[GUZ] gruczołu mlekowego

Twój zwierz ma problem z brzuszkiem, czy grzbietem (dotyczy także narządów wewnętrznych: żołądek, wątroba, nerki - oraz szkieletu: kręgosłup, żebra)? - to będzie dobre miejsce, by o tym napisać. Jeśli jakakolwiek przypadłość nie jest związana bezpośrednio z narządami, ale dotyczy tej części ciała (np ropień podskórny na grzbiecie) - również tutaj piszemy.

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Alispo
Posty: 473
Rejestracja: śr sty 14, 2004 10:48 pm
Lokalizacja: Warszawa

[GUZ] mikroguzek pod sutkiem

Post autor: Alispo »

mnie jakos specjalnie nie ujal :wink: ale sympatyczny.Tam jest jeden wiekszy przystojniak :wink: 50 zeta za operacje to niezle,u zajaca by bylo 50 zeta za jakakolwiek wizyte..Wybiore sie niedlugo z kotkiem,to moze pojde do Niego i pogadamy o szczurkach :lol:
eme-a wiesz kiedy on przyjmuje,bo ich ta sporo i sie zmieniaja ciagle.Swoja droga-uwazam,ze to najfajniejsza lecznica we wrocku..ale chodzi mi o Rita-vet,a nie Interwet,nie wiem jak to sie dzieje,ale tam sa sami lekarze z sercem..chyba dobrzy ludzie lubia otaczac sie dobrymi i stad to wszystko :lol:
zostaly tylko koty i papugi....
[']: Rocky,Gaja,Gryzelda,Maja,Doti,Arka i Tosia
http://tailending3.blog.pl
http://www.empatia.pl
eme
Posty: 150
Rejestracja: śr sie 25, 2004 1:42 pm
Kontakt:

[GUZ] mikroguzek pod sutkiem

Post autor: eme »

Dziś promyki dostały drugą dawkę Baypamonu. Za tydzień kolejna. Guzek bez zmian, więc nie ruszamy (na razie?). Najgorsze, że Zizula wczoraj zaczęła kuleć na prawą nóżkę. Smaruję ją Traumeel`em - Konieczny powiedział, że dobrze i żeby za bardzo mała się nie forsowała. Miśki są dzielne. Chociaż już troszkę panikują przy strzykawce...
Konieczny powiedział, że jest jakiś tańszy odpowiednik Baupamonu. I że w sumie dobrze byłoby nie dzielić dawki. Więc następnym razem (za jakieś pół roku pewnie) spróbujemy tego drugiego. Chyba że po Baupamonie w ogóle nie będą się przeziębiały moje kropelki, to wtedy przy nim zostanę (po co eksperymentować, nie?).

Buziaki dla wszystkich (i polecam Koniecznego).
Alispo
Posty: 473
Rejestracja: śr sty 14, 2004 10:48 pm
Lokalizacja: Warszawa

[GUZ] mikroguzek pod sutkiem

Post autor: Alispo »

z niusow:dr Zajaczkowski nie ma juz gabinetu na lipowej,teraz dojezdza do pacjentow
zostaly tylko koty i papugi....
[']: Rocky,Gaja,Gryzelda,Maja,Doti,Arka i Tosia
http://tailending3.blog.pl
http://www.empatia.pl
eme
Posty: 150
Rejestracja: śr sie 25, 2004 1:42 pm
Kontakt:

[GUZ] mikroguzek pod sutkiem

Post autor: eme »

Tak, tylko Zajączkowski mnie do siebie zraził. Powiedział, że mam już nie przychodzić z LeeLoo, a ona nadal była w złym stanie...
Klinika na Januszowickiej (Konieczny) jest czynna 24h na dobę. A gdyby ktoś miał dojeżdżać do moich małych (ODPUKAĆ!!!), to wybrałabym Bojko. Był bardziej konkretny, widać było, że ZNA SIĘ NA GRYZONIACH. A Zajączkowski może i jest dobry, ale moją LeeLoolę odstawił.
Alispo
Posty: 473
Rejestracja: śr sty 14, 2004 10:48 pm
Lokalizacja: Warszawa

