierpi na zanik rdzenia kręgowego. Nie przeszkadza mu to jakoś, wprawdzie z chodzeniem ciężko i w ostatnich tygodniach niestety choroba mocno posuneła się do przodu, ale mimo to z całej siły walczy. Dzis jak zwykle dałam mu na spodeczku do klatki kaszkę manną - bo coraz trudniej mu jeść ziarenka i tylko domyślam się co się stało. Wlazł całym sobą na talerzyk i musiały się również nasypać do miseczki trociny. W jednej chwili wylizywał talerzyk, chwilę potem nagle schował się do domku i zaczął się miotać i dostał jakby drgawek. Przestraszona wyciągnełam go z klatki i zobaczyłam że ma otwarty pyszczek, charcze i nie może oddychać. Trwało to chwilę dosłownie, w panice próbowałam mu zajrzeć do pyszczka, nic nie bylo widać, a Pinki powoli przestawał się rzucać i w ogóle ruszać... Rozryczałam się trzymając go na kolanach myśląc co robić - do weta nie dam rady, późno, daleko, przecież się udusi zanim się ubiorę, nie dawać nic na siłę do picia bo będzie jeszcze gorzej, coś było że sam musi sobie poradzić... a on przestawał oddychać, zaczął mi się przelewać przez palce i nagle znieruchomiał zupełnie. Całe szczęście miałam włączony komputer, rzuciłam się do forum i w 3 sekundy znalazłam: manewr Heimlicha, opuszczać gwałtownie na dół, próbować wyssać obiekt - raz za razem. Nie wiem co pomogło, czy któraś z tych rzeczy czy po prostu samo jakoś poleciało dalej ale nagle Pinki powolutku zaczął się ruszać, oddychać i oblizywać pyszczek. Przez kolejną godzinę siedziałam z nim na kolanach, cała we łzach...schowałam go do domku dopiero jak zaczął się wyrywać i próbować umyć futerko...teraz siedzi w klatce i wcina jabłko i nic mu nie jest.
I jeszcze słówko do wszystkich którzy dopiero zaczynają przygodę ze szczurkami lub po prostu mieli szczęscie i nigdy nie znaleźli się w takiej sytuacji - czytajcie jak najwięcej bo nigdy nie wiadomo - ludzie na forum odwalają naprawdę kawał dobrej roboty po to by nam pomóc. Gdyby komputer był wyłączony... gdybym nie pamiętała gdzie szukać - a uwierzcie w takiej chwili gdy na rękach macie zdychającego ogonka a oczy zalane łzami ciężko jest googlać cokolwiek, to Pinki nie jadł by teraz jabłka.
Dziękuję wam wszystkim.
Awatar użytkownika
katkanna
Posty: 554
Rejestracja: pt lis 23, 2012 12:51 am
Lokalizacja: Łódź

Re: PIERWSZA POMOC

Post autor: katkanna »

krwiopij pisze:Zatrucie

[W USA działa tzw. gorąca linia zatruć. W nagłym przypadku z każdego zakątka kraju można zadzwonić i uzyskać poradę specjalisty. U nas niestety nie ma takiego systemu nawet dla ludzi, więc nie ma sensu, żebym tłumaczyła cały ten fragment – przyp. tłum.]
W Polsce też są takie telefony:
Numery alarmowe, pod którymi możesz uzyskać informacje o zatruciach od lekarza toksykologa:

Krajowe Centrum Informacji Toksykologicznej Łódź tel. 42 632 47 25
Ośrodek Informacji Toksykologicznej Kraków tel. 12 411 99 99
Ośrodek Informacji Toksykologicznej Poznań tel. 61 847 69 46
Biuro Informacji Toksykologicznej Warszawa 22 619 66 54
Pomorskie Centrum Toksykologii Gdańsk 58 682 04 04

I jeszcze zestaw telefonów z innej strony, niektóre nr się różnią:

Oto numery telefonów wszystkich ośrodków w Polsce udzielających porad toksykologicznych przez telefon:
Gdańsk: (58) 349 28 31; 301 65 16 - woj. pomorskie, warmińsko-mazurskie;
Kraków: (12) 647 11 05 - woj. małopolskie, świętokrzyskie;
Lublin: (81) 740 89 83 - woj. lubelskie;
Łódź: (42) 631 47 67 - woj. łódzkie, kujawsko-pomorskie;
Poznań: (61 848 10 11 # 265 - woj. wielkopolskie, lubuskie, zachodniopomorskie;
Rzeszów: (17) 866 44 06 - woj. podkarpackie;
Sosnowiec: (32) 266 08 85 # 130 - woj. śląskie, opolskie;
Warszawa: (22) 918 08 97; (22) 619 66 54 - woj. mazowieckie, podlaskie;
Wrocław: (71) 342 70 21 - woj. dolnośląskie.
Awatar użytkownika
molll
Posty: 722
Rejestracja: pt lis 12, 2010 3:48 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: PIERWSZA POMOC

