Jak mnie tutaj dawno nie było...
Cóż, wracam z niezbyt dobrymi wiadomościami. Może zacznę od początku. Wieczorem w niedzielę wielkanocną jak zwykle dałam szczurom jeść, pogłaskałam. Rano wstaję i jakoś tak zdecydowałam,że wypuszczę panny. Wychodzi Luna, tylko co ona ma na brzuchu ?! Tak w okolicach sromu, nad cewką moczową widzę jakiś bąbel wielkości groszka. Myślę sobie co to jest ? Pojawiło się to z dnia na dzień. Na forum wyszukałam,że to prawdopodobnie ropień. Tylko skąd ? No nic. Pojadę do weterynarza . Wsadziłam szczury spowrotem do klatki, idę poczytać o tych całych ropniach. Za chwilę słyszę pisk. O matko ! Przybiegam i widzę Lunę uciekającą z suchym chlebem oraz Balbinę z rozciętym uchem :| . Wspaniale. No nic, wzięłam i przemyłam jej to ucho wodą utlenioną,żeby się jakieś zakażenie nie wdało.
Tak swoją drogą - ostatnio szczury często biją się między sobą, szczególnie Balbina się jakaś taka zrobiła. Zabiera Lunie jedzenie, chowa w domku. Nie wiem dlaczego, miska zawsze stoi pełna. No,zawsze wyjedzone są najlepsze kąski. Niedawno przecież co to było.. Dałam szczurom jakieś jabłko(?) marchewkę(?) brokuła(?), no nieważne, coś zdrowego. Dałam im to do miseczki. No i jak zwykle szczury znoszą to do spiżarni, do domku na samym dole klatki. Już prawie wszystko zniesione, Luna niesie ostatni kawałek, a Balbina na nią z zębami ! Ja się przyglądam w osłupieniu, co to ma być ?! Luna próbuje wejść jeszcze raz, Balbina znów atakuje ! O nie,grubasie,tak to nie będziesz robiła ! - mówię do siebie. Otwieram klatkę, już wkładam rękę do domku, a Balbina (jakby z przyzwyczajenia) odwraca się szybko i już ma działać, ale.. cofa się. "O, to ty.." Popatrzyła się, odwróciła tyłem i zaczyna jeść. Byłam w pewnym sensie zadowolona,że mnie nie odepchnęła ani nic. W końcu to ja jestem jej żywicielem, szacunek się należy.
Poza tym to może wyjaśniać,dlaczego Balbina jest taka gruba. Fakt,tłuścioch się z niej zrobił. Przynajmniej takie mam wrażenie. Luna jest o wiele chudsza.
Wracając do tematu.. We wtorek wpakowałam szczury do koszyka i autobusem do Chrzanowa. Razem z weterynarzem stwierdziliśmy,że one musiały się pogryźć (w nocy i wtedy rano), bo, jak to weterynarz uznał Luna ma ranę po ugryzieniu właśnie w okolicach sromu i z tego zrobił się ropień. Dostałyśmy maść do smarowania (ropnia i ucha) 3 razy dziennie .
Lorinden się nazywa. Zobaczymy teraz,jak długo to leczenie będzie trwało. Ale widać już efekty, powiem wam ! Jeszcze w poniedziałek ten ropień był wielki jak groszek,teraz jest już o wiele mniejszy. Mam nadzieję,że to sprawnie jakoś pójdzie.
Mam zdjęcia tego ropnia,chociaż niewiele w sumie widać.
Hmm
No i w końcu jakieś zdjęcia się pojawiły
Galop
Się rozpisałam. A tyle się działo.. Ale przynajmniej powiedziałam to,co miałam do powiedzenia. Mam nadzieję,że ktoś tu jeszcze zaglądnie