Strona 4 z 4

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: sob maja 23, 2015 5:48 pm
autor: noovaa
1. Jaki jest minimalny wiek do przeprowadzenia kastracji
Raczej nie mniej niż 4 miesiące
2. Jaka jest minimalna waga do przeprowadzenia kastracji
200g, jakoś tak
3. Jakie są faktyczne konsekwencje zbyt wczesnego przeprowadzenia zabiegu
Z moich obserwacji: większa skłonność do otyłości, szybsze zatrzymanie wzrostu.

Poza tym wg mnie, szczur nie osiągnie nigdy w pełni dojrzałości hormonalnej, która jest wymagana do prawidłowego rozwoju całego organizmu. Wiadome jest, że hormony oddziałują na sporo rzeczy. Np. zarówno w przypadku kotów jak i psów po zbyt wczesnej kastracji zauważa się wolniejszy rozwój kośćca, choć nie jest on nieprawidłowy.

Myślę że spokojnie możesz czytać artykuły dotyczące wczesnej kastracji psów i kotów, ze szczurami pod tym względem będzie sporo podobieństw.

Osobiście jestem zwolennikiem pozwolenia organizmowi dojrzeć płciowo, dopiero później kastruje. Poza tym, im mniejsze zwierze, tym zabieg jest obarczony większym ryzykiem... związanym z zarówno narkozą jak i z tym, że małe narządy operuje się trudniej.

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: sob maja 23, 2015 6:03 pm
autor: Newbie8
Dzięki noovaa za odpowiedź. Tak mi się wydawało, że powinno się kastrowac dopiero w momencie gdy szczur 'dorosnie'. Tak czy inaczej jeszcze poczekam :-)

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: sob maja 23, 2015 7:30 pm
autor: Tofcia
Czyli dla moich już za póżno na kastracje.

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: pn maja 25, 2015 10:24 am
autor: smeg
Dlaczego za pozno? Nie ma przeciez maksymalnego wieku, mozna kastrowac szczury nawet do 2 lat, a w waznych przypadkach (choroby jader) nawet pozniej. Dziewczyny pisaly o minimalnym wieku.

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: pn lip 06, 2015 12:24 pm
autor: alextm
Hej. Chyba nie odkopałam tak bardzo wątku, mam nadzieję na odpowiedź tutaj niebawem :D
Postaram się krótko - mam dwa półroczne samce, Malibu i Nortona. Są razem od urodzenia. Zawsze się 'biły', ale wiem że była to zabawa, później doszły lekkie popiskiwania Malibu, ale widziałam że nic się nie dzieje więc tylko obserwowałam, takie bójki przechodziły po chwili. Ostatnio piski Malibu były głośniejsze i jakby bardziej panikował, nic złego się nie działo ale trzeba było odwrócić ich uwagę żeby przestali się bić, często ten 'atakujący' gonił drugiego, któremu udało się uciec, później oboje byli nastroszeni i trochę 'fukali' na siebie i na mnie. Dziś rano chłopaki obudzili mnie strasznym hałasem, nie umiałam ich rozdzielić, nie reagowali na nic, dopiero polani wodą odskoczyli od siebie. Malibu miał zakrwawioną nogę (stracił pazur w bitwie), Norton ma w wielu miejscach powyrywaną do krwi sierść. Nie wiem który zaczął, ale wydaje mi się, że to Malibu bierze te bójki bardziej na poważnie i atakuje Nortona zębami. Przeczytałam tutaj wszystkie wątki o kastracji, o hormonach i innych takich. Myślę, że powinnam wykastrować jednego z nich, i wydaje mi się że właśnie Malibu. Czy ktoś po moim opisie potrafi potwierdzić, że dobrze wybrałam i czy kastracja jest ogólnie w tym przypadku dobrym pomysłem? ??? Aktualnie szczurasy siedzą w osobnych klatkach, a nie chcę trzymać ich w osobności zbyt długo, bo raz - wydają się smutne, a dwa - jeden z nich będzie wtedy 'poszkodowany', bo będzie w malutkiej klatce, a drugi w ogromnej. Połączone znowu zaczną walczyć, bo po tym potraktowaniu ich wodą i odwróceniu uwagi smakołykiem, gdy spotkali się na pięterku znowu zaczęła się bójka.
Liczę na odpowiedź i pozdrawiam ^-^

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: pn lip 06, 2015 2:13 pm
autor: cane
Faktycznie jest duża szansa, że kastracja pomoże :).
Jedynie co to zastanowiłabym się czy kastrować jednego, czy obu... Zwłaszcza jeśli nie jesteś na 100% pewna który chłopak zaczyna bójki.

