
Tak sobie pomyślałam z tym gryzieniem mebli.. Niszczycielką Mebli I Wszelakich Przedmiotów (NMIWP) jest Agrafka, znakomita stylistka wnętrz. Wprowadza innowacje w stylu: fest dziura w dywanie, wygryzanie gąbki z łóżka i rozrzucanie jej gdzie popadnie, itd. Metody na ubywającą gąbkę jeszcze nie mam (w sumie olałam to, niech ma radochę) ale wymyśliłam z tym dywanem (dywan wyżerany pod łóżkiem)- położyłam na tą dziurę gruby karton, na razie skupia się na unicestwianiu go a jak już niewiele z niego zostaje wymieniam na nowy. Może obklej tą szafkę w miejscu, które często spotyka się z zębami wredotki? Fakt, że nie będzie to wyglądać najlepiej ale przynajmniej szafka przeżyje. A jak zdewastuje przyklejony karton to się wymieni na nowy, hm? (ja z tego łóżka będę musiała się tłumaczyć teściowej


Ja nie wiem, dziewczyny zamiast usiąść spokojnie, przedyskutować temat, roztrząsnąć wszystkie ZA i PRZECIW, wygarnąć bolączki (że się któraś rozpycha w hamaku albo sika nie w tym rogu co trzeba) to się podgryzają jak jakieś gó***.

A tak serio- gryzie Cię do krwi czy łapie tylko mocno i przytrzymuje? Jak Gryzek dłuższy czas mnie tak mocno łapał (czasem, jak wystraszona odruchowo zabierałam rękę, i ząb zahaczył albo ona się rozpędziła, to ugryzienie było do krwi) nauczyłam się nie reagować strachem (ignorować ten atawistyczny odruch zabierania łapy), trzymałam rękę w tym samym miejscu, choćby nie wiem co. Zauważyła, że gryzienie nic nie daje, że ręka nie odchodzi- i przestała łapać zębami już zupełnie (3 miesiące cierpliwości się opłacało).