![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
Groszek i Marcinek chyba wreszcie się dogadali, od dwóch dni nie słyszałam, żeby darli koty. Marcinek się zmienia, wydaje się bardziej zadowolony, zrelaksowany i jak dotąd nawet nie próbował mnie udziabać, chociaż nie żebym mu pchała ręce przed ryjek. Co jakiś czas widzę, że któreś ze stada wpycha się obok niego do sputnika. On nie ma śmiałości, żeby chodzić do innych, zaanektował sputnik, ale gości przyjmuje. Wydaje mi się, że biedaczek nie umie odwzajemnić iskania, co najwyżej poliże. Ale najważniejsze, że stado przyzwyczaiło go do dotyku i mnie również pozwala się ostatnio dotykać, nawet czasem pomiziać.
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
Ale ale, dziwne przypadki nadal mnie nie omijają. Zepsuł mi się samochód, więc postanowiłam podelektować się pogodą (mżyło) i iść do domu na piechotę. Mijałam właśnie plac Niepodległości, kiedy spod nóg szmyrgnęło mi jakieś zwierzątko. Rozmiar sugerował dużego szczura, ale mózg podawał mi do świadomości dane z pewnym opóźnieniem - że to raczej pies, york. Kolejna informacja z kory wzrokowej zmroziła mnie do szpiku: piesek był przypalony, właściwie całe futro miał nadpalone, i na grzbiecie, i pyszczku, łapach, ogonie... Przerażony pędził przed siebie, na ruchliwą ulicę, tory tramwajowe... Złapałam tuż przed tramwajem.
Najpierw myślałam, że to ofiara jakiejś bestii w ludzkiej skórze, ale zobaczyłam kłęby dymu unoszące się z równoległej ulicy, a chwilę potem straż pędzącą ulicami. Stwierdziłam, że nikt nie będzie miał teraz głowy, żeby ratować psa, więc pobiegłam do weta. Piesek okazał się sunią, spalone futro wyglądało strasznie, ale najprawdopodobniej ocaliło ją od poważniejszych oparzeń. Była w szoku, ma uszkodzone oko, ale umyta i wyczesana nie wygląda wcale źle. Oko leczymy, może uda się uratować. I już prawie nie śmierdzi spalonym włosiem.
Wróciłam na miejsce wypadku. Ludzie rozpoznali pieska, właścicielką jest najprawdopodobniej kobieta, u której miał miejsce wybuch i która jest w szpitalu. Także psinka chwilowo zostaje u mnie, aż właścicielka się zgłosi.
Nie dowiedziałam się, jak piesa ma na imię, więc mało dyplomatycznie wołam na nią Skwarka.
![Lips Sealed :-X](./images/smilies/lipsrsealed.gif)
Jakby ktoś był ciekawy, doniesienie prasowe o wypadku: notka prasowa