Moje stadko - Krysia ['], L,Tasha [']

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

Post autor: ESTI »

Aaaaa. :lol2:

Liloo to cala mamusia, jak dwie krople wody - niesamowite. :zakochany:
Tasha jest sliczna, nie moge sie napatrzec. :zakochany:
Moje wnusie...

Szarus to moj ideal. Jest piekny, uwielbiam agutki. :ops:
Widze, ze Borysek ma sie swietnie, bardzo sie ciesze.
Wiem, ze chlopaki wiekowe, ale trzeba myslec pozytywnie. ;)
Komar tez niczego sobie chlopak, zmeznial na Twojej kuchni. :D

Demi - o boziu, ale ona wyrosla. :shock:
Taki maly szkrab byl, jak ja bralysmy z nad morza - ekstra. ;)

Za Nadie trzymam kciukasy, zeby swinstwo sobie poszlo na zawsze. :przytul:
Obrazek
Awatar użytkownika
limba
Posty: 6307
Rejestracja: pn gru 06, 2004 10:42 pm
Lokalizacja: Warszawa

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

Post autor: limba »

Alez cudne stadko :lol2:
Szarus :zakochany: podobny do Imbirasa mojego... Niech sie trzyma chlopak...
Borys kawal chlopa sie z niego zrobil.. :zakochany:
Cudne dzieciaki....
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
Dona
Posty: 2033
Rejestracja: pt lip 09, 2004 3:45 pm

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

Post autor: Dona »

Cudniaste masz ogony, IVA :) Wszystkie są świetne :) aż się ciepło na sercu robi, jak się o nich czyta :)

ściskam serdecznie ;) wymiziaj "maluchy" ;)
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

Post autor: IVA »

Dziękuję dziewczyny :)
Cieszę się, że moje stadko chociaż trochę się spodobało ;)

Szaruś dobrze się trzyma, widać, że leki mu pomagają, chłopak zrobił sie bardzo ale to bardzo żywy a na dodatek trochę despotyczny. Wszystko musi być tak jak on chce, inaczej deneruje sie i tupie. Na szczęscie nie jest agresywny, więc jego zachowanie co najwyżej śmieszy :) .
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

Post autor: IVA »

