moje szczupaki kochane

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
zocha
Posty: 2191
Rejestracja: ndz cze 07, 2009 11:09 am
Lokalizacja: Warszawa

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: zocha »

Ale piękne widoki :)
https://www.flickr.com/photos/166110945 ... 966777928/ https://www.flickr.com/photos/166110945 ... 932989335/ mordka do całowania :-*

pozdrowienia i uściski dla was :-*
w sercu: Norman, PJ, Młody, Zenek, Adżi, Noname, Plastek, Biały

Moje kochane urwisy...
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Megi_82 pisze:Jakoś smutno mi się zrobiło jak przeczytałam :( Winien jest ten, kto ich skrzywdził, czynnie i przez zaniedbanie, i spierniczył im życie już na starcie. Nikt inny! Przy całym moim podziwie i szacunku dla osób, które wiedzą i potrafią, mam z tyłu głowy, że żywe stworzenia, ze swoim bagażem doświadczeń, szczególnie tych złych, to nie maszynki, które z instrukcją w ręku można zawsze naprawić, robiąc to i tamto. Czasem nie można, a czasem można, ale kosztuje to zbyt wiele, nas albo te stworzenia. My też przecież mamy swoje ograniczenia i to niczyja wina. A zwierzaki - są takie, którym nic nie popsuje radości życia i miłości do człowieka, i takie, które nigdy się nie otrząsną po takim kawale złego czasu. Szkoda, że chłopcy wciąż boją się człowieka, ale to nie Twoja wina. A z drugiej strony - przecież dajesz im coś, czego nigdy wcześniej nie mieli. Spokojne życie, bezpieczny dom, pełną miskę i dużo miłości. Biegają, psocą, bawią się, dają czasem skusić na smakołyk - więc ich życie nie jest ciągłym pasmem strachu :)
Dzięki za te słowa, Megi :-*
Zocha :D
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Wykroił się jeszcze jeden filmik. Obrazkowy: https://www.youtube.com/watch?v=ZZwHQjmeJKc

Dopowiem tylko, że tańcowanie pod drzwiami to zwykła – powtarzająca się kilka razy dziennie - pantomima Obrazki, chcącej zażyć wolności i przygody poza szczurzym światem. Tu jest akurat pantomima „przyspieszająca” tj. ol. jest blisko, tylko się ociąga z otwarciem drzwi – koziołki mają to przyspieszyć. Mamy jeszcze pantomimę „na litość”, gdzie mysz cupa biedna skulona pod drzwiami i roztaczając boleść swojego zniewolenia czeka, aż człowieka ruszy sumienie. Oraz „na zwrócenie uwagi”, co w wykonaniu Obrazki polega na przegalopowaniu 230 obrazkowych gramów przez cały pokój na zamknięte drzwi. Jak ten kozieł ! I powstrzymaj tu taką energię !
Wracając do filmiku, jest tam też Obrazkowe hurra ku kotom (przy wyraźnej powściągliwości drugiej strony;) oraz jej drugie hobby – magazynowanie chrupek zawiniętych w papierki, także z dużą dozą galopowania :D
Awatar użytkownika
zocha
Posty: 2191
Rejestracja: ndz cze 07, 2009 11:09 am
Lokalizacja: Warszawa

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: zocha »

Nie mogę uwierzyć, że pozwalają na tak wiele i nic nie robią te Twoje koty :)
Chyba po tylu latach już się oswoiły ze szczurzym gatunkiem w domu ;)

Nie jestem na bieżąco ol., czy mogłabyś mi opisać swoje obecne stadko? :)
w sercu: Norman, PJ, Młody, Zenek, Adżi, Noname, Plastek, Biały

Moje kochane urwisy...
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Zocha, nie oswoili się, bo nie mieli okazji. Wcześniejsze szczupaki nie wyściubiały nosa z pokoju, a jak przez uchyłek dostrzegły coś podejrzanego to w te pędy wiały pod tapczan albo do klatki. Koty oczywiście zżerała ciekawość, ale raczej ciekawość łowców.
Ja myślę, że Obrazki wzięła ich z zaskoczenia - oto z zakazanego pokoju wychodzi takie małe białe niezatrzymane i hulaj dusza po kociej godności. Nie powiem, żeby się na nią nie czaili na początku, ale nie pozwalałam im nawet pozorować ataku, a Obrazki bez żadnego wahania podchodziła się z nimi wąchać nos w nos, udowodniła, że ząbki ma od czasu do czasu podszczypując kosmate istoty, przyjaźnie - tak dla lepszego poznania, jeśli do tego momentu jeszcze nie uciekli, wdrapywała się im na kark – jak to Obrazki:) Teraz w większości wieją już, jak tylko zobaczą chuchro galopujące w ich kierunku;)

