Malachitowe Okruchy

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: ol. »

Biedaczek, zatrucie ? A nie dobrał się do jakichś kwiatów domowych, leków ?
Miałam nadzieję, że te ataki ustąpią już;/ A jak po tej nowej partii leków ?
Niechże się już Popiołek poczuje lepiej, pokrzepiające głaski dla niego :-*
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: ol. »

Malachit, co u Was, jak się czuje Popiołek ?
Malachit
Posty: 3017
Rejestracja: ndz lis 02, 2008 4:20 pm
Numer GG: 2405640
Lokalizacja: Wrocław

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: Malachit »

U nas na razie (tfu tfu!) dużo lepiej.
Co do zatrucia, to nie wiadomo, wetka też podejrzewała zjedzenie jakichś leków, ale u mnie nic takiego nie ma. Prędzej obwiniałabym kwiaty, ale to raczej laski by do nich dotarły. Chyba, że one coś wykopały i zrzuciły, a on zjadł...
Generalnie będziemy musieli zrobić drugie badanie krwi, ale z tym na razie czekamy, bo wetka trochę boi się dawać mu narkozę przez te napady. Popioł schudł i już nie przystaje do swojego miana ::) nadal nie bardzo chce pić, je przede wszystkim mokre, ale widziałam go już jak chrupał karmę, więc jest dużo lepiej. Od wtorku dostaje też Luminal (w dawce specjalnie przygotowywanej przez jedną aptekę, w innych mi powiedzieli, że się nie da zrobić tak małych dawek...) i od wtorku mieliśmy tylko jeden atak, we wtorek w nocy, prawdopodobnie dlatego, że Popiel wypluł pół dawki leku. Także postęp jest ogromny. Nie wiadomo tylko, co na to wątroba, bo Luminal obciąża wątrobę, a u Popiołka po tym zatruciu może być różnie (zresztą między innymi dlatego dostaje najmniejszą możliwą dawkę Luminalu).
Dzięki za pamięć i wsparcie, jakoś wychodzimy na prostą :)
Wyszukiwarka nie gryzie
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: ol. »

Cieszę się, że jest lepiej i że Popiołek sam czuje tę poprawę:) Niech zajada i odbudowuje sylwetkę godną swego imienia :D
Żartuję, niech po prostu będzie dobrze :)
Jeśli chodzi o osłonę i poprawę funkcji wątroby bardzo polecam Zentonil, który nam swego czasu polecili w Warszawie i przy którym dotąd trwamy z trombonów - a teraz z Scherzo i Kahuna - wiecznymi cyklami antybiotykowymi. Z innymi wynikami bywa różnie, ale wątrobowe cały czas wychodzą nam wzorowe. Również nasz lekarz na miejscu, który dotąd tego leku nie stosował, po tym jak zamawiałam pierwsze opakowanie, miał psiego pacjenta z poważnym zatruciem i spróbował też leku u niego, potem mi opowiadał jak rewelacyjnie polepszyły się parametry po tygodniu stosowania. Także, gdyby Wam się leczenie przedłużało (czego oczywiście nie życzę!) zentonil wart jest uwagi.
IHime
Posty: 4523
Rejestracja: czw kwie 08, 2010 3:34 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: IHime »

Mal, co tam u Was? Jak Popiołek? Jak reszta ferajny?

Ol, ja sobie zapisuję nazwę leku, wiadomo, przy szczurach prędzej czy później się przyda.
Malachit
Posty: 3017
Rejestracja: ndz lis 02, 2008 4:20 pm
Numer GG: 2405640
Lokalizacja: Wrocław

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: Malachit »