Dawno tutaj nie pisałam, znowu sporo zmieniło sie w moim stadku ale temat ciągle ten sam :-(
18 grudnia moje stadko miało się liczebnie powiększyć. Od dawna czekalismy na Esti i jej Lilusię. Esti miała poznać moje ogoniaste, w tym Boryska, który zwoim zachowaniem tak bardzo przypominał jkej kochanego Elmusia. Niestety moje kochane słoneczko odeszło w nocy z 17 na 18 grudnia. Nie wiemy co sie stało. Gdyby nie to, że miałam w nocy zajęcia i nie spałam byłaby to kolejna śmierć we śnie. Borysek był poza klatka, trochę spacerował, później poszedł do swojego ulubionego kącika i tam spał. Około pólnocy wyszedł a w zasadzie wyczołgał się, ciągnął za soba tylną łapkę słabo oddychał. Dzwoniłam do jedynej lecznicy, która ma u nas być całodobowa ale za cholere nikt nie odbierał. Teraz wiem, że trzeba jechać tam w ciemno i jak ma się szczęście to ktoś jest. ale wtedy nie wiedziałam :cry: Później było juz tylko gorzej, po dwóch godzinach odszedł, zasnął. Moje słoneczko, moja kochana "pierdołka" juz nie zaczepia mnie, nie prowokuje do zabawy, nie przytula się. Kolejne przedwczesne, niestrawiedliwe odejście :cry: .
Z Szarusiem ten nie jest najlepiej, krótko przed odejściem Boryni rozchorował się na zapalenie płuc, jego stan był krytyczny, juz nic nie jadł i nie pił ale udało się go jakoś z tego wyciągnąć. Niestety nie wrócił do zdrowia, jego serce jest w ciężkim stanie, ma problemy z oddychaniem, męczy się a na dodatek ataki padaczki wzmogły sie. Jest na lekach przeciwpadaczkowych, wspomagających pracę serca (Vetmedin) i juz po raz drugi w krótkim odstępie czasu dostaje antybiotyki. Poza tym coraz częściej muszę mu podawać furosemid, bo woda zaczyna zbierać się w płucach :(. Oczywiście żeby go wzmocnić daję mu nutri drinki, nabardziej lubi czekoladowy. Obecnie dla Szarusia każdy dzień to wygrana, tym bardziej, że wiek też swoje robi, bo chłopak ma jakieś 2 lata - dostałam go w lutym 2004r, miał wtedy ok. 7 tygodni. Szarek jest bardzo dzielny, nadal chodzi na spacerki, chociaż musi dużo odpoczywać, wcina prawie wszystkie leki (no oprócz Vetmedin, tutaj muszę sporo się namęczyć żeby zjadł wraz z danonkiem).
Żeby było mało to w Nowy Rok wieczorem Lati miała wypadek i straciła część ogonka. Do tej pory nie wiemy jak to sie stało. Mała biegała z Lulu i Liloo w sypialni , gdy usłyszałam pisk, pobiegałm tam ale zobaczyłam, jak dziewczynki rozbiegają się, po chwili zobaczyliśmy, ze Lati biega z krwawiacym ogonkiem, Zaraz ją złapałam, niestety okazało się, ze na części ogonka ma zdarta skórę. W pokoju w którym były praktycznie nie ma miejsca, gdzie mogłaby uszkodzic ogonek ale jak wiadomo nasze ogoniaste są bardzo pomysłowe, tym bardziej moja wszędobylska Lati. Jedyne w tym wszystkim dobre, to to, ze udało mi sie znaleźć czynną w Nowy Rok lecznicę, co znacznie ograniczyło jej cierpienie. Niestety Lati straciła ok 4 cm z ogonka. Teraz przebywa w osobnej klatce, będzie tam jeszcze 2-3 dni, abym była pewna, że jak szwy zostana rozgryzione to rana nie rozejdzie się. Łobuzica jak tylko poczuła się lepiej to od razu zainteresowała się szwami, zaczęła je podgryzac i wylizywac, co w efekcie spowodowało, ze ogonek zaczął ją mocniej boleć. Żeby nie wdała się infekcja dostała osłonowo antybiotyk - teraz juz jest dobrze, biega na spacerkach - na razie sama, przestały ją też interesować szwy.
