Dokładnie! Dlatego nawet ucieszyłam się, gdy małemu Bronkowi (który zmarł w wieku 1 roku) i jego bratu stwierdziła weterynarz mykoplazmozę, bo właśnie myślałam, że nie zarażą mi starszych, że będę mogła ich połączyć. A tu tak wyszło...Paul_Julian pisze:te chore zwierzaki tez chcą żyć.
Tak myślałam, że to nadal coś z ropniem, że może powikłanie- w końcu najpierw ogromny ropień na szyi, później ropa w uchu, a pogorszenie stanu zdrowia nastąpiło bezpośrednio po zniknięciu ropy z ucha, jakby ten ropień przeszedł gdzieś indziej. No ale zdjęcie rentgenowskie wyraźnie pokazało zajęcie płuc. W miejscu płuc była jedna wielka mgła z pominięciem drobnego obszaru wielkości paznokcia najmniejszego palca u nogi (tak dla zobrazowania). Ten nieszczęsny maluch, którego również musiałam uśpić ze względu na zaawansowane mykoplazmozy miał taki sam obraz zdjęcia rentgenowskiego, tylko do tego miał jeszcze jakąś dziwną plamę, jakby guz w płucach.Paul_Julian pisze:Albo to nie myko, tylko rozlegle ropnie ?
Tylko jeśli ropa w uchu była naprawdę objawem mykoplazmozy, to co z ogromnym ropniem na szyi?- Okropny zbieg okoliczności?
Ech... Pocieszam się, że dwa pozostałe ogony są w dobrej formie. Przynajmniej teraz. Zastanawiam się jednak, czy nie zabrać ich do Gdańska do pani Bielskiej na kontrolę, może coś na zaś poradzi. I może by określiła, czy są chorzy, czy są jedynie nosicielami mykoplazmy, jak każdy szczur. Nie wiem, co robić.
I jeszcze się upewnię- mogę adoptować następne szczury w takiej sytuacji? Zaczęłam już poszukiwania dla młodego, który nudzi się bardzo (starszy nie nadąża), ale nie jestem pewna, czy dobrze robię. Ta pani weterynarz kompletnie mnie zbiła z tropu.