Co do stadka, to jest małe 4-osobowe: Obrazki i 3 chłopców – ondulowany agutowy kaptur Nil, i 2 pełnokrwiste aguty – Szakłak i Lulek. Następnym razem wstawię zdjęcia i napiszę też trochę więcej:)

A co u Rokiego ? On też szczury fajnie tolerował, prawda ? Z córeczką też ma dobry kontakt ? Napisz co u Was:)
Awatar użytkownika
zocha
Posty: 2191
Rejestracja: ndz cze 07, 2009 11:09 am
Lokalizacja: Warszawa

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: zocha »

Pamiętam własnie, że nie mieli bliskich kontaktów koty ze szczurami i na odwrót, dlatego patrząc na ten filmik jestem zadziwiona :)

Czytam ten Twój opis i myślę o co chodzi z tym "Obrazki" ::) W końcu zaczaiłam :D

Ja z tęsknoty za szczurzym gatunkiem wybrałam się dzisiaj na wystawę szczurów (w zeszłym się nie udało, to w tym się wybrałam) ogłaszaną tutaj na forum :) Oczywiście z córką za długo nie udało się być, ale odesłałam córkę z babcią na zewnątrz, a sama poszłam głaskać szczurze futerko ;D

Tak, Roki tolerował szczury, a raczej je olewał ;) Najczęściej Plastek go zaczepiał i obwąchiwał :)

A z Alicją? hmmmm, on przed nią ucieka, a ona go goni ;)
Dzisiaj np. stawiała mu na grzbiecie zabawki, a on co chwila uciekał i tak kilka razy :)
Ogólnie to raczej stara się ją unikać i jak tylko się do niego zbliży, od razu idzie gdzie indziej. No chyba, że ktoś coś je i jest szansa na jakiś kąsek to wtedy może robić co chce, bo przecież jak się oddali to Alicja mu zabierze jego przydział ;)
Serio, on nie jest zazdrosny o nas tylko o jedzenie. Strasznie zachłanny się teraz zrobił :)
Nie będę Ci już zaśmiecać wątku ;) Może w swoim wrzucę jakieś zdjęcia, ale ten mój na widok aparatu od razu głowa w dół albo tyłem się odwraca i tyle ze zdjęcia ;) Już jakiś czas temu miałam wrzucić zdjęcia, ale czasu zabrakło i tak minął pewnie rok ::)
w sercu: Norman, PJ, Młody, Zenek, Adżi, Noname, Plastek, Biały

Moje kochane urwisy...
Awatar użytkownika
Megi_82
Posty: 2126
Rejestracja: ndz paź 14, 2012 8:22 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Megi_82 »

No ładnie tam Obrazki rozgramia kocie towarzystwo :D
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=38243

[*] Kluseńka, Czarnuszka, Pączek, Tulia, Liwia, Alutka, Tina, Czikita, Bajeczka, Filipek, Szarutka, Gadżet, Thau, Afri, Bąbelek, Dzidzia Rambo, Bulinka, Placuszek, Rudzinka, Bianuszka, Violetka, Wanilka, Lolcia, Tika, Lusia, Elżunia, Anuszka, Klekotek
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

To Roki ma z małą, podobnie koty z Obrazki :D Tyle, że u Waszej to pewnie taki wiek, kiedy u Obrazki stan umysłu ::)
Chętnie bym pooglądała zdjęcia, zbierz się, zbierz :)
IHime
Posty: 4523
Rejestracja: czw kwie 08, 2010 3:34 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: IHime »

Obrazki-poskromicielka kotów! O0 Love!
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