Problem mam tez z Demisią. Od pewnego czasu świszcze we śnie. Badania osłuchowe nic nie wykazały. Obawiam się, że u niej, tak jak kiedyś u Misia powoli rozwija się choroba serduszka. Mała 1 x w miesiącu jest na kontroli, mam nadzieję że zdążymy z leczeniem na czas.
Tyle smutków. Z weselszych dla mnie - od 18 grudnia jest z nami mama Lati i Liloo czyli Lilusia od Esti. Wiem Esti, że Tobie jest ciężko ale wiesz ile radości daje kontakt z Lilu. Łobuzica zamieszkała z córeczkami. Szybko się z nimi dogadała, na poczatku podporządkowała sie Liloo, teraz jednak przejęła przewodnictwo w stadku. Niestety całkowicie nie dogaduje sie z Nadią. Ponieważ biła Nadię, więc nastąpił podział stadka - Nadia zamieszkała z Demisią. Nie spotykają się też na spacerkach, bo i wtedy Lilu tępi Nadię. A swoją drogą to jednak chyba istnieje jakaś pamięć więzi rodzinnych, bo Lilu praktycznie bez problemów zaakceptowała Liloo i Latii, natomiast od samego początku dość nerwowo podchodziła do Nadii i Demi. Ponieważ Demisia jest dość silną dziewczynką i umiała sie obronić to Lilu dała jej spokój, jednak gdy tylko widziała Nadię to ją biła. Nie powiem, żeby były to krwawe walki, aż tak źle nie było, jednak Nadia ciężko to przeżywała,. Ponieważ jest to starsza szczurcia i należy jej oszczedzic takich przeżyć, podjęłam decyzję o podziale stadka, co wszystkim wyszło na dobre (dobrze, że miałam wystarczająca ilośc klatek :) )
Na koniec kilka słów o Nadii i Komarze - to seniorzy w moim stadku. Komar ma juz 2 i pół roku. Przeszedł w ostatnim okresie 2 kryzysy, kiedy myślelismy, że już od nas odejdzie. Z niewiadomych przyczyn miał ciężkie biegunki, których nie szło powstrzymac żadnymi lekami. Biegunki po kilku dniach przeszły tak nagle jak się pojawiły. Doszłam do wniosku, że przyczyną mogą być tzw. wspomagacze typu beta gluken czy nurti drink. Z jakiś przyczyn organizm Komarka ich nie toleruje. Od czasu gdy nic takiego nie dostaje jest dobrze. Komar co prawda ma trochę problemów z tylnymi łapkami (po złamaniu nie są juz tak sprawne) ale ciągle biega na spacerki, interesuje sie dziewczynami, nie toleruje też innych samców. Jak tylko wyczuje zapach dziewczyn to od razu zaczyna szukać, gdzie sie mogły mu schować, a gdy wyczuwa zapach Szarusia to puszy się i stroszy. Zrobił się jednak strasznym przytulasem, ma słodki wyglad i daje buzi. Trochę matrwo mnie guzek jaki pojawił się za jego przednią łapką ale niewiele można zrobić. Ze wzgledu na wiek Komarka oraz problemy z krążeniem operacja odpada. Pozostaje mi miec nadzieję że jest to tylko tłuszczak, może na to wskazywać jego powolny wzrost jak i brak wyczywalnych naczyń krwionośnych, które dostarczyałyby mu pożywienia.
Nadiusia od początku była słodką szczurcią i taką pozostała. Ma dużo spraw do załatwienia, jednak nie zapomina o nas i przybiega po pieszczotki. Widać, że to starsza pani, ma nie tylko posiwiały pysiek ale też już nie jest tak sprawna, jeśli chce gdzieś wejścć lub skądeś zejść to daje nam znać np. staje przy półce i patrzy to raz na nią to raz na nas, albo gdy chce wejść na fotel to ciągnie nas za nogawki lub delikatnie podgryza w palce. Lubi też być głaskana, przytulana, po co tez przychodzi i dopomina się. Wie, że jak któraś z dziewczyn jej dokucza to trzeba przybiec do nas, my obronimi. Niedługo będzie rok jak rodzinka do nas przybyła i wierzę, że chociaż Nadia i Demisia bedą jeszcze dłużej z nami.
Wiem, że ten post jest troche przydługi ale mam nadzieję że raz na kilka miesięcy zostanie mi to wybaczone ;)
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