Tyle razy się zbierałam, żeby tu coś napisać, tyle razy wracając z pracy autobusem nawet myślałam, co napiszę...
Muszę sobie spisać wydarzenia szczurzo-padaczkowe, bo z czasem się zapomina, a to ważne, komuś może się przydać.
Tylko... dzisiaj zacznę od Echo.
Echo jakoś w sierpniu (coś nie mogę dojść z czasem do ładu, ale wydaje mi się, że to był sierpień) urósł w szybkim tempie guz listwy mlecznej. Oczywiście wycięliśmy. Guz... odrósł. Włączyliśmy lek (Tamoxifen), ale guz groził pęknięciem, więc znów wycięliśmy. Znów odrósł... i znów trzeba było wyciąć - niestety już z kawałkiem mięśnia. Po tej operacji Echo po 5 dniach postanowiła przyspieszyć wyciąganie szwów i się rozpruła (24 września, akurat mam datę dzięki Shoutboxowi), tworząc sobie na brzuchu dziurę wielkości złotówki... smarowaliśmy, zagoiło się. Cały czas na tamoxifenie dotrwaliśmy do listopada. Z początkiem listopada byłam na kontroli, była decyzja, żeby czekać. Czekaliśmy. Oczywiście akurat 10 listopada wieczorem guz zaczął się sączyć w miejscu blizny, przemywałam, ale w niedzielę już było paskudnie. W poniedziałek od razu wet, operacja. Bałam się dzwonić jak poszła, na szczęście udała się, przy czym znów poszło po mięśniach. Wetka powiedziała, że gdyby nie znali sytuacji, to by się nie podjęli... Echo była słabiutka, blada jak ściana z powodu utraty krwi. Nie chciała jeść, we wtorek powrót do weta - steryd, antybiotyk, żelazo. Wstawanie w nocy co 2h żeby wcisnąć choć odrobinę kaszki. Zastrzyki do piątku. Coraz lepiej, zaczęła jeść, teraz je już suche. Chudziutka, jak pałączek. I byłoby ładnie, gdyby nie - no właśnie. I ja, i weci - nie zwróciliśmy uwagi. Patrzyliśmy na nią i nie widzieliśmy... zauważyłam co prawda trochę po operacji jakby siniaka na ogonie, ale zrzuciłam winę na "plamkę krwi, brud". Jakoś w piątek zrobił się z tego strupek, zaczął się robić drugi. Postanowiłam, że w poniedziałek pokażę to wetom. Nie zdążyłam... Czuję się z tego powodu winna jak cholera. Echo wczoraj wieczorem dosłownie obrała pół ogona z wierzchniej warstwy skóry, śmierdziało ropą. Dzisiaj... ogon zaschnięty, ech, nie będę opisywać jak wygląda. Oczywiście Echo w Zwierzyńcu od rana, nie ma wyjścia - amputacja... niby zabieg dużo mniej poważny niż ten przed tygodniem, ale przy stanie zdrowia tego malucha... dlatego czekamy z zabiegiem do czwartku, muszę ją hołubić, niech nabiera sił. Niestety, nie wiem czemu, nie wchodzi jej sinlac ani owocowe gerbery. Dobrze, że Hepatiale je chętnie i żelazo z warzywnymi gerberami. Chrupkami kukurydzianymi też nie pogardzi... może ma ktoś pomysł, czym jeszcze można ją podkarmić..?
Najgorsze jest to, że ona w lipcu miała dopiero pierwsze urodziny. Jest młodziutka i pełna energii, niesamowicie kochana, szybko się uczy, pierwsza biegnie do człowieka. I taka biedna...
Obrazek Obrazek Obrazek

Ze złych wieści to aż tyle, trzymajcie kciuki... bo ja już sama nie wiem... ona jest silnym szkrabem, niech się uda... :-X