[GUZ] mikroguzek pod sutkiem

Post autor: Alispo »

oki,podalam tylko niusa jakby ktos szukal.Ja akurat nie mam zlych doswiadczen(po m-cu praktyk +leczeniu szczurkow moich i znajomych),co oczywiscie nie wyklucza niczego..a co to byla za sytuacja z LeeLoo?mozesz napisac mi na priva?pozdrowka!Co do Koniecznego-lecznica jest 24h,to fakt,ale tam sie dotad nikt nie znal na szczurach ani na niczym co nie jest psem/kotem.wiesz moze kiedy Koniecznego mozna zlapac?Bo ich tam sporo i na wszelki wypadek(tfu!)chcialabym wiedziec kiedy on jest.pozdr!
zostaly tylko koty i papugi....
[']: Rocky,Gaja,Gryzelda,Maja,Doti,Arka i Tosia
http://tailending3.blog.pl
http://www.empatia.pl
Awatar użytkownika
Abigael_Freythr
Posty: 54
Rejestracja: czw cze 30, 2005 1:12 pm
Lokalizacja: Warszawa Gocław
Kontakt:

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: Abigael_Freythr »

hej.
HerrFlick ma guza gruczołu mlekowego w prawej pachwinie dokładnie pod sutkiem (tak tak, prawiedwuletni Flick okazał się "FrauFlick, niepytajcie...)
znalazłam ten guz dziś i od razu poszliśmy z nim do weta. (Całodobowa Klinika Weterynaryjna - al.Solidarności 82)
Guz wyrósł w przeciągu dwóch ostatnich dni, pamiętam jak 3 dni temu dokładnie go oglądałam w tym miejscu i wszystko było ok.
Na razie HerrFlick zachowuje się normalnie, biega, bawi się, nie wykazuje oznak bólu, przy dotykaniu guza nie piszczy. No poza tym, że po wizycie u weta jest trochę wystraszony i duuużo grzeczniejszy.
Obecnie guz jest wielkości dużego orzecha laskowego, gdy patrzy się na grzbiecik Szczurasa, wygląda to tak, jakby nasada ogona mu się przesunęła trochę w lewo. Mnie się wydaje, że guz rośnie w oczach, ale to najprawdopodobniej moja panika (mój chłopak nie widzi zmian wielkości)
Szczuras dostał już antybiotyk osłonowy - enrofloksacynę (dwa razy wet próbował się wkuć bo moje słonko straszliwie oporowało i kwiczało. jeszcze teraz piszczy gdy się go dotknie w miejsce zastrzyku). Jutro następny zastrzyk i prognozy na trzy kolejne już po operacji. (koszt takiego zastrzyku to 30 PLN)
Operacja ma być w czwartek wieczorem (koszt 100 PLN), wet powiedział, że planowany czas operacji to 1 godzina + kolejna na wybudzenie.

HerrFliczek to mój pierwszy szczurek, i teraz mamy mieć pierwszą operację. Boję się. Boję się guza, operacji, narkozy. Boję się, że się nie obudzi albo że potem będzie cierpiał przez tydzień a i tak umrze.

Pytam Was dlatego, czy ktoś z Was miał taki problem u swojego Szczuraska? Jak jest po operacji? Jakie mogą być szanse? - tego wet mi nie powiedział, z resztą nie dziwię mu się...
Zaczęłam się zastanawiać czy nie lepiej dać małemu kilka tygodni życia bez bólu i potem uśpić, niż decydować się na operację i patrzeć jak cierpi. Nie wiem, mam tyle obaw, tyle wątpliwości...
Poradźcie! Czym jest ten cholerny guz gruczołu mlekowego????
pierwszy movik Pythona
pierwszy movik Monty'ego

Flicka (HerrFlick) 07.10.2003 - 08.09.2006
ze mną Monty i Python ur. 25.10.2006
Czarna20
Posty: 826
Rejestracja: sob lut 07, 2004 10:26 pm
Kontakt:

