Niuchy osnowe

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Osna
Posty: 330
Rejestracja: pn lip 01, 2013 12:48 pm
Lokalizacja: Elbląg/Gdańsk
Kontakt:

Re: Niuchy osnowe

Post autor: Osna »

BUM! Odkurzam swój wątek ze sterty kurzu i wypycham na wierzch (choć znając żywiołowość tego działu pewnie zaraz znów spadnie na szary koniec xD).
Niemal przez cały czas ciszy miałam nieustającą fazę łączenia przesiąkniętą szczurzą rozpaczą, wrzaskiem i histerią, więc wolałam nic nie pisać i nie zapeszać. "Nie mów hop, zanim nie przeskoczysz"- moje motto. Choć z drugiej strony aż tak źle nie było... Sama nie wiem, mam bardzo mieszane uczucia odnośnie tego wszystkiego.

10 listopada przygarnęłam od Smeg Białasa.
Malutki, wielkości może mojej dłoni, śnieżnobiały półtoraroczny szczurek z wielkimi ślepiami koloru bardzo ciemnej czerwieni. A sierść tak delikatna jak puch i pachnie szlachetnie, tak ładnie, jak perfumowana. Do tego niezwykłego wyglądu subtelności ciekawie kontrastuje masywna szeroka głowa, przez co w całokształcie szczurek wygląda trochę jak niedźwiadek polarny. Stąd dostał u mnie w domu przydomek "Niedźwiadek".
Od razu podbił serca wszystkich ludzkich domowników i został ulubieńcem mojej mamy. Brata najbardziej zachwycił fakt, że nie znaczy terenu, za co w nagrodę zaszczyca go co jakiś czas pozwoleniem na zwiedzanie jego pokoju. I wszystko osnułoby się baśniową słodyczą i rozkoszą, gdyby nie pewien "drobny szczegół", że Tolek z Kubą należą do zupełnie innej bajki. ;D I tu zaczynają się szczurze łzy.

Przywiozłam Białasa w malutkim materiałowym transporterze. Gdy weszłam do domu, wiadomo, trzeba było się ogarnąć, rozebrać, zdjąć buty, to położyłam transporter w przedpokoju. Gdy już się ogarnęłam to z kolei chciałam zerknąć na sekundę do pokoju do Kuby i Tolka, przywitać się. A oni stali przy sobie sparaliżowani strachem wtuleni w kraty klatki, że aż im się te pręty w sierść wżynały. Oczki jak pięć złotych skierowane ku drzwiom do przedpokoju, jakby miałby z nich lew wyskoczyć i połknąć w całości. Nic nie dały próby rozproszenia uwagi ulubionymi smakołykami. Czuły nieznane zwierzę, obce zwierzę. I bynajmniej im się to nie podobało.
Łączenie postanowiłam przeprowadzić na łóżku (oczywiście w innym pokoju niż tam, gdzie jest wybieg), ale przebiegało bardzo mozolnie. Obie strony były przerażone, sparaliżowane siedziały na dwóch krańcach łóżka z dupkami niemal zwisającymi na skraju, byle najdalej od siebie. Tylko raz na jakiś czas ktoś się odważył podejść, co kończyło się :
- Białas z pełnym pakietem oznak agresji (zamienił się w mały biały furczący i syczący pompon trącający pupą) pogonił ciekawskiego Tolka i drasnął,
- Kuba na to pogonił i obalił Białasa, co prawda bezkrwawo, ale z taką samą agresją z tym, że jak Kuba się zepnie to wygląda OGROMNIE i groźnie).
To tak w ogromnym skrócie. Bo trwało to dobre parę dni, okraszonych także pozytywnymi oznakami- jakby nie patrzeć wszyscy trzej powoli odważali się do siebie podejść i nawet już pozwalali się powąchać zanim... właśnie...
Straciłam cierpliwość. Mój malutki materiałowy transporterek nie nadaje się na łączenie, ba, nawet nie pomieści 3 szczurów, a tym bardziej takich wielkich samcoli jak Tolek i Kuba. Wymyśliłam więc, że dam ich na krzesło. I wiecie co? Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Teren na tyle mały, że kompletnie nieatrakcyjny, by o niego walczyć, z możliwością szybkiej reakcji i potrząśnięcia w razie poważnego spięcia. Szybko zakwitła miłość w sercach moich chłopców wobec nowego kolegi. Kuba do tego stopnia był zachwycony, że rozkładał się swoim cielskiem na obu chłopcach, iskał, tulił, jakby w raju był. Ogromnie żałuję, że nie miałam przy sobie aparatu, gdy wszyscy tak spali: Białas koło Tolka miażdżeni przez ogromne cielsko Kuby z nóżkami w każdą stronę, by tylko pełniej przytulić do siebie swoich dwóch przyjaciół. Bałam się, że obudzę ich i zmącę ten święty spokój, gdy pójdę po aparat, więc niestety musi to zostać jedynie w mojej pamięci.
Jeśli chodzi o stosunek Białasa do nowych towarzyszy było nieco ciężej, bo był ogromnie podejrzliwy. Każdy ich ruch interpretował za chęć ataku. Kuba chciał go poiskać, to wrzeszczał na początku, jakby go ze skóry obdzierali. Gdy w końcu po dobrych paru dniach sesji na krześle zauważyłam rozprężenie u niego i to, że wreszcie odwzajemnia się iskaniem za iskanie, postanowiłam wreszcie dać ich do klatki.
I znów rozpacz! Bo Kuba- Wielki Pan- jest żądny władzy, aczkolwiek tylko władzy. Nie chce krzywdzić, tylko przewrócić na łopatki, tak dla jasności, by wszyscy wiedzieli, kto tu rządzi. Czy coś w tym złego? Chyba nie.. jednakże Białas uważa inaczej. Jaki był wrzask z jego pyszczka na sam widok Kuby zmierzającego w jego kierunku! Jakby go ze skóry obdzierano, a spylał z prędkością światła jak najdalej. W klatce i na wybiegu. A Kuba już nawet nie próbuje tak usilnie go przewracać, choć przytulić by się chciał, poiskać. Czołga się do Białasa z oczkami zmrużonymi w ukorzeniu i już zdaje się, że muśnie noskiem białe futerko i... coś dotknąć go nie może, więc otwiera szeroko oczka, a Białasa już nie ma. Rozgląda się- Białas już na drugim końcu wybiegu.
Tylko czasem Białas przychodzi do niego w porze snu, żeby pogrzać się przy jego brązowym boku i zasnąć razem.
Przekonuje się do Pana stada. Powoli, powoli w swoim tempie coraz mniej piszczy, coraz ciszej, ucieka na coraz mniejszą odległość, coraz swobodniejszy jest i w klatce i na wybiegu. Podchodzi nawet do leżącego Kuby na wybiegu, by musnąć jego futro noskiem. Tylko gdy temu zadrży mięsień- teleportuje się na bezpieczną dla siebie odległość.