Post autor: merch »

Hmmm , a ja wlasnie myslalam co słychać u Ciebie i u Twojego stadka jak -wracałam do domu , tak jakos zupełnie lub niezupelnie przypdkiem- bo sama ostatnio mam kilka starszych i chorych szczurków z którymi nie wiadomo co będzie, bo przecież niestety szczurki zyją krótko i róznie to wychodzi z próba wyciagania ich z choróbska zwłaszcza w starszym wieku. W kazdym bądź razi emiło było słyszeć wieści od Ciebie. Pozdrawiam CAŁE STADO M.
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
Awatar użytkownika
limba
Posty: 6307
Rejestracja: pn gru 06, 2004 10:42 pm
Lokalizacja: Warszawa

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

Post autor: limba »

Ivus tak mi przykro z powodu Boryska :-( ...

Ciesze sie bardzo ze Lilus dogadala sie ze swoimi coreczkami, ucmokaj ja ode mnie, reszte staducha takze.

A Szarus niech sobie nie zartuje no...
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

Post autor: ESTI »

Moje sloneczko kochane nigdzie indziej nie mialo by lepiej.
I to jest kolejny przyklad na to, ze szczurki maja wysmienita pamiec, wiec niech nikt mi kitu nie wciska, ze maja krotka pamiec. ;)

Smierc Borynia byla dla mnie strasznym szokiem... tak chcialam go wytulkac jak przyjade. :-(
Ivus masz sliczne stadko, Szarus jest kochany, Komarek swietnie sobie poradzil po tych przejsciach. No a dziewuszki, co tu duzo gadac - wszystkie sliczne i wyjatkowe, a Nadiusia to moja faworytka, ale cicho. ;)

Kazdego dnia mysle o Lilus przed snem, wiem, ze ma sie bardzo dobrze, ale i tak strasznie smutno...
Obrazek
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

RE: Moje stadko - tak nie miało być

Post autor: IVA »