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: Czarna20 »

spokojnie, będzie dobrze...ja przeszłam już 2 operacje szczurze i powiem ci jedno - jestem za nowoczesnym znieczulaniem czyli 1 zastrzyk na spanko a drugi na pobódkę. masz właściwie oddanego od razu wybudzonego szczurka, trochę kołowatego ale zawsze to lepiej. moja pierwsza operacja była zwykłym znieczulaniem i szczurka (guza miała) wybudzała się długo i dużo dłuzej chodziła kołowata. co do decyzji musisz to przemyśleć...ja nie wątpiłam ze operując Gałkę robię dobrze, w końcu dawałam jej szansę na normalne zycie....

uściskaj panienkę ode mnie :)
w domu szaleją --> Czika (psica), i ogoniaste: Brązowa, Nika, Lilith,Dara i Tavi

gdzieś tam --> Szatan, Czedar, Gałka,Zuzu, Kremówka, Gryzelda,Mamuśka, Cykorka i Kreska.....
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: krwiopij »

Abigael_Freythr, a w jakiej lecznicy i u jakiego weta herrflick bedzie operowany (operowana? ;))? w warszawie to dr wojtys jest... jej chyba mozna w pelni zaufac...

ja na twoim miejscu zdecydowalabym sie na operacje... jesli ogon jest w dobrej kondycji, to ryzyko zwiazane z narkoza nie jest duze, a i tak lepsze to niz patrzenie, jak zwierzak sie meczy z rosnacym guzem...
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: ESTI »

Wudaje mi się, że guz jest jeszzce za mały na wycięcie...może warto skonsultować z innym wetem, chodzi o to, żeby wyciąć nowotwór w całości.
Obrazek
Awatar użytkownika
Abigael_Freythr
Posty: 54
Rejestracja: czw cze 30, 2005 1:12 pm
Lokalizacja: Warszawa Gocław
Kontakt:

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: Abigael_Freythr »

Flick będzie operowana w tej Całodobowej Klinice na al.Solidarności. Wet mówił, że robił już takie operacje. nazwiska nie powiem, bo nawet nie zapytałam z tych nerwów...
a co do samopoczucia Fliczka to już mu przeszedł ten wetowy strach, teraz jest żwawy i wcale nieśpiący. co oczywiście moich nerwów nie zmniejsza...

acha, wet powiedział (po osłuchaniu), że Flina ma serducho ma jak dzwon i wagę odpowiednią (ponad 350 gramów)
a w ogóle to ten mój wet skonsultował się jeszcze z innym, i ten drugi potwierdził, że to guz gruczołu mlecznego, i najlepiej jak najszybciej operować, bo się takie podobno dosyć szybko powiększają.
pierwszy movik Pythona
pierwszy movik Monty'ego

Flicka (HerrFlick) 07.10.2003 - 08.09.2006
ze mną Monty i Python ur. 25.10.2006
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: merch »

Zdecydowanie najszybciej lepiej, u tak małego zwierza całkowite wyciecie większego guza jest conajmniej technicznie trudne a czasemwręcz niemozliwe, a nawet łagodne guzy nie usunięte w całości , mogą odrosnąć.
Pozdr M
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: ESTI »

Ja zgadzam się, że guzy trzeba wycinać jak są w miarę szybko, ale z Wojtyś zawsze umawiałam się, żeby był wielkości 20 groszówki, wtedy ma najopdpowiedniejszą wielkość.

Powodzenia.
Obrazek
Awatar użytkownika
Abigael_Freythr
Posty: 54
Rejestracja: czw cze 30, 2005 1:12 pm
Lokalizacja: Warszawa Gocław
Kontakt:

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: Abigael_Freythr »

-->Czarna20
wypytałam lekarza o tez zastrzyk wybudzający i odradził mi.
powiedział, że lepiej nie faszerować Szczurasa dodatkowymi środkami, bo tak czy siak będzie zwierzaczek musiał to przemetabolizować, więc bez sensu jest go bardziej obciążać po narkozie. na mój gust to ma sens, przecież nie zależy mi specjalnie, żeby HerrFliczek był po operacji od razu żywy, biegający i rozbudzony. wolę, żeby powolutku samoczynnie i naturalnie dochodził do siebie, a ja mu pośpiewam piosenki, niech sobie dzidzia odpoczywa.
pierwszy movik Pythona
pierwszy movik Monty'ego

Flicka (HerrFlick) 07.10.2003 - 08.09.2006
ze mną Monty i Python ur. 25.10.2006
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: ESTI »

No tak są dwie szkoły.