12 stycznia wzięłam od Smeg Irka.
C.D.N. [Czasochłonne to opowiadanie jest] ;P
Ze mną: Jakub i Mieszko.
Odeszły śp. Gacek, Stefan, Ireneusz, Białas, Bronisław i Anatol. [*][/size]
IHime
Posty: 4523
Rejestracja: czw kwie 08, 2010 3:34 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Niuchy osnowe

Post autor: IHime »

Ale opowiadaj, masz dar obserwacji tych cudownych, drobnych szczurzych zachowań.
Osna
Posty: 330
Rejestracja: pn lip 01, 2013 12:48 pm
Lokalizacja: Elbląg/Gdańsk
Kontakt:

Re: Niuchy osnowe

Post autor: Osna »

Dziękuję! Miło mi bardzo, że tak uważasz. :) Niestety często jeszcze nie wiem, jak je interpretować. Dużo jeszcze muszę się nauczyć.

Zanim napiszę, jak to było z Irkiem, chciałam pokazać zdjęcia z łączenia Białasa (wreszcie udało mi się dostać na swoje konto, do którego już trzeci raz z rzędu zapomniałam hasła):
Obrazek Obrazek Obrazek
Że też ten Białas nie może być na wybiegu tak spokojny jak na tych zdjęciach...
Ze mną: Jakub i Mieszko.
Odeszły śp. Gacek, Stefan, Ireneusz, Białas, Bronisław i Anatol. [*][/size]
Awatar użytkownika
fidusiowa
Posty: 608
Rejestracja: śr lis 28, 2012 10:07 pm
Lokalizacja: Biała Piska

Re: Niuchy osnowe

Post autor: fidusiowa »

Zdjęcie "od dupy strony" świetne! ;D Takie spokojne na tych fotkach się wydają :)
Za TM: Bazylek, Chrupcio, Franuś, Albercik, Krakersik [*][/b][/color]
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=38825
Osna
Posty: 330
Rejestracja: pn lip 01, 2013 12:48 pm
Lokalizacja: Elbląg/Gdańsk
Kontakt:

Re: Niuchy osnowe

Post autor: Osna »

12 stycznia wzięłam od Smeg Irka.
Równie malutki półtoraroczny kastracik z masywnym szerokim pyszczkiem, jakby w dzieciństwie zderzył się z szybą. Agutek z białymi rękawiczkami, białym paskiem na brzuszku i... uroczym różowym koniuszkiem ogona. Tak łudząco podobny z postury do Białasa jakby rodzeństwem był dla niego. Taki niedźwiadek, tyle że brunatny.

