Tak sobie czytam i czytam i mam trochę inne zdanie. Nie odmienne ale inne .. może mnie zakraczecie a może zrozumiecie mój punkt widzenia - zobaczymy
Kupuję buty tylko i wyłącznie ze skóry prawdziwej, bo to jest czysta korzyść i dla mnie i dla środowiska. Mając takie buty noszę je 10 lat, a jedną parę zimowych nawet 17. W tym czasie inna osoba zużywa około 40 par innych par obuwia syntetycznego albo innego paskudztwa po którym trzeba leczyć stopy a ilość CO2 wyprodukowanego do uzyskania tego jest niewspółmierna do sześciu par butów, które za pewne nam by starczyło. Wydaje mi się że tu nie chodzi o to że to jest, bądź nie jest ze zwierząt, tylko w ilości - nadmiaru posiadania rzeczy. Nowa sukienka - nowe buty, nowa torebka, nowy pasek i tak dalej .. To jak ze świętami, kupujemy wielkie ilości jedzenia, potem gotujemy przez trzy dni a na koniec denerwujemy się że nikt tego nie je i trzeba wyrzucić. Tyle że nie dopuszczamy myśli iż tego jest po prostu za dużo.
Kiedyś ludzie w minionych wiekach, zabijali zwierząt tyle ile im było potrzeba a każdy element zwierzęcia czy rośliny wykorzystywali maksymalnie. Może w tym kierunku należy zwracać uwagę; po co Ci tuzin ( dwanaście) kremów do twarzy, skoro i tak wszystkich nie wykorzystujesz na raz, po co posiadać pięćdziesiąt bluzek skoro dwie trzecie nie ubrałaś od roku, po co kupujesz następną rzecz jeśli stara dobrze służy i tak bez końca. Jak mówi przysłowie " tanie mięso psy jedzą " co i też nie jest dosłowną prawdą przecież. Kupujemy zwyczajnie za dużo niepotrzebnych nam przedmiotów, które i tak nie wykorzystujemy a napędzamy do jeszcze większej produkcji. Tak samo jak z zoologami - nie kupuję ogonów w sklepie bo ... wszyscy wiedzą co.
Wykorzystuję również futra w swojej pracy, ponieważ jestem kostiumologiem, ale nie korzystam w ogóle z żadnych farm hodowlanych - byłam raz i dziękuję, nigdy więcej tam moja noga nie postanie. Wykorzystuję futra, z którymi nie mają co zrobić myśliwi, oraz zaprzyjaźnione lumpeksy. Zdarza mi się dawać ogłoszenia o skupie starych do renowacji. Dlaczego? Bo fach garbarski wymiera a te garbowane chemicznie,albo bez odpowiedniego czasu - na szybko, nie przetrwają trzech lat, więc jest to robione byle jak. Nie mają pożądanej przeze mnie jakości. Nie martwcie się nie kupuję tego metrami, rocznie potrzebuję kilka futer ( nie futer - płaszczy, tylko sztuk zwierząt )
Problem za zwyczaj zaczyna się w wielkich korporacjach, tak niczego nie da się powiedzieć na sto procent. Ktoś kiedyś chciał mi wyjaśnić ze kupowanie mleka w kartonie jest ekologiczne i lepsze niż plastiku, o butelkach szklanych prawie już nikt nie pamięta, ale nie zastanowił się co się dzieje później z tym kartonem, ile procesów trzeba zrobić aby oderwać folię metalową od kartonu, a plastikowe butle w większości robione są z granulatu i można je recyklingować.
Ale temat jest o testowaniu na zwierzętach, więc trochę jeszcze inaczej. Większą część kosmetyków " nadliczbowych" maseczki, pilingi można zrobić samemu, mydło też można ale to więcej zachodu z tym. Może po prostu przyjrzyjmy się naszym łazienkom, co tak naprawdę jest nam potrzebne, z czego możemy zrezygnować a co można zrobić w domu jakimś babcinym sposobem. Zdrowsze i mamy czyste sumienie. Nauczyliśmy się jako społeczeństwo ze wszystko jest w sklepie a producenci "uświadamiają " nas że jest to nam niezbędne do życia. Jestem już stara to mogę tak napisać ; pamiętam że był tylko krem Nivea oraz Pani Walewska w sklepie, i o smakowym jogurcie można był czasem pomarzyć, może i nie było lekko ale nie było tyle śmieci na ulicach, a ludzie byli szczuplejsi. Może zamiast krzyczeć " jak żyć panie Premierze" warto roztropniej podejść do ilości kupowania i nie ulegać impulsom. Każdy w swoim małym światku i tłumaczyć że wcale nie jest to niezbędne do egzystencji.
Irytują mnie również ekoterroryści przypinający się do drzewa, szaleńcy w ubraniach niewyprodukowanych w "czystych" firmach, użalający się nad losem Matki Ziemi a za rogiem zjadający ze smakiem hamburgera w MCDonaldzie ze schowanym sloganem w kieszeni.
Tyle ode mnie, w skrócie bo i tak nabazgrałam molocha