Ol, ciężko byłoby tym tak skrzywdzonym przez człowieka szczurkom znaleźć lepszy dom i wspanialszą, bardziej oddaną i cierpliwą opiekunkę i przyjaciółkę. Oglądałam i czytałam z prawdziwym wzruszeniem i jestem pewna, że one mimo wszystko wiedzą, że jesteś dla nich i z nimi. Wierzę, że w końcu odetchną i pokażą, że już jest dobrze. :)
Serdeczne głaski dla nich i oczywiście dla przecudownych kotów :-*
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Wiem, że na relację o szczurach wielki już czas, i naprawdę naprawdę już niedługo się postaram.
Ale dziś tylko chciałam podzielić się swoim ostatnim youtubowym odkryciem. Pisałam o nim właśnie przed chwilą do koleżanki i pomyślałam, że tutaj wśród miłośników zwierząt tez trafi na podatny grunt. Jest to kanał Marcina z lasu, pana, który (oprócz innych fajnych rzeczy) filmuje zwierzęta leśne I filmuje to chyba mało powiedziane, bo jego ujęcia są ładniejsze i bardziej naturalne niż na większości profesjonalnych filmów przyrodniczych, czasami mu zwierzak nachucha w obiektyw, czasami gałęzie i trawy przesłonią bohaterów, czasami widać tylko coś co się dzieje na drugim czy trzecim planie, albo światło jest niedoskonałe, ale w tej całej niedoskonałości jest właśnie niewiarygodny autentyzm.
Poza tym pan ten ma wielką wiedzę na temat zwierząt i serce żeby wykorzystywać ją w sposób, który przyrodę chroni, a nie ją wykorzystuje.
A jego talent do opowiadania, sprawia, że mogą go słuchać dorośli i najmłodsi, bo zaraża swoim spokojnym entuzjazmem. W każdym razie tak mi się wydaje (mogę być nieobiektywna, bo uwielbiam gościa;).
Wstawiam najświeższy filmik i kilka innych, ale tak naprawdę cały kanał jest pełen świetnych rzeczy.

https://www.youtube.com/watch?v=eQYLaCJJiS0&t=3s
https://www.youtube.com/watch?v=lQUvcOR ... r&index=28
https://www.youtube.com/watch?v=0ZpKuTO ... r&index=25 - jelenie w SPA długi film, ale właśnie doskonały na relaksację
https://www.youtube.com/watch?v=Sa1tc83 ... zRiVykj0Lr
https://www.youtube.com/watch?v=aJ99WVwmfz0

mogłabym linkować bez końca, więc na tym poprzestanę.

albo jeszcze tylko jeden: https://www.youtube.com/watch?v=V5QAIsttswM :D
to oczywiście fotomontaż, ale to właśnie w tym najlepsze (gdyby było prawdziwe nie byłoby w tym nic śmiesznego)
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

Też lubię jego kanał :)

A kiedy wieści o szczurkach i reszcie towarzystwa? ;)
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

Ol, co tam u Was słychać? Pozdrawiam serdecznie i o jakieś wieści proszę :)
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

ech… wstyd ! wstyd !



Ale się zebrałam. Mało, oprócz obietnicy, że się postaram, jeszcze jedna rzecz dziś mnie zmotywowała do napisania - i cóż to jest za motywacja !
ale o tym dalej.

Niestety najpierw muszę napisać, że obrazków jest już tylko trzy. Na początku maja musiałam pożegnać Lulka. Luluś odszeł młodo, za młodo, nie skończyl nawet 2 lat;( Zaczął chorować w zimie i już nieprzerwanie. Jak się okazało, zniszczyła mu płuca mykolpazma :(

Obrazek

Nasz nieujarzmiony pirat drogowy, który skasował niejeden ludzki paluch i był mistrzem powalania Szakłaka podwoziem do góry. Bo jakże wyrazić, że się kocha, jeśli nie poprzez widełkowanie kochanego brzucha, który wiadomo, że tylko udaje, że protestuje ? Luluś widział głębiej^^