Z uwagi na problem z agresją został wykastrowany w ostatnich dniach grudnia, w związku z czym trzeba było poczekać z tydzień z łączeniem. Poza tym wiedząc już jak moi chłopcy reagują na nowe zwierzęta w domu, wolałam, żeby wszyscy oswoili się najpierw ze swoim zapachem przed namacalnym zapoznaniem. Przyznam, że miałam nieco pietra.
W przeciwieństwie do Białasa, który jest bardzo ufnym szczurkiem, Irek był wyraźnie zaniepokojony zmianą otoczenia i pierwszego dnia pobytu nawet z lekka puszył się na widok mojej ręki w klatce i odwracał się od niej bokiem, wyraźnie dając do zrozumienia, że nie życzy sobie mojego towarzystwa. „To ci mały agresor”- pomyślałam. Dałam mu spokój jeden dzień, by go nie męczyć zbytnią ilością wrażeń zaraz po przyjeździe. Później poszło z górki. Co robi ze szczurem drapanie go za uszkiem i po barku! ;D Szybko zmiękł i zaczął odwdzięczać się iskaniem mnie w palce.

A jak przeżyli moi trzej chłopcy nowy zapach w domu? Tym razem nie byli sparaliżowani, pewnie nauczyli się, że strach ma jedynie wielkie oczy, jednak niepokój dało się zauważyć. Uszka postawione, mięśnie napięte. Na wybiegu tulili się do mnie, chowali za mną, a gdy mnie przy nich nie było, to Białas chował się w kąt, a Tolek z Kubą z napięciem wyczekiwali na coś na skraju łóżka, patrząc w stronę pokoju, gdzie stała klatka z Irkiem. Po jakichś czterech dniach dopiero jakoś w miarę się rozprężyli.

Tydzień równo minął. Miałam dość rozdwajania uwagi na dwie klatki, więc jakoś trzeba było ich połączyć. Miałam plan, jednak samo łączenie wyszło bardzo spontanicznie. Siedziałam w kuchni z Irkiem pod dresem, gdy przyszła do mnie mama ze swoim ulubieńcem Białasem, który spylił na nią pewnie przed Kubą. Zaświtała mi od razu myśl, że to dobry moment do zapoznania. Mama usiadła przede mną i tak oto Białas kierowany zapachem przeszedł do mnie od razu w stronę Irka. Nie wiem, czy to możliwe, żeby się po takim czasie rozłąki poznali się i przypomnieli sobie, ale w ich zachowaniu było tyle radości i przyjacielskiego ciepła, że trudno uwierzyć, żeby było inaczej. Białas wręcz nie chciał mi z dresu wyjść. Gładko poszło, to mama przyniosła Tolka. Ten jednak nie był specjalnie zainteresowany. Popatrzył, powąchał, po czym chodził po mnie, jakbym nic ciekawego pod dresem nie miała. Kuba był bardziej zainteresowany, wąchał, patrzył na to, czego brak pod ogonem, ale równie bez najmniejszych negatywnych oznak. Tylko Irek speszony nowym towarzystwem schował mi się za plecami.