Post autor: molll »

Super wątek! właśnie go drukuję!
Ze mną: liczi... mango juz za TM ... :'(
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
Awatar użytkownika
L'urine-Boruta
Posty: 564
Rejestracja: ndz gru 12, 2010 3:16 pm
Lokalizacja: ZST

Re: PIERWSZA POMOC

Post autor: L'urine-Boruta »

od kilku dni Lurcia nie wychodziła z hamaka, przynajmniej nie w dzien, kiedy obserwowalam. myslalam wiec, ze jak to na ponad dwuletniego szczurka, to normalne i w nocy wychodzi zjesc i wypic, jajk kiedys. dzis poczolam, ze cos jest nietak. wyciagnelam ja z hamaka. oddycha, ale nie wykonuje zadnych ruchow oprocz czasami podnoszacej sie glowy. podejrzewam ze nie jadla wiec chcialam dac jej cos do przekaszenia. nie zainteresowala sie w ogole. pomyslalam 'napic sie latwiej' wiec namoczylam palec i namoczylam jej pydszczek zeby wiedziala ze mam wode. bez efektu. teraz lezy z przyprozonymi oczami , czasami zamyka je calkiem. lzy mi na reku. oddycha gleboko i szybkko. okolo 4 oddechow na sekunde, ale lezy. chrumka . prawdopodobnie przez czerwona wydzieline. umiera..?

czy cierpi?
wydaje mi sie ze nie skoro lezty i zasypia - po prostu jest slaba.

a co wy powiecie? po czyms mozna poznac ze cos boli??

p.s. przepraszam za błędy ale pisze jedna reka bo w drugiej mam lurcie ...

ah. lurka ma okolo 2 lat i 3 miesiecy
za sba z 3 zabiegi
Obrazek
Sheepiee 23.12.2011
L'urine ur. 5.10.2010r. - 1.02.2013r.
Gandzia: ur. 14.01.2011r. - 4.04.2013r.
Awatar użytkownika
L'urine-Boruta
Posty: 564
Rejestracja: ndz gru 12, 2010 3:16 pm
Lokalizacja: ZST

Re: PIERWSZA POMOC

Post autor: L'urine-Boruta »

zaczęła się ruszać, pomyślałam, że jej nie wygodnie więc postanowiłam włożyć ją do transporterka, tymczasem po chwili, Lurcia zaczęła niezdarnie wstawać i wspinać się po nim by wyjść. wyciągnęłam ją. rwała się w stronę klatki. pomyślałam więc, że chciałabym być w klatce, spać w ciemności, a raczej zasypiać. przy Gandzi i Sheepie, razem z nimi. Być może tam czuje się najbezpieczniej. Włożyłam ją więc ( z ciężkim żalem ) do klatki, do tego samego hamaka z którego ją wyciągnęłam. Swoimi siłami weszła i ułożyła się wystawiając pyszczek nieco poza hamak. Słyszę jak chrumka. czasami przestaje. nie wiem, czy przestaje tez oddychać czy po prostu drogi oddechowe się jej przeczyszczają. wiem, że jak nie słyszę dłużej niż zwykle chrumkania, boję się, że już nigdy nie usłyszę...


jutro na 8 jadę do weterynarza. poproszę o przesłuchanie jej serduszka, płuc, zbadanie jej ogólnego stanu, poradzenie się, dowiem się czy mi się wydaje czy rzeczywiście umiera i co zrobić dalej... czy 'ratować ją' i trzymać przy życiu, na lekach, znów męczyć, czy pozwolić samowolnie zasnąć, czy też uśpić... mam nadzieję, że nic ją nie boli. przecież nie piszczy. oddycha...
Obrazek
Sheepiee 23.12.2011
L'urine ur. 5.10.2010r. - 1.02.2013r.
Gandzia: ur. 14.01.2011r. - 4.04.2013r.
Awatar użytkownika
AoYuno
Posty: 54
Rejestracja: czw sty 12, 2012 11:30 pm
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: PIERWSZA POMOC

Post autor: AoYuno »

Zeby tylko nie cierpiala. To najwazniejsze :(
Bo 2 cierpiący szczurek to juz za duzo, dzis pożegnałam Serka. Widzialamw jego oczkach jak cierpi. :(

Jak bedziesz mogla to jak najszybciej daj znac co z Lurcią jak wrócisz :(
życze powodzenia i trzymam kciuki zeby nic jej nie bylo. ;**
Tościk ^^

