RE: Brygada M&M

Koniecznie nas o tym poinformuj. Tu wpisujemy notki, wklejamy zdjęcia. Ogólnie: chwalimy się szczurami i dyskutujemy odnośnie wszystkiego, co Ich dotyczy.
Eter
Posty: 60
Rejestracja: czw cze 28, 2007 9:42 am
Kontakt:

Brygada M&M

Post autor: Eter »

Witam serdecznie.
Pisałam wczesniej o moim Maksiu i o tym, że chce dla niego towarzystwa. Nadarzyła sie okazja w postaci Ewy i samochodu, więc w niedzielę zaadoptowałam dwóch chłopców z interwencji. Szczurki dzielnie zniosły podróż, po włożeniu ich do nowej klatki pojadły, napiły się i zwiedziły wszystkie katy, nie szczędząc przy tym moczu :) Chłopcy sa cudowni! Jeden z nich wygląda na starszego i bardziej uległego. Młodszy jest bardziej zadziorny i przy każdej okazji próbuje kryć starszego :) Kilka razy dzienne dochodzi między nimi do drobnych kłótyni, po czym obaj wtulają sie w siebie i zapadają w drzemkę. Wzięłam jednego na ręce i nie gryzł :) Nie umyłam dłoni i dałam je powachać Maksiowi, który wpadł w furię... Dałam koleżkom czas na aklimatyzację. W koncu doszło do konfrontacji - postawiłam klatki blisko siebie. Maksio i nowy-młodszy-Mietek zaczeli fukać, prychac, tupac, podskakiwać i piszczeć na siebie, że wióry leciały! Marian lrzał w kącie i węszył. Potem dałam im od siebie odpocząć. W mieszkaniu nie ma neutralnego terenu wiec nie mam jak wypuścić szczurki razem. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale wypuściłam Maksia w przedpokoju i postawiłam tam klatke z brygadą M&M. Znowu była powtórka z rozrywki: Maksio napierał na klatkę nowych, skakał po pretach, szczerzył zeby i prychał groźnie cały się przy tym jeżył. Mietek nie ustepował. W pewnym momencie maksio usiłował wdrapać się na klatke intruzów i wtedy Mietek ugryzł go w tylna łapke. Ranka zakrwawiła, Maksio zlizał krew i dalej atakował. Przerwałam całą akcję bo przeraziła mnie krew, rozdzieliłam szczurki. Kiedy minął Maksiowi zły humor, znowu go wypuściłam i tym razem z czupurnego agresora Maksio przemienił sie w uległego potulniaka. Owszem, nie odstepował cudzej klatki, ale na prychanie i tupanie Mietka okazywał chyba uległość: obracał sie bokiem, schylał łepek i lekko rozpłaszczał się na podłodze a czasem popiskiwał. Czyżby rana odniesiona w "boju" zmieniła bohatera w tchórza?
Czy nie pospieszyłam sie za bardzo z konfrontacją? Po jakim czasie będe mogła wypuścić wszystkie szczurki razem? Może lepiej wypuścic najpierw Maksia i spokojnego Mariana? Boję się myślec do czego może dojść między Mietkiem i już-potulnym Maksiem!
Chimera
Posty: 33
Rejestracja: pn wrz 11, 2006 10:05 am

RE: Brygada M&M

Post autor: Chimera »

[quote="Eter"]
okazywał chyba uległość: obracał sie bokiem, schylał łepek i lekko rozpłaszczał się na podłodze a czasem popiskiwał. Czyżby rana odniesiona w "boju" zmieniła bohatera w tchórza?
[/quote]

Moim zdaniem to nie uleglosc, u mnie tak zachowuja sie te bardziej dominujace, jak chca kopnac albo przegonic slabszego, tylko nie popiskuja...
Zreszta polecam: http://szczury.org/viewtopic.php?t=8734
oraz angielska wersje, bo tam masz duzo linkow do wyjasnien i zdjec roznych bojowych poz: http://www.ratbehavior.org/Aggression.htm#Description
Obrazek
Eter
Posty: 60
Rejestracja: czw cze 28, 2007 9:42 am
Kontakt:

RE: Brygada M&M

Post autor: Eter »

Tak, czytałam już ten artykuł. Problem w tym, że Maksio zmienił sie po doznanych obrażeniach i to popiskiwanie mnie zaintrygowało. Mietek ma zapędy przywódcze, zwłaszcza że kryje Mariana. Maksio płaszczy się przy ziemi i jak chcę go pogłaskać, to nie ucieka jak robił to wczesniej (jeszcze jest dzikuskiem) tylko okazuje uległośc (nieruchomieje, lekko przewraca sie na bok, odpycha mnie tylna łapką).
Ostatnio zmieniony pt sie 03, 2007 2:46 am przez Eter, łącznie zmieniany 1 raz.
Eter
Posty: 60
Rejestracja: czw cze 28, 2007 9:42 am
Kontakt:

Odp: Brygada M&M

Post autor: Eter »

