moje szczupaki kochane

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Alken dobrze mówi, Arrisum - moja bardzo wielka wina ... :-\

Bo to było tak:
Imię czekało na Hermana zanim jeszcze do mnie dotarł - po prostu miał być szczur i już, czy dyndający (wtedy jeszcze nie wiedziałam że przyrodzenie u szczurów aż tak bardzo rzuca się w oczy ::) ) czy nie - nie miało znaczenia ani wtedy ani przez jeszcze następne trzy miesiące. Herman był nieokreślony, pełen potencjału, podejrzewałam że może to być samica, ale może nie, a w ogóle - co za różnica. Dopóki był sam płeć nie miała praktycznego przełożenia.
Kiedy zaczęłam rozglądać się za towarzyszem dla mojego zwierzaka sprawdziłam ostatecznie co mu pod ogonem gra.
Kobita jak nic.
Michu na początku był Miszą (dla równowagi zachodu ze wschodem, zresztą też od Dymitra...), ale dosyć szybko został przerobiony na Misia, bo tak było "poręczniej językowo".
Dżuma to niby ta Dżuma, ale żeby tradycji stało się zadość odmieniamy go w rodzaju męskim ten Dżuma.
Pistola przerabiać nie było trzeba ;) .

Nie musicie pisać, że to wszystko b. inteligentne itp..., ale tak już jest :P . Zaczęło się od Hermana, imię przylgnęło, przyzwyczajenie zrobło swoje - i mam obecnie 4 szczury. Samiczki, ale nazwane chłopaczkami też się nie obrażą ;)

Także dziękuję za wszystkie mizanka, bez urazy wszak unisex jest na czasie ;)
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: odmienna »

Alken dobrze mówi, Arrisum - moja bardzo wielka wina ...
no cóż, namieszałaś Kobito i słusznie się w piersi uderzasz.
Powyższy wywód usprawiedliwia Cię jednak zupełnie, bo jest jasny, logiczny i w pełni wyjaśnia nie tylko złożoność problemu ale cały łańcuch przyczynowo- skutkowy który doprowadził bo musiał, do stanu jaki jest.
Gdybyś jeszcze kiedyś potrzebowała argumentu w tej sprawie, spokojnie możesz twierdzić, że kierowałaś się szeroko pojętymi względami zdrowotnymi. Udowodniono bowiem, że śmiech wpływa na ogólny dobrostan organizmu i jego terapeutyczne znaczenie trudno przecenić; a na Forum jest przynajmniej jedna osoba, która czytając jak to coś tam Herman z Misiem, cieszy się, jakby oglądała „pół żartem, pół serio” i to nie powtórkę tamtego… O0 tak, że Herman ma pełne prawo mieć taką zadowoloną z siebie minkę jak na ostatnim zdjęciu. :-*

…….
matkożtymoja! :o Jak te upały się nie skończą- jestem gotowa wypisywać takie i nawet coraz większe bzdury… :-[
Awatar użytkownika
arrisum
Posty: 342
Rejestracja: sob kwie 04, 2009 8:15 am
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: arrisum »

haaha :D czyliz wszystko jasne ;) babeczki pracujace pod meska przykrywka xD - mizianko!
Goin' under - rats are in the cellar
goin' under - skin is turnin' yella

Obrazek
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

odmienna pisze: Powyższy wywód usprawiedliwia Cię jednak zupełnie, bo jest jasny, logiczny i w pełni wyjaśnia nie tylko złożoność problemu ale cały łańcuch przyczynowo- skutkowy który doprowadził bo musiał, do stanu jaki jest.
no to kamień z serca :D ,
a skoro łaskawie usprawiedliwiona, to dodam jeszcze, że pewna tendencja do wywrotowości też w tym może być, bo np. jeden z moich kotów miał na imię Słoń, a chomik ... Mamut;
a tak zupełnie na dnie leży chyba pragnienie ochrony istot małych i delikatnych imionami ze spiżu; imię jako tarcza - spróbujże losie stanąć w szranki z Hermanem, germańskim wojownikiem !

ale o tym szsz...