Szarus ciagle jest z nami, chociaz to juz nie ten sam nadaktywny ogonek. Całe dnie przesypia, budzi sie tylko na podanie jedzonka i leków. Zresztą już prawie nie je pokarmów stałych, w zasadzie to je nutri drinka zmieszanego z serkiem, czasami gerberka, rzadko zje trochę zielonego ogólka czy pomidorka. I spi, spi, duzo spi. Chetnie kładzie się na kolana i zasypia, tylko nie wolno go głaskać, nie lubi byc dotykanym, wtedy odchodzi zagniewany. Mam wrazenie, że czasem jest gdzieś indziej, nie poznaje nas i tylko od czasu do czasu wraca, nie wiem czy zminy te spowodowane sa niedotlenieniem z powodu choroby płuc i serca czy tez spowodowała je padaczka. Codziennie przygotowuję sie do pożegnania go, on jednak nadal ma silną wole życia.
Demisia i Nadia maja nieznaczne zmiany osłuchowe w pracy serca. Na razie dostają kropelki z cactusa. No i oczywiscie są pod stała kontrolą. Ale dziewczynkmi są bardzo aktywne, biegają, rozrabiają. Tyle tylko, że Nadusię trzeba podsadzeć jeśli chce gdzieś wyżej wejść i zdejmowac ja gdy chce zejść. Po rozpoczęciu kuracji (dodałam im tez trochę mutri drinka) obie dziewczynki przytyły, Demi znowu ma ładne boczki, nie oddycha tez tak szybko jak wcześniej. Demi 16 stycznia obchodziła 1 urodzinki. Zaprosiła całe stadko ;) Wszyscy dostali po kawałku trocika, dla nas tez wystarczyło. Musze przyznac, że ogólnie mam bardzo kulturalne stadko, zjedli po kawałeczki i kazdy poszedł za swoimi sprawami. No moze oprócz Lilu, ktora praktycznie nie mogła oderwac się od tortu, dla jej własnego dobra musieliśmy go schowac przed nią :D
Nadia zrobiła sie puchata kuleczką (ale nie grubasem), jest też bardziej zadziorna, ostatniuo chciała pobic Komara, który leżał sobie u mnie na kolanach. To było niesamowite. Ponieważ nie mogła go ugryźć bo zasłaniałam go rękami, nagle wyskoczyła do góry i jak jakis drapiezny kot chciła wskoczyc u na grzbiet, tylko to, że zasłoniłam chłopaka ocałiło jego futerko. Nadia wyglądała jak puchaty jeż :)
Komarek ma coraz większe trodności z chodzeniem, Widać, ze po urazie tył ciała pracuje coraz gorzej. Wybieram sie z nim do weta, może jakaś kuracja witaminą B pomogłaby mu, bo poza tym chłopak jest bardzo sprawny i kochany. Na razie jego guzek nie powiększa się. I to mnie powstrzymuje przed zastosowanie leczenia z udziałem wit. B, bo ona moze spowodowac rozrost nowotworu.
Cała trójeczka dumboli trzyma się bardzo dobrze. Ogonek Lati prawie sie zagoił. W dniu kiedy mielismy iść zdjąć szwy dziewczynka sama je sobie wyjęła. Ma jeszcze niewielkiego strupka ale już wspaniale sobie radzie, nic nie przyponima jej o smutnym wypadku. Lilu i Liloo ciagle sie kłóca o przywództwo. Raz miało to dość ostry przebieg ale bez krwi czy powyrywanego futerka. Teraz są to przepychanki. Ale jak to u szczurasów - zwłaszcza dziewczyn - w jednej chwili się kłócą a w drugiej śpią przytulona do siebie. Wszystkie dziewczynki są jednak bardzo kochane, zdrowe i wesołe. To cieszy mnie najbardziej, mam nadzieję, że tak będzie jeszcze długo, długo :)
