Mam od tygodnia dwa prześliczne szczurki z zoologa - tak wiem, nie jest to pochwalające ale jak zobaczyłem co ze starszymi robią - dają wężowi i innym mających węże (podsłuchałem) to aż mi się smutno zrobiło i podjąłem taką, a nie inną decyzję dlatego proszę o wyrozumiałość też
A więc - moja dwa szczurki zdążyły się już oswoić z klatką chyba - jak wstają to po niej latają, wspinają, włażą w rury i w ogóle. Wypuściłem je z klatki 3 dni temu - poprzed drzwiczki nie chcą wyjść, ale jak zdejmę kraty i zostawię na boku to śmiało wychodzi jeden i w okolicach kuwetki obwąchuje teren. I teraz chciałbym je mieć przy sobie by się bardziej ze mną oswoiły - piszecie o tym by je brać pod bluzę i tak zamierzam zrobić - ale problem jest taki, że mieszkam z wujem, który jest nałogowym palaczem i mam przesiąknięte dymem ubrania - nie da się niestety go uprosić by poszedł z tym gdzie indziej chociaż na jakiś czas, przez co też czasem wychodząc z domu psikam się perfumami - ale nie za często na szczęście. I teraz moje pytanie do Was - czy ma sens takie oswajanie ich mimo, że mam ubrania tak przesiąknięte trochę dymem tytoniowym. Co o tym sądzicie ?
a polaru nawet nie powinno się prać w mydle, bo się źle wypłukuje - o.
) i jest git. Najwyżej nie walę tyle proszku i ustawiam wysoki poziom wody do płukania. Nie chciało mi się co 3 dni jak ta praczka drzeć w łapkach szmatki w mydle. Trzeba sobie życie ułatwiać gdzie się da. Ale wracając do tematu przewodniego postu: nie wolno skazywać zwierzaków (żadnych) na bierne wdychanie dymu z papierochów i kropka. Ja już nie palę ( 6 lat że się pochwalę teraz) ale jak paliłam to nie przyszło by mi do głowy palić przy zwierzętach. Jak truć to tylko siebie 
Kupiłem ocieplinę do rur i położyłem jedną w pokoju i sobie bardzo ją chwalą - połowę dnia spędzają wchodząc tam i wychodząc