Wakacje, wakacje. Czasu sporo. Szczupaki mają mnie dosyć bo latam za nimi z aparatem jak wścibski paparazzi. Ale co ja mogę ?! to mnie zaspany pyszczek zachwyci, to nóżka, światło na futerku, w zieleni wiadomo trzeba uwiecznić, żeby było na zimowe wieczory, maluchy naturalnie maluchami drugi raz nie będą więc i tu aż się prosi ...
Nawet jak jedzą nie mają wytchnienia biedaki ::)
Z marchewkami komponowały się wyśmienicie więc

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

;D

znużeni, proszę zauważyć, że i tak silę się na powściągliwość, jest jeszcze sesja arbuzowa, senna, naręczna, co w najbliższych dniach ;D
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

a jeszcze a propos wcześniejszego, to po tych zdjęciach nikt już chyba nie będzie miał wątpliwości co do płci moich podopiecznych ;)
Cyklotymia
Posty: 2376
Rejestracja: wt kwie 21, 2009 1:37 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Cyklotymia »

Jaka cudowna jadalna dekoracja! :D Te marcheweczki są wspaniałe :D

Widzę że się zwierzyniec powoli kompletuje na forum - tam rekiny, tu szczupaki... :)
Awatar użytkownika
Dorotka96
Posty: 1702
Rejestracja: pn paź 13, 2008 6:59 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Dorotka96 »

Cyklotymia pisze:Jaka cudowna jadalna dekoracja! :D Te marcheweczki są wspaniałe :D
Zgadzam się, piękna, sama bym chętnie poskubała ;)
Niech zajadają!
Dorotkowe prosiaki:Kiwający siusiumajtek oraz Kozackie jagniątko plus kot Mufek.
za TM Julka, Frutka, Odinka, Niunia, patyczak Kijusia i kocur Puchacz (*)...
Żółwik Tuptuś u Muchy.
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: odmienna »

kurczaaak! gdzie tu zdobyć takie małe marchewusie? to świetny pomysł i czuję, że nawet moje niskowarzywne towarzystwo się taką zabawką zajmie :P .
Awatar użytkownika
arrisum
Posty: 342
Rejestracja: sob kwie 04, 2009 8:15 am
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: arrisum »

marchweki chyba ogródkowe, nie? :>
Goin' under - rats are in the cellar
goin' under - skin is turnin' yella

Obrazek
Nina
Posty: 6027
Rejestracja: ndz wrz 10, 2006 9:30 pm
Lokalizacja: Brzeg
Kontakt:

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Nina »

ol. pisze:znużeni, proszę zauważyć, że i tak silę się na powściągliwość, jest jeszcze sesja arbuzowa, senna, naręczna, co w najbliższych dniach ;D
Sesje oczywiście mile widziane, ale:
"3. Zdjęcia szczurów, akcesoriów dla gryzoni, fotografie innych zwierząt - mogą być umieszczane w rozdzielczości nie większej niż 300 na 400 pikseli z uwzględnieniem maksymalnej ich ilości równej trzem fotografiom w jednym poście.
5. Jeśli zajdzie konieczność umieszczenia większej ilości fotografii w poście - należy podawać wyłącznie linki. "
Punkty regulaminu dotyczące wklejania zdjęć ;)

Tak więc prosimy raczej o miniaturki :)

Hmm, czemu ja swoim smrodom nie posadziłam marchewki we własnym ogródku ::)
Ze mną: LeeLee + Lily
W pamięci 35 indywidualistów: H, M, H, V, M, K, D, M, S, A, D, N, F, P, A, H, A, A, F, K, M, T, M, E, C, A, B, C, Ł, A, C, K, C, F, F + Grażyna, Kluska, Mia, Trufla, Zambia, Mała Mi, Weszka i Pcheła
Tupot Małych Stóp
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Nina pisze: Punkty regulaminu dotyczące wklejania zdjęć ;)

Tak więc prosimy raczej o miniaturki :)
Szkoda, te się o wiele wygodniej ogląda, ale rozumiem :) .


Ogrodowe marchewki, a jakże !
Najlepiej zapytać o nie jakichś znajomych działkowiczów, na targu raz że są już większe, a dwa - już bez wiechci. Posadzić teraz - nie wiem czy jeszcze można, można spróbwać, w końcu duże nie muszą urosnąć ;) . Ja sałatę obecnie używam z drugiego w tym roku wysiewu, a i trzeci już w ziemi korzenie zapuszcza ;) .