Zachęcona miłą atmosferą przykryłam krzesło reklamówką, na to położyłam szmatę i wyłożyłam na tak przygotowany neutralny teren wszystkich. Biedny Irek trochę nieśmiały i speszony najmniej aktywny został porządnie wywąchany pod ogonem przez całą trójkę, zgwałcony parę razy przez Białasa, a poza tym nic specjalnego się nie wydarzyło. Nawet więcej! Wszyscy, nawet Tolek, po kolei go wyiskali, wytarmosili po przyjacielsku, a Białas w tej radości nawet zapomniał, że Kuby się boi. Chodzili wszyscy na pod sobą, na siebie, po sobie. Leżeli wspólnie jak starzy znajomi, więc czas było na wpakowanie ich do wspólnej klatki.
I się zaczęło! Klatka wyszorowana, zneutralizowana na ile to możliwe, owszem, lecz to nie powód, żeby Kuba miał nie pokazać, że rządzi. Tak dla formalności skoczył na Irka, kładąc go na łopatki, a Irek w krzyk. Chciał pozwiedzać mebelki w klatce, a Kuba napiął mięśnie tworząc z siebie mięsistą, acz nienapuszoną, kulę za nim, bo to JEGO szmatki. Chciał pojeść sobie z miski, a Kuba całym swym spiętym w kulę cielskiem stanął na misce odwracając się kuprem do niego, bo to JEGO miska. Irek przestraszony widokiem niemal dwa razy większego od siebie szczura tak do siebie mało przyjaźnie nastawionego, dał nogę do najbliższego hamaku z norką. I tyle. Całą noc tak przesiedział piszcząc i krzycząc nie głośniej niż Białas, gdy tylko Kuba chodził po nim, chcąc go wyciągnąć ze środka i wtykał do norki swój ciekawski nos. A że robił to całą noc, to całą noc Irek przekrzyczał, w związku z czym miałam noc wyjętą z życia… Nie mogłam im mebli wyjąć, bo zima w pełni, a klatka stoi w chłodnym pokoju, nie chciałam żeby zmarzli.

Druga noc też była dość głośna, jednak po niej- istne czary. Irek swobodnie bryka między swoich nowych kolegów, do każdego podchodzi z ciekawością, jak się ma, na co patrzy, co robi, śpi z każdym po kolei, a Kubie bynajmniej to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie- przewraca go z władczą czułością, by go wyiskać. Naprawdę widać było już wtedy, że w pełni wcielił się do stada. Co takiego się stało, że tak nagle?- Zachodziłam w głowę. Propozycje odpowiedzi podsunęły mi dopiero dwa strupy w kształcie zębów na barku Kuby. Możliwości są takie:
a) Kuba po ugryzieniu przez Irka poczuł do niego więcej szacunku i przestał go straszyć;
b) Irek zrozumiał, że Kuba nie jest taki straszny, skoro po takim ugryzieniu nie rozszarpał go jeszcze na strzępy, mimo że matka natura obdarowała go na tyle hojnie, że bez problemu mógłby to zrobić;
c) coś innego między nimi zaszło, ale nie wiem co ;P.

Białasowi jego obecność bardzo pomogła. Mimo że i tak widać było, że powoli, powoli oswaja się z Panem stada, to od czasu pojawienia się swojego starego kolegi proces ten zdecydowanie przyspieszył. Stał się o wiele spokojniejszy i widać, że towarzystwo Irka sprawia mu radość. Szczególnie gdy ten przychodzi do niego do sputnika, gdzie chowa się przed Kubą. Rozwiały się w ten sposób moje wątpliwości, czy aby na pewno Polarnemu Niedźwiadkowi u mnie dobrze- teraz wreszcie widać, że dobrze.

I tak oto z radością stwierdzam, że mogę już powiedzieć oficjalnie, że mam cztery szczury w domu. ;D I absolutnie nie chcę ani jednego więcej... Nie mogę, bo:
1) klatkę mam maksymalnie na 5 szczurów, więc mam już prawie maksymalną ilość ogonów,
2) rodzina nie zgadza się na więcej,
3) moje łóżko, które stanowi większość wybiegu nie zniesie piątego pęcherza. ::)
Ze mną: Jakub i Mieszko.
Odeszły śp. Gacek, Stefan, Ireneusz, Białas, Bronisław i Anatol. [*][/size]
Osna
Posty: 330
Rejestracja: pn lip 01, 2013 12:48 pm
Lokalizacja: Elbląg/Gdańsk
Kontakt:

Re: Niuchy osnowe

Post autor: Osna »

Tym razem zaoszczędzę długiej i nudnej pisaniny. Czas na zdjęcia.
I tak oto przedstawiam wam Białasa Strachajłę vel Niedźwiadka Polarnego, który skrył się sprytnie zapobiegawczo przed Kubą, co by go ten nie męczył swoim brakiem obycia:
Obrazek Obrazek oraz Irka vel Niedźwiadka Brunatnego, akurat na zdjęciu wymęczonego po harcach z Kubą na wybiegu:
Obrazek Obrazek.
Taki widok zastałam dziś rano:
Obrazek
Tu natomiast najpiękniejszy widok, bo okupiony krzykiem i piskiem- Kuba śpiący wspólnie z Białasem: Obrazek :D
Ze mną: Jakub i Mieszko.
Odeszły śp. Gacek, Stefan, Ireneusz, Białas, Bronisław i Anatol. [*][/size]
Awatar użytkownika
Entreen
Posty: 1747
Rejestracja: ndz mar 20, 2011 11:55 am
Lokalizacja: Racibórz

