Liwci poprzewracało się w zadku od tych smakołyków. Wyczuła, że ja chcę, żeby zjadła, że to nie zdobyczne, wyżulone, no i marudzi. Nie zmarnowałam zbyt wielu dawek leków, ale żongluję smakołykami, łącznie z tymi nie do końca dozwolonymi

ale antybiotyk jest na razie priorytetem, a herbatniki nie zabijają

Jakbym widziała Kluseczkę - najpierw powąchanie z miną "a co za badziewie mi tu dajesz...", zmarszczenie noska, potem ewentualnie rozważa, czy zjeść

Tylko Kluseczce przeszło, a Liwci się nasila

Niedługo zacznę machać łyżką z lekiem nad swoim talerzem, myślicie, że da się wykiwać?

Młode pożerają wszystko bez najmniejszego problemu, Tulinka też jak dotąd
Spokój, miło, (chyba) zdrowie się nie pogarsza, a czy się polepsza, to się okaże na wizycie.
Spokój, znaczy prawie. W piątek wieczorem Pączek znów się zadławiła. Dobrze, że rzuciłam okiem do klatki, gdzie już siedziała, bo miałam już łapać resztę i iść spać, a ona się nigdy nie rzuca, oddychała normalnie. Tym razem niestety 2-3 windy nie pomogły, co się wydawało, że już, to znów ją "ciągnęło", może już tylko podrażniony przełyk. W każdym razie z godzinę tak, poodpoczywała i znów, wind z 15, oklepywałam ją po pleckach, i jakoś poszło, ale tak się bidna zmęczyła. Jednak na koniec serek waniliowy na pocieszenie wtrząchnęła

Utuliłam i poszłyśmy spać

Boję się, ze się coś takiego trafi, kiedy nie będzie nas obok... Pączek nie dławiła się nigdy tak, żeby się podduszać, ale jak sobie przypomnę zadławienie Czarnuszki, to zimny pot...
Coś ostatnio Pączek z Czikitą się delikatnie ścinają, trudno to nazwać nawet bójką czy awanturką, ale coś tam się dzieje. Tylko Pączek jeszcze ustawia młode, Tula i Liw odpuściły całkiem, Liw od długiego czasu tylko dopadła Alutkę, ale to tak, że się bidna bała ruszyć

Ale już jej się nie chce, ma to gdzieś, obie mają.
Nie mam pojęcia, po raz pierwszy, kto dowodzi tym stadem i czy w ogóle ktoś dowodzi.
Jak mało wychodzimy i jesteśmy mało imprezowi, tak w ten weekend nie dość, że pracowaliśmy, to jeszcze wypadły nam imprezy w sobotę i niedzielę. Szczuriny zdezorientowane, jak to, poszli sobie, wrócili, a potem znów sobie poszli! Żeby wynagrodzić nieobecność, spaliśmy u nich w pokoju (znaczy u nas w salonie

zamiast w sypialni) i nie zamykaliśmy na noc, ale w nocy to one śpią i nas mają gdzieś. Jedynie nad ranem zdarza im się gapić się na nas z biurka, zdziwione, co my tu robimy i co one tu robią... do łóżka nie przychodzą, ale ja i tak śpię czujnie, w razie gdyby.
Dziś rano, jak nigdy, ganiały jak tylko otworzyliśmy klatkę, w południe, w biały dzień! Ganiały za mną. Pilnowały chyba, czy znów nie wsiąkniemy

http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=38243
[*] Kluseńka, Czarnuszka, Pączek, Tulia, Liwia, Alutka, Tina, Czikita, Bajeczka, Filipek, Szarutka, Gadżet, Thau, Afri, Bąbelek, Dzidzia Rambo, Bulinka, Placuszek, Rudzinka, Bianuszka, Violetka, Wanilka, Lolcia, Tika, Lusia, Elżunia, Anuszka, Klekotek