SHAIDI I ROMCIA

Miejsce dla tych, których już z nami nie ma...

Moderator: Junior Moderator

Mycha
Posty: 2607
Rejestracja: pt sty 17, 2003 4:16 pm
Lokalizacja: cracov
Kontakt:

SHAIDI I ROMCIA

Post autor: Mycha »

SHAIDI zmarła 22 grudnia 2002
Shaidi była niewątpliwie mojim najlepszym szczurkiem. Była bardzo przywiązana do mnie i bardzo ją kochałam. Niestety miał 5 lat i ...
Bardzo ją kochałam, był to mój najlepszy zwierzak.
Na początku była Shadowsem- cieniem bo była czarna, tylko końcówkę ogonka miała białą, później okazało się że jest to kochana samiczka- Shaidi.

ROMCIA zmarła 16 listopada 2002
Romcia była córką Shaidi. Bardzo ja lubiam. Szaro biały szczurek który miał charakter niezależny i zawsze robił wszystko na odwrót :D
Romcia miała chorego zęba który jej spóchł i wyszło jej oko które zaczęło gnić. Wet próbował ale nie zdołał jej uratować.

Teraz kiedy wspominam wspólne przygody i doświadczenia z mojimi szczurzynkami jest mi smutno, ale zasłógują na pamięć i nigdy ich nie zapomnę...
W sprawach jakichkolwiek (transport, pytania itd) proszę WYŁĄCZNIE o kontakt meilowy - ratteria[małpka]gmail.com
RATTERIA.W.INTERIA.PL
cos

SHAIDI I ROMCIA

Post autor: cos »

Ja także przeżyłem śmierć jednego zweirzaka ale i tak jest mi smutno gdy wspominam Hercia. Może towja Shidi i Romcia i mój Hercio spotkali się w szczurzym raju.:mrgreen::mrgreen:
Mycha
Posty: 2607
Rejestracja: pt sty 17, 2003 4:16 pm
Lokalizacja: cracov
Kontakt:

SHAIDI I ROMCIA

Post autor: Mycha »

Minęło już sporo czasu od śmierci moich szczurzynek, ale tak jakoś mnie wzięło na to, aby napisać coś o nich właśnie dziś. Dziś wogóle mam straszliwie smutny dzień i jak tak popatrzyłam na zdjęcie Shaidi i Romci które stoi na biurku to płakałam. Dlaczego to wszystko musi być takie okropne? Bez sensu... człowiek przywiązuje się, zaprzyjaźnia ze zwierzakiem a on musi odejść... i nie ma odwrotu!

Wiecie... te szczurzyczki były najwspanialszymi jakie w życiu miałam...
Pamiętam pierwszy spacer z moją dwujeczką:
Było to na łące przed moim domem. Shaidi biegała za mną, a Romcia jak zwykle kręciła się w kółko i szukała niewiadomo czego. Później zabrałam je do ogrodu i posadziłam dwie na ławce. Dokładnie wszystko obwchały i jak to szczurkom bardzo szybko im się znudziła. Romcia zjechała po nodze ławeczki a Shaidi zeskoczyła. I wtedy przybiegł Filipek (też już nieżyjący jamniczek) i przeżyłam wtedy chyba największy stres w swoim dotychczasowym życiu- bo Filipek z chęcią schrupał by maleństwa...

Albo była taka śmieszna historia...
Shaidi na początku była Shadowsem, a Romcia Romeem (z tąd takie egzotyczne imiona :wink: )! Którgoś dnia postanowiłam zapoznać moje "samce" z koleżanki samcem i ten jej samiec wskoczył na moje samce i... wszystko było jasne :wink: Do ciąży nie doszło, ale trzebabyło wymyśleć nowe imiona :D