Jedna to taka, żeby zwierzaka nie wybudzać lekami, tylko czekać aż się sam obudzi, ale zazwyczaj na to trzeba czekać u weta, bo zdarzają się komplikacje.

Druga to podawać wybudzacz i dostajesz szczurka obudzonego, ale on jeszcze i tak nie biega. Do wieczora dochodzi do siebie, ale masz pewność, że jest świadomy.

Ja osobiście zawsze odbieram ogonki wybudzone.
Obrazek
Awatar użytkownika
Abigael_Freythr
Posty: 54
Rejestracja: czw cze 30, 2005 1:12 pm
Lokalizacja: Warszawa Gocław
Kontakt:

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: Abigael_Freythr »

hej hej!

no więc wróciliśmy wszyscy w komplecie po operacji :D :D :D
HerrFlina ma piękny szew i golutkie miejsce wokół, zażółcone po opercji.

a teraz więcej konkretów:
- co do guza - był wielkości 5-cio złotówki!!! w 4/5 dni się ten dziad rozwinął! umiejscowiony był pod ostatnią parą sutków i dość blisko odbytu, ale Fliczek nie będzie miała problemów z kupkaniem czy siusianiem.
od jutra przez prawdopodobnie kolejne trzy dni będziemy chodzić na zastrzyki z enrofloksacyny (wet powiedział, że zastrzyki są bezpieczniejsze bo omijamy w ten sposób przewód pokarmowy)
- szew jest jeszcze wilgotny i odrobinę kropkuje taką jakby rozwodnioną krwią czy czymś, dlatego klatka jest wyłożona ręcznikiem papierowym (wet mi dał :D, bo nie mam w domu, a sklepy już zamknięte)
- HrF jest straaaaszliwie zakręcona, gibała się na wszystkie pięć stron świata. kiedy leżała mi na nodze i chciała wstać to ześlizgiwała się "z górki na pazurki" i musiałam ją łapać. piszę teraz o jakiejś 3 w nocy, bo chociaż wróciliśmy do domu przed północą, to do tej pory ją lulałam :wink:
nie było mowy o wejściu do klatki i spaniu! wciąż chciała niezdarnie wyłazić, właściwie to się wyczołgiwała i w ogóle cuda-wianki wyprawiała. chciała wspinać się po ściankach klatki (czego nigdy nie robiła), zwieszała się przez obręcze do zawieszania misek itp. spróbujcie sobie wyobrazić - przy jej kondycji ruchowej (a właściwie braku takowej :wink: ) - te jej próby akrobatyczne, kiedy tak naprawdę nie mogła wejść do domku bo tyłek i tylnie nogi strajkowały sobie za progiem... 8)
ale położyłam sobie Flinę na chusteczce na nodze, opowiedziałam (najdłuższą chyba w moim życiu) bajkę o spotkaniu młodego Szczurka i starego Kotka, (a właściwie to dokończyłam bajkę, bo pierwsza część była u weta po podaniu narkozy) i moje Szczęście usnęło. dobrze, że nie życzyła sobie śpiewać kołysanek o Szczurkach
- a wiecie co jeszcze wymyśliła? jak nie dawała sobie rady z chodzeniem czy wspinaniem się po nodze czy ręku, to łapała mnie zębami i w ten sposób się podczołgiwała w nowe miejsce! :shock:

teraz pozostaje mi tylko czekać na powrót HrF do pełni sił i zdrowia...
posiedzę z nią przez noc i będę obserwować
a jak tylko się wszystko zagoi to zrobię jej "brzuszki-pierdziuszki" bo tak to lubi.

PS. i powiem wam jeszcze, że w moim 24-letnim życiu jeszcze takich stresów nie przeżyłam, co od wtorku. a oczy mam jak u albinosa czerwone. :?
pierwszy movik Pythona
pierwszy movik Monty'ego

Flicka (HerrFlick) 07.10.2003 - 08.09.2006
ze mną Monty i Python ur. 25.10.2006
ODPOWIEDZ

Wróć do „Brzuch i grzbiet”