Koniec szczurzej historii. Trzódki ciąg dalszy.
: pt cze 20, 2008 9:46 pm
Witam.
Nazywam się Natalia - wołaja na mnie Natka lub Zalbi < jak kto woli =)
Chcę przedstawić moje ogonki.. ale zacznę od samego początku, opisze jak to sie stało, że pierwszy ciur znalazł się u mnie.. jak zaraziłam sie tymi wspaniałymi stworzeniami.
Wszystko zaczęło się pewnego dnia w 2003 roku, gdy pojechałam z mamą po królika miniaturkę..
Wróciłyśmy do domu z niedużą klatką (max na dwa ogony), paczką trocin, pudełkiem jedzenia i.. biało szarym szczurkiem. Szczurek miał być "niebieski" - tak mówiła znajoma pani w zoologu. Oczywiście był to huskulec, ale ja wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam. Nie wiedziałam także, że "szczur samotny = szczur nieszczęśliwy".
Zaczęło się oswajanie, chodzenie z ogonkiem na ramieniu po domu. Mama ciągle patrzyła na ogon szczurka i bała się go dotknąć, bo "taki łysy". Ciur otrzymał imię TYMON. Był na prawdę inteligentny. Zachowywał się jak piesek. Wszędzie za mną chodził, reagował na imię itd.
Jakoś ponad rok później wyjechałam w góry i Tymon został sam pod opieką rodzinki. Gdy wróciłam i otworzyłam klatkę, wybiegł do mnie i cały czas był ze mną. Bawiłam sie z nim, miziałam, tuliłam. Wieczorem zamknęłam klatkę i położyłam się spać. Rano zastałam Tymonka śpiącego już najgłębszym snem. Pierwszy raz wtedy płakałam po zwierzątku.. był to mój przyjaciel.
Oto szczur, któremu zawdzięczam moją miłość do ogonków:
cdn...
Nazywam się Natalia - wołaja na mnie Natka lub Zalbi < jak kto woli =)
Chcę przedstawić moje ogonki.. ale zacznę od samego początku, opisze jak to sie stało, że pierwszy ciur znalazł się u mnie.. jak zaraziłam sie tymi wspaniałymi stworzeniami.
Wszystko zaczęło się pewnego dnia w 2003 roku, gdy pojechałam z mamą po królika miniaturkę..
Wróciłyśmy do domu z niedużą klatką (max na dwa ogony), paczką trocin, pudełkiem jedzenia i.. biało szarym szczurkiem. Szczurek miał być "niebieski" - tak mówiła znajoma pani w zoologu. Oczywiście był to huskulec, ale ja wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam. Nie wiedziałam także, że "szczur samotny = szczur nieszczęśliwy".
Zaczęło się oswajanie, chodzenie z ogonkiem na ramieniu po domu. Mama ciągle patrzyła na ogon szczurka i bała się go dotknąć, bo "taki łysy". Ciur otrzymał imię TYMON. Był na prawdę inteligentny. Zachowywał się jak piesek. Wszędzie za mną chodził, reagował na imię itd.
Jakoś ponad rok później wyjechałam w góry i Tymon został sam pod opieką rodzinki. Gdy wróciłam i otworzyłam klatkę, wybiegł do mnie i cały czas był ze mną. Bawiłam sie z nim, miziałam, tuliłam. Wieczorem zamknęłam klatkę i położyłam się spać. Rano zastałam Tymonka śpiącego już najgłębszym snem. Pierwszy raz wtedy płakałam po zwierzątku.. był to mój przyjaciel.
Oto szczur, któremu zawdzięczam moją miłość do ogonków:
cdn...