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: wt lip 21, 2015 5:21 pm
autor: dominiszka
Hej! W piątek dwie moje dziouchy idą na kastracje (obie na raz). Mam kilka wątpliwości, które chciałabym rozwiać :(
1. Czy dziewczynom lepiej założyć od razu kaftaniki (ze skarpet) czy dopiero jak zaczną się interesować szwami?
2. Trzymać je w osobnych chorobówkach czy razem?
3. Poprosić weta o jakieś leki przeciwbólowe czy lepiej nie? Bo jak ich nie będzie bolało to czy nie zaczną się wylizywać? :(
4. W pierwszych dniach (ile?) karmić je tylko gerberkami? Po jakim czasie wprowadzać normalną karmę?
5. Czy do chorobówki mogę im powiesić po hamaczku? Nisko, ale żeby w sikach nie leżały :c
6. Chorobówki trzymać blisko siebie czy daleko?

1.08 się wyprowadzamy, 350 km drogi przed nami (samochodem) czy wtedy (to bedzie rowno tydzien) beda mogly juz jechac w jednym transporterze i w Gdansku juz zaczac zycie w normalnej klatce?

I jakiego weta polecacie w Gdansku na zdjecie szwow badz (odpukac) w razie komplikacji? Kiedy zdjac szwy?

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: wt lip 21, 2015 7:54 pm
autor: ol.
1/ a gdzie będziesz w Warszawie kastrować ? w Pulsvecie (w Medicavecie chyba też) dostajesz szczura już z założonym kołnierzem (takim z kliszy rtg) i to jest dobre bo można być spokojnym o szwy (nawet jak próbują sięgać do rany, to w kołnierzu jest to mocno utrudnione)
2/ jeśli masz dwie zapoznane szczury to nie ma potrzeby ich rozdzielać, zawsze są sobie otuchą i jakimś zabiciem czasu w pooperacyjnej niedoli ; oczywiście różne przypadki się zdarzają i lepiej ten pierwszy i drugi dzień mieć je na oku, jak się zachowują względem siebie, ale raczej jedna drugiej nic nie zrobi z raną, dostęp jest utrudniony dla szczura w kołnierzu, a jak towarzyszka też ma kołnierz, to jeszcze bardziej niewygodnie będzie sobie brzuchy wzajemnie oglądać ;)
3/ powinny dostać leki przeciwbólowe (które są jednocześnie przeciwzapalnymi), i antybiotyk osłonowy, zazwyczaj daje się je na ok. 3 dni
4/ ze względu na sam fakt operacji nie ma potrzeby karmić ich gerberkami, właściwie to noszenie kołnierza wymusza wspomaganie mokrym jedzeniem, bo przez kołnierz trudno łapkami jeść, a mokre ze spodka sobie sięgną; ale można im też do dyspozycji zostawić suche, będą miały rozrywkę w rozkimiwaniu jak to zjeść ;P chociaż wiadomo, ponieważ muszą się najadać - mokre wskazane;
5/ w hamaku będzie im wygodniej:)
6/ tydzień po (o ile nie kilka dni po) dziewczyny powinny Ci już śmigać bez kołnierzy i w ogóle nie pamiętać, że były operowane;)
7/ w sprawie weta w Gdańsku nie pomogę, wiem tylko że są tam kompetentni i szczurowi;), a szwy trzyma się zazwyczaj 10-14 dni, chyba że dziewczyny będą szyte wewnętrznie, to z tymi w ogóle nie trzeba nic robić.

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: śr lip 22, 2015 8:22 am
autor: smeg
Moi weci polecali zawsze zdejmowanie szwów po 7 dniach - zresztą po kilku dniach zdejmuję już szczurom kołnierz, jeśli rana jest zasklepiona i zazwyczaj same sobie wyjmują szwy. W Gdańsku od szczurów jest dr Bielska w lecznicy przy ul. Feniksa, panie z AlterVetu, w Gdyni jest całodobowa lecznica przy ul. Stryjskiej (od szczurów dr Kruk, dr Sławka).

