Strona 94 z 149

Re: Nakashowe ogoniaste

: śr cze 30, 2010 3:03 am
autor: Kameliowa
strata jajek jako kara za seks ze skarpetką? :D:D

Re: Nakashowe ogoniaste

: śr cze 30, 2010 5:54 pm
autor: Jessica
Nuter skarpetkowy Fetyszysta ;D :D :D :D
zdróweczka dla Balaji :-*
Nakasha pisze: Z lepszych wieści - Pocahontas skończyła dzisiaj roczek. :)
sto lat laleczko

Re: Nakashowe ogoniaste

: czw lip 01, 2010 1:13 pm
autor: Dorotka96
Spóźnione życzenia! Pocahontas, wszystkiego najlepszego i zdrówka! :-*

Nuterek świetny. Cudowne stworzenie. :D

Re: Nakashowe ogoniaste

: pn lip 05, 2010 10:15 pm
autor: Spark
Sto lat dla Pcahontas :-* ! Nakasha ja nie mogę zblizać się do Twojego tematu bo ja chcę u siebie mieć tyle szczurów :D a TŻ mówi nie :D No to ja że , jak " nie " dla szczurów to nutera chociaż a on - nie ;D . Przecież chłopa sobie wykończę ;D

Re: Nakashowe ogoniaste

: śr lip 07, 2010 11:24 am
autor: Kameliowa
no to czas faceta się pozbyć ;) ;) ;)

Re: Nakashowe ogoniaste

: ndz lip 11, 2010 11:51 pm
autor: Nakasha
Dziękuję za zachwyty...


Nie pisałam na tym forum... jakoś nie miałam siły........... więc po prostu skopiuję posty...


Nuter zmarł.... 4 lipca..... miał objawy pokleszczowego zapalenia opon mózgowych, był na lekach, mój Zbyszek chodził z nim do weterynarza.... ja musiałam wyjechać na 2 dni, ale wierzyłam, że będzie dobrze, że się wyleczy, że nic się nie stanie.... wczoraj wróciłam, nie byłam w stanie pisać, on nie dał rady chodzić..... mimo zastrzyków, gasł mi w oczach..... siedziałam z nim i płakałam.....

Kilka dni wcześniej był z nami na spacerze w lesie....

Mimo tego, że daliśmy mu Fiprex przeciw kleszczom i pchłom, to nie pomogło...... chciałam po prostu żeby pobiegał na świeżym powietrzu..... myślałam, że ten preparat wystarczy.... tak naprawdę nie wierzyłam, że coś może mu się stać.... ja byłam w tym lesie dziesiątki razy i nigdy nie miałam kleszczy....

A teraz go nie ma.... włochatego, mięciutkiego Nutra..... ;( ;( ;(


On naprawdę odszedł... ;( ;( moja wielka przygoda, cudowne mądre zwierzę, tak niezwykłe, tak mocno do mnie przywiązane.... gdy go w nocy nie usypiałam płakał jak dziecko, trzeba było go głaskać i lulać, trzeba było na wybiegu bawić się z nim piłeczkami i piórkami... a teraz go nie ma... ;( ;( bo poszłam z nim do tego piekielnego lasu! Bo byłam głupia i lekkomyślna, bo myślałam, że wystarczy wysmarować go lekiem przeciw kleszczom...... a teraz go nie ma.... ;( ;(


Mimo tego, że minęło już kilka dni wciąż to do mnie nie w pełni dochodzi..........


To miał być mój przyjaciel, moje "dziecko" na wiele lat, tyle godzin z nim spędziłam, tyle wysiłku i uczuć włożyłam w oswojenie go, tak wspaniale było obserwować jak się przywiązuje... jak okazuje to przywiązanie.... Tak jak najpierw złościł się przy dotyku i groził ugryzieniem jak się do niego nagle zbliżałam, tak potem mogłam mu swobodnie wsadzać palce do pyszczka, a podczas zabawy mnie delikatnie podgryzał i wywracał się brzuszkiem do góry.... pokochałam go jak tylko zobaczyłam małą skuloną kulkę w transporterze.... I już go nie ma?... ;( ;( ;(



10 lipca zmarła Miyu....

Nie żyje....

Moja Fineczka, moja blutkowa niespodzianka, moja najukochańsza, najsłodsza Miyu... nie żyje, nie wiem co się stało.... Aycia straciła córkę Chichiri, teraz odeszła jej matka.... Miycia ma 2 latka, to tak mało, miała być wieczna. Moja wyczekana, przemycana w autokarze pod siedzeniem. Mój misiak, cudowna mamusia, jedyny powód, dla którego zaczęłam hodowlę.

Nie ma jej.


Nie ma jej.


11 lipca uśpiłam Balaji. Leżała od rana na boczku, sapiąc, nie dała rady wstać ani się ruszyć. Od dawna miała poważne problemy z nerkami, leki przestały już działać.

Nie ma również mojej śnieżnej kuleczki....

Zostawiłam je na sekcji...

Balaji miała kamienie w nerkach.

Miyu miała niewielkiego guza w okolicy nerek i jelita ślepego, prawdopodobnie chłonniak, poszedł na histopatologię. Guz uciskał na naczynie krwionośne, zrobiły się w nim zatory, naczynie pękło i Miyu wykrwawiła się do jamy ciała.