I prawdę widział, bo to Szakłak najbardziej przeżył utratę druha. Wydawało się, że wraz z Lulkiem uleciała gdzieś i jego młodość, zaproszenie do wiecznej zabawy.
Na szczęście po jakimś czasie Szakłak przestawił tryby, doszedł jakoś do równowagi i, mimo przejść które dopadły go w międzyczasie, dotąd jest pełnym energii dzikiem. Teraz praktykuje niecne podchody na Obrazki (trzeba mu oddać, że w większości po prowokacjach tejże) oraz na moje łóżko (którego gąbczaste pokłady ze swej natury są prowokacyjne dla szczura). Tę drugą rzecz przejął niejako w spuściźnie po Lulku, który po tym jak wybebeszył na śmierć mój stary fotel (nie wnikając czy fotel służył akurat posiedzeniu czy nie) – rozpoczął to samo z materią łóżka. Niestety, poza wydrążeniem dogodnego przyczółka od frontu, Lulek nie zdążył poprowadzić robót dalej, ale, jak się rzekło, jego druh lojalnie przejął misję i obecnie cała jedna połać łóżka to rozbudowany zakład wydobywczy – siadanie surowo wzbronione !

Wspomnę jeszcze o szakłasiowych akupunkturach, które dzik, w ramach zacieśniania więzi z człowiekiem (jedynym dobrowolnym z jego strony zacieśnianiem czegokolwiek z człowiekiem :P ), ma uprzejmość na mnie praktykować, kiedy włazi pod kołdrę i zmożoną snem podszczypuje po całej długości, wywołując sekwencyjne podrygi mięśni i przygotowując je w ten sposób na rozpoczęcie dnia… jakoś tak 2 godziny przed świtem ::)

Ta nocna (w mniemaniu szczurów pewnie poranna, ale dla mnie godzina 4 to jeszcze noc;/) aktywność szczuractwa, stała się możliwa dzięki Obrazki. Otóż Obrazki jakoś w zimie zeszłego roku zaczęła mi świadczyć usługę budzenia – jeszcze przed dźwiękiem budzika. Na początku było to 10-20 minut przed, więc nie było problemu – na sygnał Obrazkowych siekaczy brzdąkających po prętach klatki, ol. posłusznie wstawała i klatkę otwierała. Ale jak to bywa, po zimie przyszła wiosna, dzień zaczął się wydłużać, nocka skracać - a wraz z nią i nocka ol. :P Bo Obrazki swoje brzdąkanie dostosowywała oczywiście do (przed)świtania… No i teraz mam – Szakłasia akupunktury, Szakłasia działalność misyjna w zakładzie wydobywczym, Obrazkowe – „weź nie śpij, tylko przytul i pogłaskaj” i Nilusia szuranie za smakołykami, to ostatnie akurat w najmniejszej opozycji do mojego wypoczynku nocnego.
Ale nie łamię się, jest jakaś nadzieja, wszak znów wrócił czas, kiedy noc zaczyna się wydłużać, a ja oprócz przemożnej potrzeby, nabrałam ostatnio też i mocnego postanowienia wyspania się i bycia twardą. Przed 4.30 nie wstaję ! ::)

Obrazki. Obrazki, pomijając jej nocne brzdąkania i obgryzanie wszelkiego drewna i plastiku na jakim akurat przystanie, nadal jest tym cudem nad cudy, który nie wiem z jakiej planety spadł na ziemię do szczupakowa. Z jednej strony jest przyklejką doczłowieczą, obdarzającą ufnością całkowitą, z drugiej szalonym poszukiwaczem – i znajdywaczem ! - przygód. Nie wiem czy cokolwiek, kiedykolwiek zdoła przebić jej jedną eskapadę, którą niemalże zniszczyła mnie pewnego wrześniowego wieczora:
Jestem doskonale świadoma tego, że Obrazki nie ma zahamowań żadnych, wiem, że czatuje pod drzwiami, czekając na ułamek mojej nieuwagi, żeby wymknąć się z pokoju, i że tego dopiąwszy wlezie wszędzie – do kociej miski, do kociej kuwety, w każdy możliwy kąt – i w każde otwarte dalej drzwi…
Tamtego wieczora krzątałam się między pokojem a kuchnią. Niosąc jakieś spodeczki zauważyłam, że czmychnęła mi między nogami, ale stwierdziłam, że mam czas je postawić w pokoju, zanim zawrócę po myszę. 2-3 sekundy ? i myszy już nie było w zasięgu wzroku. Sprawdziłam jej zwyczajowe trasy, jej punkty docelowe - nie ma. Drzwi na taras były otwarte, ale zamknięta moskitiera, a w niej tylko przejście dla kotów z ruchomej siatki. Było ze wszech miar nieprawdopodobne, żeby mysz w te 2-3 sekundy przelazła przez kocie okno, bo tego akurat nie praktykuje – na co dzień wychodzimy normalnie, przez otwartą moskitierę. I wychodzimy w dzień, na boga ! Tak - Obrazki i nieprawdopodobieństwo…
A jednak dobre kilka minut jeszcze szukałam jej po mieszkaniu. Na dwór wyszłam tylko zerknąć, bez przekonania w ogóle, tak pewna byłam, że zadekowała się gdzieś w domu z kocią chrupką w zębach. Ale w końcu cień szansy był...
Idę więc, choć bez przekonania, świecąc sobie latarką, wzdłuż budynku i za płotem w trawę, wysoką, bo koszoną ostatnio w czerwcu. Ciemno że oko wykol, a wszystko co białe to tylko kwiaty krwawnika. Idę, mówiąc sobie, że to absurd – absurd że wylazła i absurd że ją znajdę - w prawo, w lewo... Na końcu budynku, w wąskiej przestrzeni między trawą a jeszcze wyższą trawą, plamka bieli, która - czyżby się poruszała ? Owszem - oto pięty i ogon Obrazki pracują nad tym aby przez oczko w płocie przecisknąć szczurka na łąkę, co nie idzie łatwo, bo splątana trawa po drugiej stronie stanowi pewną przeszkodę...
Ludzie nie koście trawy, trawa to zbawienie ! oraz ten kto uczynił Obrazki białą - aguta bym nie wypatrzyła… :-X
Tak.

