Gyori EM [*] 01.10.2007 - 25.03.2010
: czw mar 25, 2010 7:52 pm
Gyori Emerald Moon
01.10.2007 - 25.03.2010
Miała prawie 2 lata i 5 miesięcy....
Nie wiem do końca, jak mi wyjdzie pisanie tego posta, więc może być nieco chaotyczny...
Gdy ją odbierałam była tłustą, okrągłą i ciekawską kulką. I niespodzianką kolorystyczną.
Zawsze wszędzie była z siostrą, Gedą... Zawsze we dwie, zawsze razem. Mocno przeżyła śmierć Gedy i mimo, że przejęła po niej rolę alfy w stadzie, nigdy nie wróciła jej dawna wesołość...
Gyorciak... Kochana babcia, cierpliwa, stanowcza, zdecydowana, aż do samego końca to ona rządziła w stadzie. Jej stado już odeszło, nie potrafiła się odnaleźć w nowym i pod koniec życia była sama w staruszkowej klatce... Jednocześnie kochany, cudowny miziak, można było z nią wszystko zrobić... a ona rozpłaszczała się i pulsowała oczkami. Na starość wyjątkowo silnie szukała kontaktu ze mną, z ludźmi, sama pchała się pod sweter, w zagięcie ramienia i tam spała.
Całe życia była niezwykle ciekawska i rozbiegana, ale też nakolanna i naramienna - miała wspaniały, zrównoważony charakter.
Czerwiec 2008
Październik 2008... z Gedą...
Kwiecień 2009
Lipiec 2009
Drugie urodzinki:
Razem z nią odeszło za Tęczowy Most całe moje 3 stado (Czika, Elmo, Rikku, Lena, Nadia, Sky, Smok, Geda, Shilla....). Nie żyje już ani jeden ogonek z tego stada...
Gyorcia od jakiegoś czasu chorowała, miała arytmię serca i guzy - jeden na macicy, drugi koło łapek. Zaczęła krwawić z pochwy, po antybiotykach przestała, wczoraj zaczęła znowu i znów dostała leki, ale.... Dzisiaj rano już nie żyła..... przygotowywałam się na to od stycznia, wtedy miała załamanie i myślałam, że odejdzie. Ale poprawiło jej się, przeżyła jeszcze 2 miesiące... guzy były bolesne, sekcja wykazała też ropomacicze, to pęknięty ropień był bezpośrednią przyczyną śmierci. Klatka stoi pusta, a ja sobie nie wyobrażam tego, że mojej babci ma już nie być. Już się nie męczy, więc czuję ulgę, ale nie wiem.... nie wiem, jak to będzie, bo ona była Wyjątkowym Szczurem, razem z siostrą to moje pierwsze rasowe szczurki. Nadal nie mogę patrzeć spokojnie na zdjęcia Gedy, one dwie.... one były Jedyne w swoim Rodzaju, niepowtarzalne. Gyori była ze mną 2,5 roku, a teraz jej już nie ma..... jest z siostrą i ze swoimi szczurami po drugiej stronie...
Gyorcia w styczniu 2010:
30 stycznia
18 lutego... jej ostatnie zdjęcia....
Do widzenia kochanie.........
01.10.2007 - 25.03.2010
Miała prawie 2 lata i 5 miesięcy....
Nie wiem do końca, jak mi wyjdzie pisanie tego posta, więc może być nieco chaotyczny...
Gdy ją odbierałam była tłustą, okrągłą i ciekawską kulką. I niespodzianką kolorystyczną.
Zawsze wszędzie była z siostrą, Gedą... Zawsze we dwie, zawsze razem. Mocno przeżyła śmierć Gedy i mimo, że przejęła po niej rolę alfy w stadzie, nigdy nie wróciła jej dawna wesołość...
Gyorciak... Kochana babcia, cierpliwa, stanowcza, zdecydowana, aż do samego końca to ona rządziła w stadzie. Jej stado już odeszło, nie potrafiła się odnaleźć w nowym i pod koniec życia była sama w staruszkowej klatce... Jednocześnie kochany, cudowny miziak, można było z nią wszystko zrobić... a ona rozpłaszczała się i pulsowała oczkami. Na starość wyjątkowo silnie szukała kontaktu ze mną, z ludźmi, sama pchała się pod sweter, w zagięcie ramienia i tam spała.
Całe życia była niezwykle ciekawska i rozbiegana, ale też nakolanna i naramienna - miała wspaniały, zrównoważony charakter.
Czerwiec 2008
Październik 2008... z Gedą...
Kwiecień 2009
Lipiec 2009
Drugie urodzinki:
Razem z nią odeszło za Tęczowy Most całe moje 3 stado (Czika, Elmo, Rikku, Lena, Nadia, Sky, Smok, Geda, Shilla....). Nie żyje już ani jeden ogonek z tego stada...
Gyorcia od jakiegoś czasu chorowała, miała arytmię serca i guzy - jeden na macicy, drugi koło łapek. Zaczęła krwawić z pochwy, po antybiotykach przestała, wczoraj zaczęła znowu i znów dostała leki, ale.... Dzisiaj rano już nie żyła..... przygotowywałam się na to od stycznia, wtedy miała załamanie i myślałam, że odejdzie. Ale poprawiło jej się, przeżyła jeszcze 2 miesiące... guzy były bolesne, sekcja wykazała też ropomacicze, to pęknięty ropień był bezpośrednią przyczyną śmierci. Klatka stoi pusta, a ja sobie nie wyobrażam tego, że mojej babci ma już nie być. Już się nie męczy, więc czuję ulgę, ale nie wiem.... nie wiem, jak to będzie, bo ona była Wyjątkowym Szczurem, razem z siostrą to moje pierwsze rasowe szczurki. Nadal nie mogę patrzeć spokojnie na zdjęcia Gedy, one dwie.... one były Jedyne w swoim Rodzaju, niepowtarzalne. Gyori była ze mną 2,5 roku, a teraz jej już nie ma..... jest z siostrą i ze swoimi szczurami po drugiej stronie...
Gyorcia w styczniu 2010:
30 stycznia
18 lutego... jej ostatnie zdjęcia....
Do widzenia kochanie.........