Duecik Bez Siostrzyczek: Trochę inne uszka - RENIA :)
: pt lut 20, 2009 12:46 pm
Tak więc … zaczynamy nową przygodę ze szczurkami .
Mam nadzieję , że będzie piękna i szczęśliwsza niż ta pierwsza..
Peanut zawsze będzie mieć swoje ważne miejsce w naszych sercach , ale mimo iż jesteśmy nadal obolali po jej stracie – a może nie „mimo” , tylko „dlatego” – bardzo chcieliśmy mieć te ogonki . Ostatni tydzień zmienił nasz dom w coś strasznie smutnego ….
Panienki jeszcze były daleko , a ja już dostałam ich fotkę . W pociągu smacznie sobie spały .
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/281 ... f11dd.html
Odebraliśmy je dzisiaj : przepiękną , białą , zimową nocą ( Mycha , stokrotne ci dzięki ! ) i zaglądamy do transporterka – jedna dziewuszka podsypia , ale druga już dociska swój jasny nosek do szpar w klapce ; depcze przy tym po siostrze , więc po krótkim namyśle odchylam zamknięcie , a wtedy ona niewiele myśląc lokuje się z przednimi łapeczkami na mojej ręce , a w chwilę później , podczas gdy ja walczę z komórką - ona już penetruje torebkę . Jakoż moment potem u wylotu transporterka pojawia się drugi łepek , i mały śmieszny smoluszek niewiele myśląc rusza w ślady swojej siostry . Za chwilę mam je obie pod pachą , dokąd podpełzły czepiając się pazurkami rozchylonego płaszcza.
Kiedy w domu wypakowaliśmy nasze szczurki , wprawdzie położone na pościeli nie wpadły w jakąś panikę , ale po chwili , gdy się nad nimi nachyliłam , natychmiast wpakowały mi się obie za dekolt .
Przeniosłam materiał z dna transporterka do klatki , która kiedyś miała się przydać przy zapoznawaniu naszego Orzeszka z jakąś koleżanką ( niestety nie dane jej było tego doczekać..)
Doszliśmy z TŻ do wniosku , że lepsze dla ogonków będzie włożenie ich na krótko do klatki , niż pozostawienie luzem w nowym miejscu o 3.30 nad ranem …
No cóż , nie bardzośmy się wyspali ! Od pierwszej chwili w klatce nabrały niesamowitego wigoru i nie wiem , co sobie myślał nad ranem nasz sąsiad z dołu , bo raczej na pewno były słyszalne .
Najpierw wprawdzie grzecznie zwiedziły tymczasowy apartament , poświęcając chwilkę na jedzonko i picie ; spenetrowały też hamaczek zrobiony ze niegdysiejszej czapki oraz przerobioną na tunel , wełnianą rękawiczkę . Ale to trwało naprawdę niedługo , a potem …
Rany boskie – gonitwy, chrupanie tekturek na podestach (nie mamy drewnianych półeczek... ),
przekopywanie żwireczku , a wreszcie – ciągnąca się bez końca kotłowanina i walka o miejsce w czapce . Dziwnie się czułam słysząc piski – na przemian zapalałam i gasiłam światło , pełna niepokoju , pomna jednak zapewnień właściciela , że mimo przydarzających się przepychanek , są to kochające się siostry .
Tak więc nie ingerowałam , ale awantury , choć z dłuższymi przerwami - trwały długo .
I nie wiem , czy w końcu uśpiła mnie cisza , czy cisza mnie obudziła ….
A po włączeniu światła moim oczom ukazał się piękny duecik pogodzony w hamaczku .
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/837 ... 5d1cf.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/249 ... 0a2ca.html
Mam nadzieję , że będzie piękna i szczęśliwsza niż ta pierwsza..
Peanut zawsze będzie mieć swoje ważne miejsce w naszych sercach , ale mimo iż jesteśmy nadal obolali po jej stracie – a może nie „mimo” , tylko „dlatego” – bardzo chcieliśmy mieć te ogonki . Ostatni tydzień zmienił nasz dom w coś strasznie smutnego ….
Panienki jeszcze były daleko , a ja już dostałam ich fotkę . W pociągu smacznie sobie spały .
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/281 ... f11dd.html
Odebraliśmy je dzisiaj : przepiękną , białą , zimową nocą ( Mycha , stokrotne ci dzięki ! ) i zaglądamy do transporterka – jedna dziewuszka podsypia , ale druga już dociska swój jasny nosek do szpar w klapce ; depcze przy tym po siostrze , więc po krótkim namyśle odchylam zamknięcie , a wtedy ona niewiele myśląc lokuje się z przednimi łapeczkami na mojej ręce , a w chwilę później , podczas gdy ja walczę z komórką - ona już penetruje torebkę . Jakoż moment potem u wylotu transporterka pojawia się drugi łepek , i mały śmieszny smoluszek niewiele myśląc rusza w ślady swojej siostry . Za chwilę mam je obie pod pachą , dokąd podpełzły czepiając się pazurkami rozchylonego płaszcza.
Kiedy w domu wypakowaliśmy nasze szczurki , wprawdzie położone na pościeli nie wpadły w jakąś panikę , ale po chwili , gdy się nad nimi nachyliłam , natychmiast wpakowały mi się obie za dekolt .
Przeniosłam materiał z dna transporterka do klatki , która kiedyś miała się przydać przy zapoznawaniu naszego Orzeszka z jakąś koleżanką ( niestety nie dane jej było tego doczekać..)
Doszliśmy z TŻ do wniosku , że lepsze dla ogonków będzie włożenie ich na krótko do klatki , niż pozostawienie luzem w nowym miejscu o 3.30 nad ranem …
No cóż , nie bardzośmy się wyspali ! Od pierwszej chwili w klatce nabrały niesamowitego wigoru i nie wiem , co sobie myślał nad ranem nasz sąsiad z dołu , bo raczej na pewno były słyszalne .
Najpierw wprawdzie grzecznie zwiedziły tymczasowy apartament , poświęcając chwilkę na jedzonko i picie ; spenetrowały też hamaczek zrobiony ze niegdysiejszej czapki oraz przerobioną na tunel , wełnianą rękawiczkę . Ale to trwało naprawdę niedługo , a potem …
Rany boskie – gonitwy, chrupanie tekturek na podestach (nie mamy drewnianych półeczek... ),
przekopywanie żwireczku , a wreszcie – ciągnąca się bez końca kotłowanina i walka o miejsce w czapce . Dziwnie się czułam słysząc piski – na przemian zapalałam i gasiłam światło , pełna niepokoju , pomna jednak zapewnień właściciela , że mimo przydarzających się przepychanek , są to kochające się siostry .
Tak więc nie ingerowałam , ale awantury , choć z dłuższymi przerwami - trwały długo .
I nie wiem , czy w końcu uśpiła mnie cisza , czy cisza mnie obudziła ….
A po włączeniu światła moim oczom ukazał się piękny duecik pogodzony w hamaczku .
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/837 ... 5d1cf.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/249 ... 0a2ca.html