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: czw lip 23, 2015 7:53 am
autor: Efkoo
Cześć,
proszę Was o opinię czy kastrować Jarka czy nie?
Chłopaki mają teraz jakieś 10 miesięcy, wzięłam ich jak mieli 7 tygodni. Od początku są razem.
Zaryzykuję stwierdzenie, że zawsze dogadywali się, były lekkie spięcia ale nigdy nic poważnego. Raz czy dwa widziałam u Leszka na grzbiecie niegroźne ranki (lub zadrapania) których na pewno nie zrobił sam, ale nigdy nie było rozlewu krwi. Raz może był krzyk Leszka w nocy. Jarek nigdy nie miał takich ugryzień, zadrapań.
Problem pojawił się około 2 miesięcy temu, gdy u Leszka dała znać o sobie wątroba. Od początku miał ją powiększoną, ale nie bylo żadnych objawów, nic go nie bolało. I nagle zaczął bardzo tracić na wadze, dostał biegunki. Zabrałam go do weta i od tego czasu ma regularne badania krwi, usg, ostatnio też miał echo serca. Dostawał kroplówki u weta, później też robiłam mu sama podskórne.
Pech chciał, że w tym samym czasie zrobił sobie też coś w przednią łapkę - nie wiem jak, Klatka była zabezpieczona, ale był taki chudy i słaby, że może przypadkiem nadwyrężył. Poszedł do drugiej, mniejszej klatki gdzie zdjęłam mu półki żeby nie nadwyrężał łapy.
Musiałam też w tym czasie wyjechać na prawie dwa tygodnie, w tym czasie mieszkał u mnie kolega który zajmował się szczurkami, dawał leki, robił wybiegi, ale w Klatkach siedziały osobno.
Kolega mówił mi, że Jarek strasznie piszczy i wyrywa się jak po wybiegu chce wsadzić go do klatki co mnie strasznie zdziwiło bo nigdy się tak nie zachowywał.
Jak wróciłam próbowałam chłopaków trzymać razem. Kończyło się to tak, że Leszek leżał cały struchlały, nie ruszał się w ogóle w klatce.
Jednego dnia Jarek mnie ugryzł bo tak jak mówił mi kolega chciałam wsadzić go do Klatki, musiałam go zdominować. To był jedyny taki incydent, ale raz dziabnął tak żebym go puściła a za chwile poprawił bo zobaczył, że go nie puszczam. Złapał i trzymał...
W klatce jak Jarek podchodził do takiego struchlałego Leszka to za chwile zaczynał się kocioł. Myślałam, że Leszek jeszcze bardzo źle się czuje więc jeszcze kilka dni tylko wybiegi spędzały razem.
Jakiś tydzień temu stwierdziłam, że nie może tak być. Wsadziłam szczury razem do transportera, nic specjalnego się nie działo, potem poszły razem do klatki. Siedziałam koło nich i głaskałam Jarka jak spał, przyszedł Leszek, położył się na Jarku i nawet się trochę iskały jak głaskałam ich razem.
Kiedy odchodziłam to znów zaczynały się krzyki, ale pomyślałam, że Leszek panikuje. Jarek mu praktycznie nic nie robił.
Kilka dni były razem w klatce i myślałam, że już się dogadają, ale jak wróciłam w piątek z pracy to zastałam Leszka zalanego krwią. Miał ranę na tylnej łapie i spuchła mu, oprócz tego też sporą ranę na grzbiecie przed ogonem. Rana na łapie długo krwawiła. Znów są w klatkach osobno.
Wybiegi mają razem i na wybiegach Leszek chodzi za Jarkiem, ale jak Jarek zaczyna chodzić za nim to ucieka i się chowa, wtedy Jarek go goni. Zdarza się że machają ogonami (przeważnie Leszek jak już nie ma gdzie uciec) Jak znajdą się razem w klatce to znów kocioł.
Myślę, ze może Leszek denerwuje Jarka bo jest taki... ciapowaty, ale z drugiej strony Jarek jak chodzi to jakoś tak... jak taran. Nie biega tylko chodzi nisko przy podłodze, obsikuje wszystko co spotka na drodze. Ale nie tak, że przejdzie i przy okazji siknie, tylko zachowuje się jak pies, czasem wchodzi bokiem na jakąś rzecz żeby ją obsikać. Kilka razy zauważyłam, że ociera się o szafkę. Chowa się pod koc zwisający z kanapy i się z nim... bije?
Jak jest w klatce mogę go głaskać, liże mnie i jest słodki, ale jak jest na wybiegu to nigdy się nie daje tak pogłaskać. Żeby go brać na ręce muszę bardzo ostrożnie to robić żeby go nie zdenerwować bo boje się, że znów mnie ugryzie.
Nigdy nie wiem czego sie mogę spodziewać po nim, jest dla mnie nieprzewidywalny.
Leszka nie chcę kastrować bo ma bardzo słabe wyniki krwi. Czy kastracja Jarka może pomóc?

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: śr sie 05, 2015 11:53 am
autor: Efkoo
Jarek został wykastrowany.

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: śr sie 05, 2015 2:48 pm
autor: Tofcia
pomogła kastracja?

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: śr sie 05, 2015 5:19 pm
autor: Efkoo
Wykastrowałam go w poniedziałek, więc jeszcze nie wiem, poczekam aż wszystko się ładnie zagoi i będę działać :)
Będę w dalszym ciągu wdzięczna za wskazówki

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: sob sie 15, 2015 12:42 pm
autor: Efkoo
Kastracja pomogła, Jarek się uspokoił. Potwory mieszkają w jednej klatce i znów się dogadują ;D

Re: kastracja - pytania do doswiadczonych osob

: ndz sie 23, 2015 6:50 pm
autor: IHime
To masz szczęście, hormony czasem potrafią się nawet miesiąc wyciszać. Dużo zdrowia dla chłopaków!