Ciągle po głowie chodzi mi jedna rzecz- śmierć...
Pierwsza umarła Romcia. Któregoś dnia zauwarzyłam że leży w kącie a jej marchewka jest zajadana przez Shaidi. Wzięłam ją na ręce- była bardzo wyczerpana i strasznie się trzęsła. Zmarniała tak przez noc. Obejrzałam ją całą i zobaczyłam że jej zęby są jakieś powykrzywiane! Zerwałam tatę z łóżka i pojechaliśmy do weterynarza. Okazało się że ząb się złamał i powoduje straszny ból i że wet nic nie zrobi bo to jest naturalna śmierć szczura- umiera kiedy mu się zęby zepsują. Powiedział jednak że da jej coś na uśmierzenie bólu i że jutro może spróbuwać wyrwać ząb jeśli dożyje. Pojechałam do domu, oddzieliłam Romcie aby miała spokój i dałam jej do jedzenia wafla (takiego zwykłego) z mlekiem. Romcia zjadła chętnie i poczuła się dużo lepiej. Czekałam przy niej do wieczora, aż zasnęłam. Rano strona z której był złamany ząb była cała napuchnięta a oko poprostu wyszło! Do weterynarza miałam iść na 12, ale poszłam wcześniej. Wyrwał szczurci zęba, a na oko dał krople. Ono jednak zeczęło gnić! W terarium (bo w nim podczas chroby była) śmierdziało padliną! Był to dzień imienin mojej babci i musiałam jechać do niej. Wróciłam po godzinie autobusem, a Romcia choć wcześniej wyglądała lepiej ledwo żyła... leżała wciśnięta w kąt terarium i widziałam tylko jakdelikatnie oddycha... wzięłam ją na rece, nie brzydziłam się jej oka i głaskałam. Ona patrzyła na mnie swoim drugim, na pół zamkniętym oczkiem i tak jakby prosiła "uratuj mnie". A ja? A ja płakałam, bo nie mogłam nic zrobić. Romcia ruszyła swoją tylnią łapką delikatnie i jak by zapłakała, ale serce przestało jej bić... to był koniec

Shaidi od śmierci Romci była osowiała, ale stopniowo to wszystko jej mijało. Chciała żyć, ale ciało jej nie pozwalało! Futerko zaczęło robić się z czarnego rude, a gdzieniegdzie pojawiły się siwe włosy. Spędzała ze mną cały czas kiedy byłam w domu. Często brałam ją na ręce i płakałam, a ona płakała na swój sposób za Romciom. Kiedy siedziała w klatce z innymi szczurami była smutna, choć tamte miały ją za autorytet i za nią przepadały- przytulały się, spały razem i ustępowały miejsca czy jedzenia. Ze mną zawsze była szczęśliwa- stawiała uszka i obwąchiwała wszystko na około, a oczy świeciły się jej jak dwie gwiazdki. Z biegiem czasu jak starzała się była coraz wolniejsza i taka zadumana: uszka nie były żwawo postawione, a oczka były tak jakby w połowie zamknięte i już nie było w nich tego blasku. Kiedy stawiałam ją gdziekolwiek (nawet w klatce) zaszywała się w kącie i siedziała tam smutno zerkając na wszystkich i nie ruszając się, nawet gdy inne szczurki zachęcały ją do zabawy. Dopiero gdy ją wyciągałam była taka wdzięczna i szczęśliwa, ale szybko zasypiała na moich rękach. W dzień w którym umarła był pamiętnym dniem: wszyscy w domu siedzieli zachipnotyzowani w telewizor- skoki narciarskie... A ja weszłam rano do pokoju i ujrzałam Shaidi przykrytą trocinami i obok niej siedziały inne szczurzyce, niektóre spały. Wpadłam w histerię, wyciągnęłam Shaidi z klatki, ale jeszcze żyła. Nie mogła się ruszać, wcale! Mrugała tylko jednym oczkiem i patrzyła na mnie. Cały dzień płakałam nad nią, a ona patrzyła na mnie i ciągle zmieniała temperaturę ciała: z ciepłej na zimną, z zimnej na ciepłą. Nie chciałam iść do weterynarza: nasz zaufany był na urlopie a pozostali tylko by mnie wyśmiali że przychodzę ze szczurem... nie chciałam tego. Wieczorem Shaidi wciąż leżała na moich rękach, już nie mrugała, ale czułam jej serce. Rozmawiałam z nią i zwierzałam się jak przyjaciółce... w końcu nią była... Wygieła się grzbietem do góry i ostatni raz mrugnęła patrząc mi prosto w oczy... serce przestało bić...