Jest mi strasznie, potwornie smutno i mimo że dołączyły do mnie 4 cudne panienki, nie mogę wykrzesać w sobie radości.

Re: Nakashowe ogoniaste

: pn lip 12, 2010 12:26 am
autor: Anka.
Nakasha, straszne , tyle zła, smutku , w tak krótkim czasie, bardzo mi przykro :'(

Podziwiałam Twoją więź z Nutrem, a już Go nie ma.
Miyu, Balaji, ehh, zawsze za wcześnie.
[']['][']

Re: Nakashowe ogoniaste

: pn lip 12, 2010 12:30 am
autor: sr-ola
Nakasha, tak mi ogromnie przykro, tyle strat, choć przecież nie ilość się liczy a pustka, która została po tych wszystkich kochanych przez Ciebie stworzeniach.

Zrobiłaś wszystko co mogłaś- chroniłaś Nutra tak, jak umiałaś najlepiej. Jestem pewna, że jest Ci wdzięczny za wszystko, co dla niego zrobiłaś, za uczucie, które dałaś, czas który mógł spędzić pod Twoim dachem.. Nie ma nic ważniejszego od tego, co Was łączyło. Tego nie utraciłaś, pozostanie w Twojej pamięci..

Nuter, Miyu, Balaji śpijcie spokojnie...

Re: Nakashowe ogoniaste

: pn lip 12, 2010 7:45 am
autor: Mucha321
Stracić przyjaciela, to tragedia, a co dopiero trójkę wspaniałych przyjaciół. Na raz.. :(

Przykro mi. :( Tulę mocno..

Re: Nakashowe ogoniaste

: pn lip 12, 2010 9:28 pm
autor: ol.
trzy ukochane istoty, kiedy każda z osobna jest już zbyt wielką stratą :(

bardzo mi przykro, dla nich
[^^^]

Re: Nakashowe ogoniaste

: pn lip 12, 2010 10:05 pm
autor: LaCoka
Siedzę i ryczę :'(
Nie jestem w stanie nawet nic napisać...
[*] [*] [*] dla maluszków :'(

Re: Nakashowe ogoniaste

: wt lip 13, 2010 9:31 am
autor: Dorotka96
Ojej... :(
Bardzo mi przykro, Nakasha, trzymaj się.

Choroba Nuterka to nie była Twoja wina, pamiętaj. Chciałaś dla niego jak najlepiej, a to się liczy.

(*)(*)(*) dla Aniołków, śpijcie. :-*

Re: Nakashowe ogoniaste

: wt lip 13, 2010 10:34 am
autor: magda_black3
Bardzo mi przykro z powodu tak dużej straty...

Re: Nakashowe ogoniaste

: pt lip 23, 2010 6:28 pm
autor: szczuruleczka
;( Nie dociera to do mnie.. Śledziłam ten temat... Byłaś taka radosna... Taka szczęśliwa... Dotarł do Ciebie w końcu Nuterek...
Miałaś radochę... Taki zaciesz... A tu nagle śmierć wszystkich melństw spadła jak grom z nieba ;((((((((
Tak mi strasznie, przestrasznie przykro ;(( To nie Twoja wina, nie obwiniaj się! Chciałaś dla swoich zwierzaczków jak najlepiej...
Ale myślę, że dzięki temu właśnie Nuterkowi nauczyłaś się dużo więcej.... Już wiesz że maście i krople nie pomagają zawsze. Dzięki tym zwierzakom miałaś tak wazne lekcje. Wielkie współczucia, bądź swoim zwierzaczkom za te lekcje wdzięczna, jesteś wspaniałą ciepłą osóbką. 3maj się, i lampki na Drogę dla Twoich Aniołeczków :* ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] Będziemy pamiętać... Ale nie martw się... Wbrew religii, NAPEWNO spotkamy się razem - w niebie! ci których kochaliśmy będą w niebie z nami...
:* ;( Pozdrowienia, 3maj się tam :{

Re: Nakashowe ogoniaste

: sob lip 24, 2010 1:23 pm
autor: Nakasha
Tak, obecność nutrii w domu dała mi ogromną radość, była dla mnie niesamowitą niespodzianką. Te zwierzęta są niezwykłe i zachwycają swoją kontaktowością. Ale to już się skończyło.... Gdy przywoziłam Miyu też czułam ogromne podekscytowanie, to był mój pierwszy w pełni samodzielny import i pierwszy dłuższy kontakt z zagranicznym hodowcą. Dzięki Miyu zaczęła się moja fascynacja genetyką i hodowlą. Ona sama i jej linia miały być wieczne. Ale to też się skończyło.


Nadal nie potrafię cieszyć się tak jak wcześniej z nowych ogonków, ale wrzucę ich zdjęcia.

Pavati z TazManie, przyjechała do mnie z Czech. Od dawna marzyłam o szczurku w kolorze blue burmese i w końcu to marzenie się spełniło.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

Moje ulubione zdjęcie:
Obrazek


Olya, Olinka i Qilla.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Maleństwa są już połączone ze stadem.