Re: Niuchy osnowe

Post autor: Entreen »

Ooo, piękne masz te Niedźwiedzie. I nie tylko ;D
I bardzo zazdroszczę Irka - ostatnio marzę o agucie... ::)
Cynamon Imbir Karmel Wanilia

Za TM Wirus Speedy Wąglik Piksel Limfocyt Mikrob Flanelka Kaszmir Szczura
IHime
Posty: 4523
Rejestracja: czw kwie 08, 2010 3:34 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Niuchy osnowe

Post autor: IHime »

No tak, niedźwiadki zimą śpią. Wymiziaj słodziaki!
Osna
Posty: 330
Rejestracja: pn lip 01, 2013 12:48 pm
Lokalizacja: Elbląg/Gdańsk
Kontakt:

Re: Niuchy osnowe

Post autor: Osna »

Oddałam swojego Bronka na kastrację. Czekam na telefon od weterynarza, siedząc jak na szpilkach, bo mijają już 2h... Aż mi się ręce pocą. Dla rozproszenia uwagi postanowiłam zebrać z kurzu ten wątek.

W kwietniu zmarli Irek i Białas. Nagle, bez ostrzeżenia w przeciągu tygodnia czy dwóch. Tolek z Kubą już dawno się rozbudzili, brykali, a Irka nie widziałam cały dzień. Zaniepokojona sięgnęłam do norki hamaka i... wyjęłam go już zesztywniałego martwego. Parę dni później, gdy mnie nie było, Białas podobno dostał silnej czkawki tuż przed moim powrotem do domu. Weszłam, pobiegłam do niego, ale już był wątły bez życia. Jakby z tęsknoty za Irkiem. A właśnie wspaniale szło ponowne łączenie, bo zdecydowałam się go wykastrować. Uspokoił się.. To był drugi dzień w klatce docelowej. Był taki żywotny, byłam pewna, że dożyje 3 lata... Nie wiem, czy to przez tę kastrację mu się serce osłabiło, czy to stresy sprzed kastracji się zemściły, a kastracja była jedynie za późno, czy za wcześnie go połączyłam z towarzystwem, czy miał chorobę, której objawów nie widziałam...
Wtedy zrezygnowałam z sekcji. Stwierdziłam, że nic to nie da, życia im nie zwróci. Teraz po czacie trochę żałuję, bo bym wiedziała, co było przyczyną ich śmierci.

Ostatnie zdjęcie kochającej się trójki z Irkiem w środku:
Obrazek
I ostatnie zdjęcie Białasa z Kubą u boku:
Obrazek

Tęskno mi się zrobiło, gdy teraz o nich piszę. Kuba niezwykle przeżył śmierć przyjaciela, Irka. Przez kilka dni nie mógł zmrużyć oczu. Co na niego spojrzałam, to leżał przytulony do Tolka z otwartymi oczami, przewracając się z boku na bok. Aż się bałam, że ta bezsenność mu zostanie, czy to nie objaw jakiejś choroby. Na szczęście przeszło.
By ożywić jego posmutniałe życie postanowiłam przygarnąć następnego kolegę, najlepiej młodszego, żywotnego, do wspólnego biegania i zabaw. I tak w maju wzięłam do siebie Mieszka i Bronka z Zielonej Góry, braci wyrzuconych w kartonie na bruk.
....

O Mieciu i Bronku napiszę później. Zadzwonili, że Bronek już na mnie czeka, by go odebrać.
Ze mną: Jakub i Mieszko.
Odeszły śp. Gacek, Stefan, Ireneusz, Białas, Bronisław i Anatol. [*][/size]
Awatar użytkownika
draakhul
Posty: 241
Rejestracja: czw lut 28, 2013 2:43 pm
Numer GG: 4975020
Lokalizacja: Białystok

Re: Niuchy osnowe

Post autor: draakhul »

Bardzo ładnie piszesz o swoich ogonach, przyjemnie się czyta, choć ich odejście było smutne.
Nasz temat
W sercu na zawsze: Czarna, Neska, Szara, Morgana, Mysza, Iskra, Amber, Matt, Inka, Kreska, Frania
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”