To wielkie szczęście że Niluś nie jest aż takim dostarczycielem adrenaliny jak pozostała dwójka, bo tej mi zdecydowanie wystarczy.
A przecież Nila nigdy dość. Niluś budzi w człowieku takie samo pragnienie, żeby porwać i utulić jak Obrazki, tyle, że mysz ze względu na swoje miniaturowe rozmiary, a Nil - konkretne męskie gabaryty :-* Ach dawno już nie miętoliłam tyle szczura - od Kahunka^^ Niestety Nila można tylko spojrzeniem sobie popieścić, no i trochę w hamaczku, ale staram się mu nie narzucać, wiedząc, że kochany wrażliwiec za tym nie przepada:)


Zdrowotnie jest jako tako. Szczury ::)
Prawem wieku, po latach tłustych nastały chudsze, ale póki co każdy trzyma w ryzach swojego wroga i mam nadzieję że jak najdłużej tak będzie.

Obrazki ze swoim wiecznie zapchanym nosem, idzie, a może już nawet pobiła, rekord trombonów pod względem liczby i czasu łykania antybiotyków. Z półtora roku będzie ?.. Non stop. W mijającym tygodniu mało jej było nawet tego i zaczęła straszyć objawami jakby przysadkowymi ?;/ Dzięki błyskawicznej pomocy Pyl, z dnia na dzień dostaliśmy cabaser, gotowy wkroczyć do akcji, ale dzięki bogu, alarm okazał się fałszywy, bo wczoraj i dziś, mysza jest całkiem do rzeczy. Oczywiście nie licząc przetaczających się w jej drogach oddechowych glutów, które ostatni antybiotyk już wydawało się że poskromił, ale wygląda na to że znów są w ofensywie - u Obrazki, jak i u chłopców, bo dlaczego się ograniczać ?;/

Chłopcy mają też swoje indywidualne. U Nila w sierpniu, przy okazji echa, znaleziono guz na płucu, przeciw któremu od razu rzuciliśmy sterydy (jedyne czym można było „rzucić” w tej sytuacji), na początku bardzo silne, po miesięcznej kontroli i stwierdzeniu, że guz się nie powiększa, stopniowo w mniejszych dawkach. Teraz dostaje encorton co drugi dzień i powoli szykujemy się na kolejną kontrolę. Nilek nie czuje się najgorzej, widać jego cięższy oddech, ale ponieważ nigdy nie był szczurem który się niepotrzebnie forsował to i ograniczenia ciała przyjął ze spokojem. Przedrepta po pokoju za pożytkami, da się poczupurzyć Obrazkowej, czasami wzajemnie wyłoży ją na plecy, chociaż coraz mniej, woli wybrać sobie jakiś domek lub karton na poleżenie i łagodnie daje się nieść życiu.