U nas zielone uczty praktycznie codziennie. Wszyscy je lubią, ale to co zielenina robi z Dżumą to wprost niesamowite. On się aż trzęsie kiedy wyczuje że idą jakieś liście ! Ostatnio wodziłam go za nos malutkim listkiem koniczyny, nad przepaść można by go tak zawieść, liść puścić a on by za nim skoczył, to moje dzikie dziecię !

Dlatego jest tyle kłopotu z trzymaniem go z dala od doniczek. O ile Hermana w doniczkach wabi ziemia, to Dżuma zainteresowany jest samą istotą zieleni która się z nich wydobywa. Raz mi skrzydłokwiata pogryzł, głupota jedna i nic mu nie było! Wstyd w ogóle tak myśleć, ale skoro już zjadł to miałam nadzieję że mu chociaż trochę, tak na ostrzeżenie poszkodzi i się robal nauczy. Ale nie. Nie miał nawet lekkiej niestrawności i dalej się rwie kiedy tylko może ! Ostatnio dopiero trochę przystopował, ale powody mogą być różne – perspektywa aresztu w klatce, utrudniony dostęp (zostało już naprawdę niewiele kwiatów), a może właśnie obietnica codziennej porcji „legalnej” zieleniny.

Na szczycie toplisty mamy sałatę i koniczynę. Poza nimi dostają też mlecz, trawę, liście buraków, kapusty i sałaty wszelkich rodzajów, szpinak, pietruszkę; a Dżuma i tak wyjada mi pokrzywy albo miętę z kubka… Co ja z dzikusem w zimie zrobię ? Będzie zdany na sklepowe niewiadomego pochodzenia albo na susze. Chyba mu też zamrożę koniczynę i mlecze, nie będzie to samo co soczysty, świeży listek, ale zawsze bez chemii.
Tu poniżej jedzą mlecze:
Obrazek Obrazek

A tu wieczorne orzeźwienie arbuzem:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Planowałam, że dzisiaj będę się klatką chwalić albo kolejnymi zdjęciami, ale pojawiła się sprawa pilniejsza i bardzo przykra. Herman mnie dziś przeraził. Tak w ogóle to nie mam nawet pewności czy to on, ale pozostaje głównym podejrzanym.

Szczupaki rano kończyły śniadanie, na moment wyszłam po coś do kuchni, kiedy wróciłam pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy były czerwone bryzgi na ścianie, prętach i półeczce na której zanim wychodziłam i po powrocie siedział Herman i jadł bułkę.

Herman jest chronicznym psikaczem i „gadającym” szczurem. Psika odkąd go mam, na początku próbowaliśmy to leczyć jak przeziębienie, ale bez rezultatów, później było poszukiwanie potencjalnego alergena we wszelakich ściółkach i jedzeniu, ale nie udało mi się dopatrzyć żadnej zależności między jego psikaniem tym co mu podawałam. W końcu podałam się. Szczupak psika jak psikał, czasem bardziej intensywnie czasem mniej, czasami towarzyszy temu lekki przeźroczysty katar, choć nie zawsze, dodatkowo podśpiewuje „grucha” kiedy węszy i kiedy jest podekscytowany. Poza tym żadnych innych objawów, apetyt ma, wigoru aż zanadto, futerko lśniące, okolice oczu i nosa zawsze czyste. Cokolwiek to jest nie ma charakteru rozwojowego, a ja mam za mało zaufania do tutejszych wetów, żeby pozwolić go faszerować chemią na ślepo.

Przed czterema dniami Pistol zaczął też psikać więc wszyscy (pozostali profilaktycznie) dostają echinaceę do wody i vibowit dla dzieci. Małemu szybko przeszło, wczoraj słyszałam tylko 3 jego psiki, innych w ogóle, a Hermana jak zawsze. Ale akurat z jego strony cudów się nie spodziewałam.

Ale nie spodziewałam się też tego co zobaczyłam dzisiaj ! To było koszmarne, jakby ktoś wykaszlnął sobie pół płuca. Nigdy nie widziałam porfiryny, ale o niej czytałam, więc przypuszczam, że to właśnie to. (Nie mogła to być krew, bo nie było widać żadnej rany, poza tym to najwyraźniej zostało odpsiknięte (mniej prawdopodobnie odkaszlnięte), ewidentny rozbryzg kropelkowy.