No i na koniec. Mam małego czasowego lokatora. Trafił do mnie tydzień temu. To mały ogonek kupiony przez znajomych w sklepie w Zabrzu. Kupując go wiedzieli, że jest chory, co potwierdziło badanie weta. Został kupiony, bo w sklepie nie miałby żadnych szans i odszedłby w cierpieniu - piesze to, bo nie chcę żadnych uwag typu - "wiadomo, ze sklepu". Maluszek wygladał na 3-3,5 tygodnia, był strasznie wychudzony, miał wszoły, ktore wylazły aż na góre futerka, no i na dodatek zapalenie płuc. Trafił do mnie po 1 dobie pobytu u nich. Albo nie bardzo poradzili sobie z podaniem leków, albo jego stan gwałtownie sie pogorszył. Gdy go dostałam ważył 34 g, dusił się, na ogonku widac było każdą kosteczkę. Leczony jest Bactrimem - na razie to najbezpieczniejszy lek dla takiego maluszka. Ponieważ były te duszności podałam mu też 1/100 furosemidu (ale tylko raz). Po tym duszności ustąpiły, mały zaczął normalniej oddychac ale długo rzeził. Smaruję mu tez nosek maścią majerankową - po niej zmniejszy się katar. Na dzień dzisiejszy jest juz znacznie lepiej. Nie ma już pasożytów. Mały waży 64 g (myślę, że 3 g. w ciągu tygodnia u chorego ogonka to nieźle). Nie dusi sie już. Nadal jednak mnie martwi, bo ciągle ma coś, co nazwałabym kaszlem połaczonym z katarem. Nie potrafie sobie z tym poradzić, mam tylko nadzieję że w dalszym leczeniu to ustapi.
Dodam, że jeśli stan jego bedzie dobry i nie trzeba będzie podawac niesmacznych leków to wraca do swoich opiekunów.
Na koniec - maluch został kupiony jako dziewczynka, na pierwszy rzut oka tak to wyglądało, przyznam sie szczerze, że nie przyglądałam się jemu dokładnie, bardziej interesował mnie stan zdrowia ogonka. Dostał na imię Norka, bo ciągle robi norki wszedzie gdzie tylko może - jest bardzo kontaktowy i przytulasty. Dwa dni temu przy podawaniu leków musiałam go mocniej przytrzymac - wyrywał sie i wtedy zobaczyłam coś, co wyglądało jak zawiązki jąderek ;). W ciągu tych dwóch dni pokazały sie całkiem ładne jąderka :D, tak więc Norka stała sie Norkiem - opiekunowie juz o tym wiedzą i wcale sie nie zmartwili. Nie wiem co było przyczyną, że nie było widac ich wczęśniej, byc może byłon młodszy niz pierwotnie sadziłam albo tez jeszcze bardziej zagłodzony - to ostatnie wydaje mi sie bardziej prawdopodobne, bo długość malucha była tak na okło 3-3,5 tygodnia.
Opiekunowie malucha postanowili o sposobie traktowania zwierząt w sklepie skąd jest Norek (imię tymczasowe) powiadomic TOZ.
No i to byłoby na tyle ;)
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

RE: Moje stadko - tak nie miało być

Post autor: merch »

Trzymam kciuki za maluszka.
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

RE: Moje stadko - tak nie miało być

Post autor: IVA »

Merch dziękuję bardzo, małemu jest to teraz potrzebne, bo niestety choroba nie chce ustąpić i wydaje mi się. że znowu jest pogorszenie :(
Za podanie leku dziękuję - nie wiem jeszcze jaka dawka ale się dowiem.
Mam nadzieję że mu pomoże.