No i w końcu Szakłaka przejścia w ostatnich miesiącach, zdecydowanie najgorsze. Bo nie dość, że usadowił się w Szakłasia brzuszku bardzo nieciekawy guz, który po raz pierwszy usunęliśmy w lipcu, po raz kolejny wznowę we wrześniu, i teraz nastał czas wielkiego zawieszenia, to jeszcze przy okazji wizyt u wetów sam Szakłaś ufundował sobie, a zatem i mi, tak drastyczne przejścia, że dotąd skóra mi cierpnie na ich wspomnienie. Przejście nr 1 kiedy nazajutrz po pierwszej operacji, wyrwał mi się z rąk, z kołnierza, plasnął z impetem o ziemię, wykazując niesamowitą przytomność umysłu zlokalizował jedyną szczelinę w gabinetowym segmencie szafek i tam zadekował się, świeżą i całkiem sporą ranę pooperacyjną nurzając w najobrzydliwszych podszafkowych fuflach. Przejście nr 2 zaś, to jak w sierpniu byliśmy na echu, wykonująca je dr za szybko uznała, że Szakłaś już zasnął (bo oczywiście nie jest typem szczura, którego da się zbadać na żywca, o nie!), a Szakłaś się ocknął – i tym razem nie spitolił ze stołu – został złapany na ogon, uniesiony w górę i w takiej pozycji kręcąc wściekłe karuzele na ogonie czekał na pomoc, którą dr wzywała do niesfornego pacjenta…
Tak więc nie ma Szakłaś nasz najlepszych skojarzeń z weterynarzami, ani transporterami które go tam zabierają, ani z ol. która do transporterów wkłada :-\

Bardzo nie chcę, żeby musiał przez takie przeżycia jeszcze kiedyś przechodzić. Zresztą w kwestii samego guza dr Rzepka już ostatnio orzekła, że raczej nie ma opcji trzeciej operacji, więc pozostaje mi tylko starać się żeby go bez bezwzględnej konieczności po wetach nie ciągać, ani samej nie prowokować poczucia zagrożenia. Ale brzusio trzeba macać, żeby wiedzieć czy w środku ponownie nie narasta. Przez miesiąc mu (i sobie) tego oszczędziłam, tylko wpatrywałam wytężając wzrok w podbrzusze przy okazji szakłakowych stójek. W końcu jednak trzeba było się z prawdą zmierzyć, a nie takie to proste mając uprzedzonego dzika za obiekt badawczy;/ Prawie tydzień robił przede mną uniki (albo uniki przypadało robić mi ::) ) Aż do dziś rano ! Przyssany do bananka pozwolił dłoni na dotyk - a ta nie wyczuła nic podejrzanego ! ;D ;D ;D

A więc tak, dziś był zdecydowanie dobry dzień na napisanie :)

(a że jak widać ”trochę” mi to zajęło, zdjęcia gagatków dodam już jutro)
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

Oj, dobry dobry, "dzień pisania" wyczekiwany!I wieści, na które czekałam! ;D

Cieszę się, że nie ma wznowy u Szakłaka, i niechże tak nadal będzie, żeby szczur miał szansę pozbyć się swoich uprzedzeń (głównie wobec Ciebie, bo awersję do wetów ogony mają niejako we krwi raczej, a przynajmniej nabytą po pierwszej wizycie :P
Trzymam też kciuki za to, żeby guz u Nila pozostał w odwrocie, tak aby chłopak mógł nadal płynąć sobie spokojnie na fali życia i cieszyć się pożytkami, które przynoszą mu radość. :)
Dla Obrazki życzenia drożnego noska i dróg oddechowych wolnych od wszelakich glutów. I niech kochana mysza już nie straszy swojej pani, bo istotnie osiwieć można przy takich atrakcjach. ::)
Resztę czyli doznania przychodzące wraz z jutrznią, jakoś ol. zniesie, zwłaszcza jeśli rekompensatą będzie możliwość pomiętolenia szczupaków do woli, czego z serca życzę - ugłaszcz kogo się uda także ode mnie! :-*

Dla Lulka [*] Niech mu nigdy nie braknie soczystej gąbkowej materii na materacach za szczurzym Tęczowym Mostem
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”