Ale skoro już piszę, to dopiszę i pozostałą dwójkę.
Jeśli chodzi o Popiela, to tutaj akurat jest dobrze. Ataki - jeśli już - to zdarzają się najczęściej przez złą dawkę leku (np. jak część się wyleje) albo jak Popiel zaczyna zbyt szybko metabolizować daną dawkę (wtedy podnosimy dawkę leku, zaczynaliśmy od 0,0008, teraz jesteśmy na 0,0016 i na razie od długiego czasu jest dobrze, tfu tfu). Przy atakach co prawda zdarzały się urazy (wyłamane pazurki to niestety norma, czasami zwichnięcie tylnej łapki), ale nie zawsze. Cały czas wychodzą nam dość wysokie wyniki, jeśli chodzi o mocznik, Popiel dostaje Hepatiale na wątrobę, ale generalnie jest naprawdę dobrze. Popiel znów przytył i jest zdecydowanie godny swojego miana (jako, że musi dostawać lek na padaczkę o stałej porze codziennie, to już kilka razy zdarzało mi się wybrać z nim na kawę do koleżanek i nie raz słyszałam "Wszystkie szczury są takie grube?", "on chyba jest dość gruby, co?" ::) ) - generalnie waży coś koło 500 g, gdzie Echo z guzem (w dobrej kondycji!) ważyła 285... a dostęp do karmy ten sam.
Co ciekawe, Popiel prawdopodobnie przez to, że nie widzi, nie ma typowego dla szczurów strachu przed otwartą przestrzenią i raczej nie pomyka chyłkiem przy ścianach, tylko spaceruje środkiem pokoju (albo kica). A jak tylko usłyszy, że otwierają się drzwi do pokoju to zaraz leci zwiedzać dom i kompletnie się nie boi ani zapachów, ani odgłosów, ani ludzi. On zwiedza z ciekawością turysty.
Obrazek Obrazek

A Lotta? Lotta... jak to mówi mój facet, Lotta jest małym psychopatą, a tacy są odporni ;) także zdrowie - fizyczne - jej dopisuje. Psychicznie ma różne fazy i potrafi drzeć mordkę bez powodu (zwłaszcza, jak ma ruję). Do mnie się przekonała i ja mogę ją maltretować jak chcę, ale nikt inny. Jak sama podejdzie to może można ją dotknąć - a tak - to lepiej nawet nie patrzeć, bo piski i lament. Ale kochana jest też. No i ujeżdża Popiela na każdym wybiegu ::)
Obrazek
Wyszukiwarka nie gryzie
IHime
Posty: 4523
Rejestracja: czw kwie 08, 2010 3:34 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: IHime »

Mal, tulam mocno Ciebie, a Echo delikatnie, tyle przeszłyście! Będę o Was myśleć w czwartek, musi być dobrze!

Popiel jest takim małym/dużym oryginałem, jestem jego wielką fanką. Szczur w gościach na kawie - tego jeszcze nie grali, ale w sumie... czemu nie? :D

Te przerozkoszne nózie to Lotty?
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: ol. »

Biedna Echo, tak dużo złego się czepiło tej słodkiej drobiny;( Też trzymamy kciuki za powodzenie czwartkowego zabiegu, po tylu przeprawach jeszcze żeby ta jedna skończyła się szczęśliwie, i żeby myszka wróciła do sił i do młodych, gdzie jej miejsce.
Bardzo, bardzo trzymamy !

(a Convalescence próbowaliście ? na ogół szczury lubią i nie jest słodkie; i jeśli chrupki jej podchodzą to może i kaszka kukurydziana typu holle, albo nawet zwykły grysik kukurydziany; z kolei dobrym źródłem min. żelaza są orzechy włoskie, przegryzane kiwi albo papryką będzie się lepiej przyswajać)

Popiel nic dziwnego, że się czuje jak król na włościach - tu go panny oblepiają, tu na kawę zabierają - to się chłopakowi kwitnie. Pięknie :)

Lotta i jej znak rozpoznawczy - powietrzne stópki :D

Pozdawiamy wszystkich - i ślemy ciepłe myśli ku Echo. Myszko :-*
Malachit
Posty: 3017
Rejestracja: ndz lis 02, 2008 4:20 pm
Numer GG: 2405640
Lokalizacja: Wrocław

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: Malachit »