Najbardziej dezorientujące w tym wszystkim jest to, że zastałam Hermana dalej chrupiącego bułkę, jakby nigdy nic. Przyjrzałam się dokładnie jego nosowi i też był czysty ! Obejrzałam też dokładnie Pistola i Miśka, nie było ich na miejscu zdarzenia kiedy wychodziłam i wróciłam, ale może byli podczas mojej nieobecności i zdążyli zbiec, ale oni również byli czyści. Dżuma poza wszelkim podejrzeniem, bo cały czas kręcił się w dolnej klatce, poza tym jest okazem zdrowia.

A więc zostaje Herman, nie wiem jak to zrobił że nie zostawił śladów na sobie tylko wokół, ale ROZBRYZG był potworny i nie zrobił się sam.

O 5-tej idziemy do lekarza.
Awatar użytkownika
arrisum
Posty: 342
Rejestracja: sob kwie 04, 2009 8:15 am
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: arrisum »

ojej :( biedaczek, trzymamy kciuki !

btw to Forrest ma czasem kilka kropelek na nosie pofiryny?? tak? i nie wiem, zawsze wydawało mi się , że to coś drobnego, ale może powinnam się bać? :O
Goin' under - rats are in the cellar
goin' under - skin is turnin' yella

Obrazek
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

[quote="arrisum" Forrest ma czasem kilka kropelek na nosie pofiryny?? tak? i nie wiem, zawsze wydawało mi się , że to coś drobnego, ale może powinnam się bać? :O[/quote]

Oznaką dobrego z pewnością nie jest, natomiast niekoniecznie musi oznaczać chorobę, pojawia się też w wyniku stresu albo osłabienia organzmu, ważne żeby obserwować czy szczurek nie ma równocześnie innych niepokojących objawów :)

U Hermana właśnie to jest zastanawiające, że on nigdy nie miał wycieków porfiryny aż do dziś. O ile to jego, czego nadal nie jestem w 100 % pewna. (Mój mechanizm wyparcia jest tak skuteczny, że z jednej strony mam na ścianie rozmazaną czerwoną plamę wielkości dłoni, a z drugiej jakiś wielce sugestywny głos mnie przekonuje, że przecież na nosie, w nosie, na łapkach nic nie miał, że był spokojny i tylko zajadał chlebek i że to nie on. O naiwności, o głupoto! I zdaję sobie z tego sprawę a mimo to dalej tak myślę :-\ ).

W każdym razie arrisum, dziękuję za kciuki.

Jesteśmy już po wizycie. Pistol był też i tak jak przypuszczałam jest czysty.
Hermana wetka osłuchała (po mojej sugestii...), fakt że nie było to łatwe bo czub się kręcił. Ponoć na płucach nic nie ma (ja też nie dopatrzyłam się objawów płucnych), stwierdziła zapalenie górnych dróg oddechowych i przepisała antybiotyk (enroxil w tabletkach). Jeszcze nie podałam bo po poczytaniu o nim na forum powzięłam kilka wątpliwości odnośne dawkowania, może jeszcze dziś mi ktoś odpowie, a jeśli nie od jutra zacznę mu podawać. Stan Hermana jest dobry (stąd chyba u mnie ta uporczywa odmowa przyjęcia do wiadaomości, że jest chory) więc nawet jeśli odwlekę kurację do jutra nic się nie stanie.
Chorobliwie nie ufam lekarzom i ich lekom. W przypadku kiedy sama jestem chora mogę sobie robić co chcę (i rzeczywiście najczęściej odpuszczam sobie i jednych i drugie), ale tutaj dochodzi odpowiedzialność za inne życie i to jest przerażające. Ale ok, nie będziemy psychoanalizować kiedy potrzebne jest działanie.

Kciuków proszę nie puszczać.
Awatar użytkownika
arrisum
Posty: 342
Rejestracja: sob kwie 04, 2009 8:15 am
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: arrisum »

nie puszczamy :)

Forrest ma sie właśnie doskonale, je jak smok, śpi i biega, nie ma żadnych niepokojących objawów według mnie, tyle , że czasem ma rano poryfinowe kropki na nosie, ale bardzo mało ...
Goin' under - rats are in the cellar
goin' under - skin is turnin' yella

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”