Sysa pisze:Buszujący w wiórach! Cudo! Zakochałam się!
ja też
Sysa, ja też
jednakowoż Ariel to dziwny zwierz: zaczepiany przez człowieka, lub szczura, nieruchomieje. Często kuli się w sobie i „odwraca wzrok” – to takie dziwne, te oczy robią się...nieobecne? nie jest to jakieś przerażenie, nie spina się. Nie jest to też ospałość jakaś.
Raczej tak, jakby chciał odizolować się od nadmiaru wrażeń. Jak człowiek z leciutkim stopniem autyzmu. Nie ma w nim wcale agresji, nie ma też jednak uległości... Przez tydzień, zdołałam uzyskać tyle, że czasami podchodził do mnie i jakby bardziej się „wdawał” w otoczenie.
Jak pisałam, wzięłam wolne, żeby poświęcić mu więcej czasu-.
Tymczasem, prawie nie mam z nim kontaktu, od wczoraj mogę tylko z narastającym zdumieniem obserwować jego poczynania.
Robiona na zamówienie klatka, w której mieszkają moi emeryci, ma jedną wadę: z racji drewnianych elementów i sporych rozmiarów, jest niemal niemożliwe pozbawić ją zapachu lokatorów.
Nie nadaje się więc na łączenie.
Tymczasem, Ariel postanowił zamieszkać właśnie tam.
Niestety, nie jest już dzieciątkiem niewinnym- lecz młodym samcem, więc trudno się spodziewać, żeby Bless i Dolar tak spokojnie przyjęli to do wiadomości. Chłopcy stanowczo powiedzieli: NIE.
Łaciaty dziki lokator jest o przeszło połowę mniejszy od każdego z nich.
W wyniku wcześniejszego kontaktu z Dolarkiem, Ariel ma brzydką szramę pod lewym okiem i zaliczony krwawy dziab w ogon ( próbował gwałcić Dolara- więc nie może mieć żalu).
Od wczoraj dorobił się łysinki nad prawym oczkiem, no i pewnie jeszcze gdzieś, bo przestraszona (ale bardziej chyba zafascynowana) rozwojem wydarzeń opiekunka- zlokalizowała kilka garści wyrwanych kłaczków ( wszystkie czarno-białe, więc wyłącznie Arielowe).
Chłopak ma Plan. Chłopak plan realizuje!
W zasadzie, jest cisza; od wczoraj, do rana, Ariel skupił swoje manewry na Blessiaku (jest chyba trudniejszy wg niego- bo pełnojajeczny). Co jakiś czas, dochodziło do kilkusekundowego spięcia. Ariel, zgromiony, wycofywał się w miejsce niezbyt dla ogromnego Blessia dostępne: podwieszony, nieużywany przez stałych lokatorów koszyk, rura z której chłopcy nie korzystają, lub przewrócona doniczka na dnie klatki- zbyt mała na dupska Blessia czy Dolarka.
Wyciągany przeze mnie z klatki, natychmiast do niej wracał.
Rano stwierdziłam, że Ariel leży nieruchomo obok koszyka w którym spoczywa zły nieco, ale nie reagujący właściwie Bless...dziś, Ariel skoncentrował się na zajmowaniu pozycji coraz bliżej Dolara.... centyetr po centymetrze...
A ja patrzę....patrzę i podsuwam pod noski zimne picie i chłodny jogurt; bo cóż mi pozostało?
Tylko patrzyć i uczyć się.
(na siłę zabiorę łaciate dziwadełko, jeśli stwierdzę, że Wujki kosztuje to zbyt wiele nerwów- jest upał, a oni są w końcu emerytami. Słodkie A&B- tłuką się, rozrabiają i dają całować brzuszki
)