Przepraszam, że was tak zanudzam, ale mam nadzieję że mnie zrozumiecie...
W sprawach jakichkolwiek (transport, pytania itd) proszę WYŁĄCZNIE o kontakt meilowy - ratteria[małpka]gmail.com
RATTERIA.W.INTERIA.PL
neris

SHAIDI I ROMCIA

Post autor: neris »

Tak strasznie mi przykro...
popłakałam się jak bóbr... :cry: :cry: :cry:
izunia

SHAIDI I ROMCIA

Post autor: izunia »

To jest bardzo przykre i boli pomimo uplywu czasu, cos o tym wiem i lacze sie z Toba w smutku :cry:
cr@sh

SHAIDI I ROMCIA

Post autor: cr@sh »

Zazwyczaj tak bywa przwiązujemy się i niestety czasami musimy się z tym pogodzić . Śmierć jest naszym codziennym sąsiadem co przez to rozumiem hmmm. cały świat jest oto oparty rodzisz się po to żeby w niedługim czasie umżeć to samo jest u szczurków.

Bardzo mi przykro że musiałaś tyle wycierpieć ale decydując się na szczura powinnaś wiedzieć że niezagrzeje długo miejsca w twoim domq. Shaidi i tak dożyła sędziwego wieku kurcze 5 lat to jakiś rekord . Moja Doris umarła mając 3 latka i niecałe 4 miesiące i też mi jej bardzo brakuje . Nawet obiecałem sobie że nigdy niebędę mieć już szczura ale ta decyzja niebyła do końca przemyślana powiedziałem to pod wpływem impulsu. Ale po roku czasu wziołem od znajomego szczura był strasznie zmarnowany i płochliwy a teraz jest już umnie spory kawałek czasu i zrobił się taki kluskowaty mogę znim zrobić co tylko mi się podoba strasznie się polubiliśmy . I dzisiaj dokupiłem do niego samiczkę jeździłem za nią aż 2 tygodnie ale nareszcie mam Lonkewansa o którym mażyłem :) POLECAM urocze stworzonko. Ale jedno wiem pomimo krutkiego żywota i tak szczuras w moim domq będzie miał swój kącik .
mathy

SHAIDI I ROMCIA

Post autor: mathy »

[/i][/b]przeczytałam list MyHy, a łzy ciekną mi po policzkach i kapią na klawiaturę (będzie zwarcie?)
nie chce mysleć o tym, że moje maleństwo będzie kiedyś w tak krytycznym momencie, choć to nie do uniknięcia, niestety!
własnie teraz Ratek mości się do snu na najwyższym piętrze klateczki - śliczna z niego biało-czarna kulka. ma już 10 miesięcy :) :)
napisz, jak się czujesz i czy gości w Twoim życiu jakiś inny szczurek?
pozdrawiam szczurkolubne, wrażliwe istoty!!
Mycha
Posty: 2607
Rejestracja: pt sty 17, 2003 4:16 pm
Lokalizacja: cracov
Kontakt:

SHAIDI I ROMCIA

Post autor: Mycha »

Mam teraz awarię kompa (piszę od brata) i nie zawsze mogę wchodzić więc chciałabym dziś uczcić pamieć Shaidi (za kilka dni minie rok) i Romci (juz minoł rok). Jedyną pamiatką jaka mi po nich została to ich potomstwo. To juz rok... a wydawałoby się ze tobyło całkiem niedawno... :(
W sprawach jakichkolwiek (transport, pytania itd) proszę WYŁĄCZNIE o kontakt meilowy - ratteria[małpka]gmail.com
RATTERIA.W.INTERIA.PL
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

SHAIDI I ROMCIA

Post autor: krwiopij »

;(
strasznie mi przykro... a jadnak zazdroszcze ci czegos... udalo ci sie nawiazac prawdziwa, gleboka wiez ze zwierzakiem... shaidi kochala cie bardziej, niz swoich towarzyszy (bardziej niz swoje dzieci?) i mysle, ze byla z toba bardzo szczesliwa...
mnie nigdy sie udalo sie tak zaprzyjaznic ze zwierzakiem... zawsze przygarnialam jakies ofiary po przejsciach i nie udawalo mi sie do konca wykorzenic ich uprzedzen do czlowieka... tak samo jest ze skavenem... zwielam go do siebie, kiedy mial poltora roku... byl bardzo zaniedbany i gryzl ludzi... caly czas staram sie oswoic go i przyznam, ze sa spore postepy, ale jest juz chyba za pozno, zeby naprawde do niego dotrzec... mam tylko nadzieje, ze zaufa mi na tyle, zeby znalezc przy mnie troche szczescia...
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
ODPOWIEDZ

Wróć do „Odeszły...”