

Ranę można przemywać delikatnie Octeniseptem lub Solcoserylem Żelem, jeśli masz. Czy wiadomo, co to jest?
Moderator: Junior Moderator
Malachit, nie chce jeść, nie współpracuje ze mną kompletnie, mam wrażenie, że już mi nie ufa poprostu bo nie chce jeść już nic odemnie co ma choć odrobinę leku w sobie. Wciskanie leków na siłę tez przy takiej ilości nie wchodzi w grę- wyrywa się i piszczy niesamowicie. Jeszce na początku ten patent zdawał egzamin ale z każdym kolejnym razem jest mi coraz ciężej... Pozatym spikiś ma pięć sporych placków martwicowych na ciele co uniemożliwia mi dawanie jej zastrzyków... a mamy podawać antybiotyk do poniedziałku aż :/ przerzucenie się na doustną formę - nie muszę chyba komentować co by oznaczało :/ niemam sił. Chce mi się płakać... a grubiś nie przestaje krwawić z dróg rodnych, mimo wczorajszego zastrzyku z cyklo (wczoraj na jakiś czas był spokój od krwawienia ale dziś już wszystko jak dawniej jest...) czuję że to wszystko zmierza w złym kierunku... i jeszcze ten niedowład w łapkach... jej wygląd, sposób w jaki chodzi- chwyta za serce... Dziś zmarnowałam dwie dawki leku... Grubciaa zjadła może z 1/5 tego co powinna zjeść... i co dalej? tracę siły... mam ochotę się poddać, i przestać ją męczyć tym całym leczeniem... pochłania on moje nerwy, jej nerwy i mnóstwo czasu i pieniędzy wyrzuconych w błoto a przeciez mam jeszcze 3 inne ogony które wymagają uwagi... Z drugiej jednak strony jak patrzę na nią w takim stanie to wiem, że muszę działać...Malachit pisze:Biedna Spika... a jak z podawaniem leków, nie pluje? Bo Fajro to strasznie wybredna i mało w czym leki wciąga - a też podajemy codziennie... najchętniej by tylko serek homogenizowany jadła![]()
Swoją drogą, Fajro też miała rok temu coś z macicą, na szczęście u niej antybiotyk to załatwił - wygląda na to, że to niestety rodzinne