Serek [*]
Awatar użytkownika
Sky
Posty: 1567
Rejestracja: pn cze 15, 2009 4:27 pm
Lokalizacja: Wrocław

Re: PIERWSZA POMOC

Post autor: Sky »

Możesz spróbować małej dać pod pyszczek kropelkę wody z miodem - może się skusi. Sprawdź, czy się nie oziębia i ewentualnie ją dogrzewać. W tym celu wystarczy butelka z ciepłą wodą, owinięta szmatką, żeby szczurek się nie przegrzał, skoro ma problemy z poruszaniem.
Co jej dolega, to może być wiele - płuca, serce, nowotwór, jedynie weterynarz po odpowiednich badaniach może wskazać przyczynę. Na razie obserwuj i kontroluj małą, trzymamy kciuki, aby wszystko było ok :)

Dodam tylko, że jeżeli chodzi o ból, zwierzęta mają o wiele wyższy próg bólu niż ludzie, często też nie okazują go jednoznacznie. Więc trudno szacować czy tak na prawdę ją boli bez wcześniejszej diagnozy.
W pamięci Cookie, Biscuit, Manu, Muffin, Anouk, Kavi, Tytus i Festus.

http://www.szkicz.blogspot.com <- rysuję sobie.
Awatar użytkownika
L'urine-Boruta
Posty: 564
Rejestracja: ndz gru 12, 2010 3:16 pm
Lokalizacja: ZST

Re: PIERWSZA POMOC

Post autor: L'urine-Boruta »

problem w tym właśnie, że za bardzo nie mam jak jej ocieplić butelką. za to w pokoju podkręciłam grzejniki, w hamaku [rondelku] ma ciepło, dodatkowo, jej przyjaciółki ją ogrzewają, jakby na zmianę.. przed chwilą była Shepiee, teraz jest Gandzia. Miodku niestety nie mam, a samej wody nie chce pić. moczyłam jej pyszczek, żeby mimowolnie chociaż się oblizała, ale to nie pomogło. Przywiesiłam poidełko na wysokości otworu rondla, bez większego problemu powinna sięgnąć w razie chęci...

mam nadzieję, że będzie dobrze i jutro Lurcia poczuje się lepiej.


p.s. jak pisałam wyżej, chciałam ją zostawić w transporterku, ale jak na swój stan, dzielnie walczyla, żebym włożyła ją spowrotem do klatki.. na 'jej miejsce' ...
Obrazek
Sheepiee 23.12.2011
L'urine ur. 5.10.2010r. - 1.02.2013r.
Gandzia: ur. 14.01.2011r. - 4.04.2013r.
Awatar użytkownika
L'urine-Boruta
Posty: 564
Rejestracja: ndz gru 12, 2010 3:16 pm
Lokalizacja: ZST

Re: PIERWSZA POMOC

Post autor: L'urine-Boruta »

Wczoraj przeżyłam trudne chwile patrząc na słabą Lurkę.
Dziś mam wrażenie, że szczurcia czuje się lepiej. Tym bardziej, że:

Dziś wstałam rano, żeby pojechać na dyżur weterynarski. Pierwsze co zrobiłam oczywiście, to zbadałam, czy Lurka żyje. (Nie słyszałam chrumkania). Wszystkie trzy dziewczyny leżały w ulubionym hamaczku, przytulone.
Poszłam do łazienki, a kiedy wróciłam, Lurcia była na dolnym hamaku. Musiała pokonać cztery zejścia więc chcąc nie chcąc, ucieszyłam się widząc ją na dole. Stwierdziłam, że musiała jakoś się tam dostać więc pomyślałam, że się lepiej czuje. Stan Lurci nie wyglądał jednak na lepszy. Leżała. Chrumkała. Nie ruszała się. Tylko że to wszystko na samym dole. Wykorzystałam to i włożyłam ją do transporterka. Włożyłam też Gandzie - przyda się Lurce dodatkowy ocieplacz -. No i pojechałam. Okazało się, że dyżuru dziś nie ma, albo przynajmniej nikt nie przyjechał. Wróciłam do domu i przez godzinę siedziałam z transporterkiem przed twarzą i patrzyłam... po prostu gapiłam się na Lurkę.
Po dziewiątej znów wsiadłam w samochód. Tym razem lekarz był. Zanim wyciągnęłam Lurkę powiedziałam, że ma dwa lata i około 3 miesięcy. Napomniałam też o guzach, które ma, a których zdecydowałam się nie wycinać z tego względu, że jej nie przeszkadzały i biegała, ponad to, kiedy się dotykało, nie protestowała. Wraz z inną wetką, stwierdziłyśmy, że do puki jej to nie przeszkadza, zostawmy ją w spokoju. Jest przecież duże ryzyko, że się nie obudzi po narkozie. Więc guzy zostawiliśmy.
Powiedziałam tez co było wczoraj i to, że od kilku dni prawdopodobnie nie pije i nie je i że próbowałam coś jej dać, ale nic nie chce.