Tak mi się wydaje, że te nózie to Lotty - tam całe towarzystwo wtedy w tym hamaku siedziało, więc 100% pewności nie mam, zwłaszcza, że jasne łapki ma cała trójka :D
Popiel to chyba generalnie swój fanklub powinien założyć, bo wszyscy go uwielbiają - tyle tylko, że on NIE WIE. To taka jego filozofia życiowa, niewiedzenie ;D
A na kawę ze mną się wybrał kilka razy, bo niestety tylko ja potrafię mu podać lek (nie dość, że trzeba o stałych porach, to jeszcze musi dostać całą dawkę, nie może nic wypluć, nie można nic rozlać) - no i moja mama, dlatego jak jechaliśmy na urlop, to bandę zawieźliśmy do rodziców (ooo, jakie tam rozpieszczanie...).
ol. dzięki za rady, orzechy niestety wchodzą w małych ilościach, generalnie większość rzeczy tylko skubie.

A co do Echo... czekam.
Miała mieć operację dużo wcześniej, ale był jakiś nagły przypadek i się wszystko przesunęło. W sumie jest w Zwierzyńcu od rana.
Boję się, bo jeszcze wczoraj się okazało, że szwy z operacji z zeszłego tygodnia zaczęły puszczać i że połowa rany się nie zrosła...
Czekam.
Ona jest silna, tylko ja już nie wiem, czy nie wymagam od niej za dużo..?
Wyszukiwarka nie gryzie
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: ol. »

Sama siedzę jak na szpilkach, więc wybrażam sobie co przeżywasz. Ale co innego robić, jak nie czekać, wierzyć, liczyć na ich siłę i wolę walki ? Wierzę, że Echo zawalczy. Bardzo bardzo czekam na dobre wieści :-*
Malachit
Posty: 3017
Rejestracja: ndz lis 02, 2008 4:20 pm
Numer GG: 2405640
Lokalizacja: Wrocław

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: Malachit »

Udało się, Echo chyba nawet nie zauważyła, że coś jej skrócili ;)
W ogóle nie widać po niej, że miała dziś jakiś zabieg.
Kikutek śmieszny, a nie zagojona rana sprzed tygodnia podobno nie taka straszna. Wetka powiedziała, że ona jest niezniszczalna :D
Także... ulga i szczęście!
Teraz tylko tuczyć, bo same kosteczki.
ol. dałam jej dzisiaj Convalescence, ale szału nie ma (trochę polizała, w sumie i tak dobrze). Na razie rządzą chrupki kukurydziane, gerber i jabłko.
Wyszukiwarka nie gryzie
IHime
Posty: 4523
Rejestracja: czw kwie 08, 2010 3:34 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: IHime »

Niech nam żyje niezniszczalna Echo sto lat! :D
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: ol. »

Wielki duch w myszce !
Niech jeszcze teraz nabiera ciałka, choćby tym co lubi najbardziej :)

Ale dobrze :D
Buziaki !
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: ol. »

Co u Echo ? Zaglądam z nadzieją, że myszka ma już za sobą wszelkie zdrowotne perturbacje i - że więcej jej ? ;)
Pozdrawiamy :)
Malachit
Posty: 3017
Rejestracja: ndz lis 02, 2008 4:20 pm
Numer GG: 2405640
Lokalizacja: Wrocław

Re: Malachitowe Okruchy

Post autor: Malachit »

ol. dziękujemy za pamięć - Echo tyje powolutku, rano i wieczorem dostaje w transporterze porcję gerbera lub innego rozpieszczacza ;) ogon zagoił się ładnie, na brzuchu też już zarasta skóra. Gorzej, że od zastrzyku zrobiła się na plecach martwica, która się słaabo goi, bo Echo oczywiście nie zostawi jej w spokoju, tylko rozlizuje :-\ ale powoli i to się zagoi (jak tylko ona da temu zaschnąć..).
Jest śmieszna, jak chudziutki chomik z tym ogonkiem - ale jej to nie przeszkadza. Tak, jak Popielowi nie przeszkadza brak wizji. Od takich zwierzaków moglibyśmy się uczyć... ^-^
Obrazek Obrazek
Wyszukiwarka nie gryzie
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”