Z Szarusiem znowu gorzej :(
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

RE: Moje stadko - tak nie miało być

Post autor: ESTI »

Ehh ciagle smutki...
Trzymam kciukasy za malucha od poczatku, nie tylko za niego.
Niech sie trzymaja dzielnie chlopaczki. Obrazek
Obrazek
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

RE: Moje stadko - Szaruś - ostatni z trójki wspaniałych :(

Post autor: IVA »

Nad ranem 26 stycznia odszedł Szaruś, ostatni z moich trzech muszkieterów. Dostałam go w lutym 2005r. Został kupiony wraz z Misiem w sklepie w Tesco, byli braćmi. Kilka godzin później trafił do nas podrzucony przez kogoś Bonusek. Wszyscy byłi w podobnym wieku - Szaruś i Misiu mieli około 7 tygodni, Bonusek 5,5-6 tygodni. Zamieszkali razem. Kilka dni później okazało się, ze Szarus i Misiu są mocno przeziębieni, a w zasadzie mieli zapalenie płuc, na dodatek przywlekli jeszcze świerzb, którym zarazili Bonuska. Zaczęło się leczenie, ze świerzbem nie było problemu ale zapalenie nie chciało ustąpić. Walczylismy kilka tygodni i udało się. Chłopcy byli wspaniali, wyjątkowi. Kochali tylko siebie i nas. Nie zwracali uwagi na inne ogonki, nie reagowali na zaczepki. Nigdy między nimi nie było żadnych bójek chyba, że w zabawie. Wszędzie chodzili razem, pokochali też naszego psiaka Dafika a on pokochał ich, jednak najbardziej szalał za Szarusiem. Ciagle za nim chodził, popiskiwał radośnie gdy go widział, traktował jak małe szczenię. A chłopcy lubili kłaść się przy nim i zasypiać. Cała trójeczka była bardzo przylepna, jednak Szarus był największym indyuwidualistą i globtroterem, wszedzie było go pełno, wiedział, że może sobie pzowolic na wiele i wykorzystywał to. W lutym 2006 roku odszedł Bonusek (podejrzenie guza mózgu). Dwa miesiące później chorujący od wielu miesięcy na serduszko Misiu. Szarus pozostał sam, zrobił sie większym indywidualistą ale poza tym niewiele zmieniło sie w jego charakterku. Chciałam go połączyć z Komarkiem ale ten ostatni wykazywał agresję, na którą Szaruś reagował totalnym stuporem, z którego wychodził przez kilka godzin. Myślałam, że mój tak bardzo przyjacielsko nastawiony do świata chłopczyk pozostanie juz na zawsze sam. I wtedy zaczęły sie kłotnie w rodzince, Boryska trochę drażniła nadmierna aktywnośc Demisi i zaczął reagowac trochę agresywnie a Demi na jego zachowanie reagowała coraz większą paniką. Borys też odganiał od jedzenia Nadię, która była bardzo chudziutka. Postanowiłam spróbowac połączyc Boryska i Szarusia - udało sie od razu. Chłopcy po prostu pokochali się. Od tej pory stali się nierozłaczni. Borysek przestał być agresywny a Szaruś znowu zaczął rozrabiać. Szczęście nie trwało jednak długo - okazało się, że u Szarusia rozwinęła sie silna padaczka. Leki znacznie ograniczły ataki i chłopcy żyli sobie spokojnie przynosząc nam wiele radości. Podejrzewałam, że oprócz padaczki u Szarusia rozwija sie tez niewydolność serca. Co 2-3 tygodnie chodziłam z nim na kontrolę ale wet nic nie wykrywał a świszczenia jakie od długiego czasu były słyszalne uznane zostały na ewentualne lekkie przeziębienie lub alergię. Dodam, że innych objawów niewydolności nie było. W grudniu 2006r. Szaruś nagle rozchorował się, praktycznie wieczorem był zdrowym wesołym ogonkiem a rano był w stanie agonalnym, nie jadł, nie pił, ciężko oddychał, leżał i w ciągu kilku godzin strasznie schudł. Była niedziele i brak weta, podałam mu więc sama antybiotyk, kupiłam nutri drinki i karmiłam strzykawką. Na drugi dzień rano była poprawa, więc wet postanowił, że kontynuujemu ten sposób leczenia. Szaruś wyszedł z najgorszego ale juz nie wrócił do pełnego zdrowia. Jego serce, płuca były w złym stanie. W połowie grudnia 2006r. odszedł nagle kolejny jego przyjaciel Boryniu. Szaruś bardzo posmutniał, nadal jednak pozostał dośc aktywnym ogonkiem, wolał jednak coraz więcej czasu spędzać w pudle zagrzebany w szmatki niż przychodzić do nas. Dostawal też coraz więcej leków, zeby wzmocnic serce i poprawić wydolność płuc. Przez pewien czas wydawało się że nastepuje powolna poprawa. Nawet przytył i prawie wrócił do swojej wagi, myślę jednak, że to było spowodowane tym, ze zjadał spore porcje nutri drinka. Od 20 stycznia 2007r. Szarus jadł coraz mniej, stracił ochotę nawet na krótkie spacerki, w zasadzie to spał albo u siebie w klatce albo u mnie na kolanach. Od 23 stycznia jadł juz tylko wtedy, gdy dało sie go do miseczki, sam juz nie podchodził do jedzenia, jednak po klatce od czasu do czasu chodził, zwłaszcza gdu chciał się połozyc w domku. Patrząc na niego zaczęliśmy myślec o tym czy juz przyszła pora na to by mu pomóc w odejściu. Jednak gdy przystawiałam miseczke lub łyżke z jedzeniem to pałaszował z wielką ochotą. 25 stycznia późnym wieczorem jego stan pogorszył się, zaczął miec problemy z oddychaniem. Podałam mu dodatkowe leki ułatwiające oddychanie,popatrzyłam w jego śliczne oczka i wiedziałam, że to juz ostatnie nasze chwile. Leki pomogły dośc szybko, zaczął spokojniej oddychac, zasnął u mnie na kolanach. Przed 4 rano zrobił sie bardzo niespokojny, nie chciał leżeć na kolanach, chciał pozostac niezależny. Położyłam go na fotelu, obłożyłam poduchami, tam aby główka była wyżej, zeby łatwiej było mu oddychać. Szarus szybko się uspokoił, zasnął, oddychał coraz wolniej, wolniej ........ Niedługo później dołączył do brata i przyjacół. Wspaniały, kochany ogonek, mały szary przyjaciel, wydarł kolejny kawałem mojego serca. ;(
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

RE: Moje stadko - Szaruś - ostatni z trójki wspaniałych :(

Post autor: krwiopij »

Współczuję. :( Pamiętam, jak maluchy trafiły do Ciebie. Nie zdawałam sobie sprawy, że od tamtej chwili minęło już tyle czasu...
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

RE: Moje stadko - Szaruś - ostatni z trójki wspaniałych :(

Post autor: ESTI »

Mialam przyjemnosc go poznac... przepiekny, przekochany, wspanialy...

Nawet nie wiem co jeszcze napisac...
wiedzialam, ze w koncu to kiedys nastapi, ale walczyl tak dzielnie...
chcialabym, zeby jak najdluzej... :(

Dla Szarunia...
Obrazek
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”