Dzisiaj otworzyłam szczurkom klatki... Maksio wyszedł pierwszy i zaczął obwąchiwać teren (przedpokój wysmarowałam świeżą wanilią). Po chwili Mietek wystawił noc poza klatkę i w końcu wyszedł. Po ok polowie minuty szczurki się zauważyły i zaczął sie młyn. Mietek rzucił się za Maksiem, ten uciekał a w koncu Mietem dopadł Maksia i zaczęły sie kotłować. Maksio piszczał, chciał się obrócić na plecki a Mietek wciąż atakował. W końcu Maksio zwiał do swojej klatki a Mietek za nim, w klatce zaczęły sie bić a ja się przeraziła. Dmuchnełam raz - nic, dmuchnęłam mocniej i włożyłam rękę żeby ich rozdzielić. Maksio ma ranę na łopatce - półcentymetrową ale płytka, słabo krwawiącą. Zagoniłam Mietka do jego klatki. Maksio uciekł ze swojej i wdrapał sie pod mój sweter (nigdy wczesniej tego nie robił). Był przerażony, cały się trząsł! Pod swetrem spędził jakies 40 minut i do klatki za cholerę nie chciał wejść! Nie przewidziałam, że Miecio będzie aż tak bojowo nastawiony :(
Poradźcie ludziska - czy to sie mieści w granicach normy?
Eter
Posty: 60
Rejestracja: czw cze 28, 2007 9:42 am
Kontakt:

Co dalej?

Post autor: Eter »

Kochani, nie zostawiajcie nas samych...
Nie wiem co mam dalej robić. Maksio jest w dalszym ciągu przestraszony, chowa się po kątach... Omija szerokim łukiem klatkę Mietka i Mariana :( Czy mam ich jeszcze wypuścić razem? Ile dni odczekać? Czy postawić klatki w jednym pokoju, obok siebie?
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

Odp: Brygada M&M

Post autor: krwiopij »

Eter, nie łam się! :) Chłopaki dopiero co się poznali, nic dziwnego, że nie są sobą zachwyceni. Nie ma chyba jakiejś dokładnej, gwarantującej powodzenie receptury, ale postaram się doradzić. Przede wszystkim - czas. Nic na siłę. Lepiej powoli i stopniowo zapoznawać ze sobą ogony, niż od razu puścić je razem i zaryzykować, że zaczną walczyć (czego skutkiem mogą być urazy zarówno fizyczne, jak i psychiczne). Niektórzy od razu puszczają ogony razem i czasem się udaje, ale jeśli nie działa, bezpieczniej jest zwolnić tempo i zacząć jeszcze raz, powoli. Możesz postawić klatki niedaleko siebie, ale tak, żeby szczury nie mogły dosięgnąć się przez pręty (lepiej uważać też na ogony). Pozwalaj Mietkowi i Marianowi podczas spacerów bywać w miejscach, które odwiedzał Maksio - i odwrotnie. Niech przyzwyczają się do swojego zapachu. Kiedy już przestaną reagować wściekłością, można pozwolić na króciutkie spotkania - na przykład na rękach, czy choćby w pewnym oddaleniu od klatek, żeby żaden szczur nie poczuwał się do obrony swojego terenu. Spotkanie może trwać chwilę, wystarczy, że się obwąchają. Jeśli zaczną jeżyć się, ustawiać bokiem lub próbować gryźć - rozdziel ich i poczekaj do następnego dnia. Im mniej będą się złościły podczas takich spotkań, tym dłużej będzie można pozwalać im być razem. Kiedy już będą grzecznie biegać razem na spacerach i nie będzie dochodziło do bójek (takich z głośnymi piskami, pogoniami i gryzieniem, gdzie leci futro i dochodzi do zranień - bo przepychanki, przewracanie na plecy i drobne bijatyki to norma), będzie można spróbować przenieść ich do wspólnej klatki.

U mnie od momentu przywiezienia Fredryka do domu do zostawienia go na noc w jednej klatce z Bandytką minęło 6 tygodni. Na początku to był szatan nie szczur, po tym czasie zrobił się z niego spokojny, wyluzowany, naprawdę fajny facet. Nam było o tyle łatwiej, że Fredryk został wykastrowany i dołączył do dziewczynki. U Ciebie przyzwyczajanie do siebie szczurów może potrwać dłużej. Nie wymagaj od nich jakichś spektakularnych postępów. Po prostu daj im czas, nie denerwuj się, ustal sobie jakiś plan wypuszczania ich na spacery i obserwuj ich zachowanie. Prędzej czy później siłą rzeczy przyzwyczają się do swojej obecności i przestaną reagować agresją. Maksiowi może być trudno zaakceptować inne szczury na swoim terenie, ale bądźmy dobrej myśli, a może wszystko się ułoży. :)

Pisz o postępach. Coraz więcej osób ma sukcesy w łączeniu adoptowanych szczurów ze swoimi, na pewno ktoś jeszcze będzie umiał Ci doradzić. :)
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
Zablokowany

Wróć do „Szczury już są u mnie”