Wyciągnęłam Lurkę. "Zapalenie płuc" usłyszałam. Nie wiem, czy lekarz jest w stanie określić tą chorobę poprzez, tylko i wyłącznie obejrzenie... wydawało mi się, że nie, ale sądząc po charakterystycznym, ciężkim, a jednak szybkim oddechu Lurki, nie protestowałam. Dał jej antybiotyk "Działa pięć dni, proszę przyjść wtedy i zobaczymy co będzie." . Co mi pozostało? Podziękowałam i wyszłam.

W domu włożyłam dziewczyny do klatki. Myślałam, że Lurka chce do rondla. Ta jednak zmieniła zdanie i została na otwartej przestrzeni i prostym hamaku. Leży. Już tak nie chrumka... Jest spokojna, ale jakby nie dlatego, że jest zmęczona czy coś ją boli... jakby odpoczywała, jakby czuła, że jej obowiązkiem jest teraz leżeć. No więc leży. Leży sama i patrzy przez kratki. Nie wiem czy na mnie, ale.. patrzy. Jakby zasypiała. Niech śpi.

Przeszło mi przez myśl (chociaż ufam wetowi), że po prostu zgadywał co jej dolega. Tak na prawdę nie interesuje mnie to. Chciałabym po prostu, żeby antybiotyk zadziałał, a Lurce wróciło chociaż trochę sił. Tak na tyle, by mogła swobodnie zejść, zjeść i napić się. Juz i tak wszystko podłożyłam jak najbliżej jej.

Mam nadzieję, że Lurcia zacznie mieć apetyt i będzie chciała pić - przede wszystkim. Zaczyna się myć, ruszać... to chyba dobry znak... mm?

Pozdrawiam z całą trójką i życzę, żebyście nie musieli przechodzić tego co ja. Wiem, że śmierć jest nieunikniona, i chociaż "przygotowujemy się" do niej... nie da się tego zrobić i kiedy już nadejdzie moment ostatniego wydechu, po prostu się płacze. Wiem to. Wiem, że teraz żyję z większą świadomością, że to już niedługo. Ale nie da się przygotować na odejście swojego pierwszego, drugiego czy trzeciego szczurka. Zwierzaka. Wiem też, że ciężko jest zasypiać i budzić się z pierwszą myślą "czy oddycha?". Zostałam ostrzeżona na swój sposób. Tylko po co? Jakkolwiek głupio to zabrzmi... wolałabym znaleźć Lurcię już zaśniętą.. Taką, której nic nie dolega. Teraz bardziej boli. To wszystko trwa o wiele dłużej dlatego mam nadzieję, że antybiotyk zadziała, a lurka da mi jeszcze nie jeden uśmiech.
Obrazek
Sheepiee 23.12.2011
L'urine ur. 5.10.2010r. - 1.02.2013r.
Gandzia: ur. 14.01.2011r. - 4.04.2013r.
Awatar użytkownika
noovaa
Posty: 4882
Rejestracja: sob sie 07, 2010 12:22 pm
Numer GG: 8639358
Lokalizacja: Białystok

Re: PIERWSZA POMOC

Post autor: noovaa »

Nie słyszałam o antybiotykach działających 5 dni. Tak działają niektóre sterydy, ale nie leczą. Podał nazwę leku ?

Każdy antybiotyk należy podawać codziennie, minimum 7 dni. Lurka może mieć zapalenie płuc, a może mieć problem z serduszkiem, na co antybiotyk nie pomoże. Nie da się sprawdzić tego na oko, mógł to usłyszeć osłuchując szczurka.

Jeśli Lurka nic nie je i nie pije, to szybko Ci odejdzie, bo nie walczy. Kup w aptece nutridrink i karm ją tym choćby na siłę. Nutri to bardzo pożywny i kaloryczny płyn zastępujący posiłki i picie. Po otwarciu należy zamrozić w kostkach, bo szybko się psuje.
Obrazek
Szczurza rodzinka: * Lili * Kropka * Zmyłka * Wypierd *
Odeszły: * Maja * Różyczka * Adaś * Niunia * Yuki * Remi * Jagódka * Yogi * Phantom * Czochruś * Ninja * Nefertari * Misiu *
ODPOWIEDZ

Wróć do „Objawy i leczenie”