Po utracie Alef Scherzo osamotniała najbardziej. Skończyły się wielkie poleżenia tromboniaste, wypełniające bielą i puszystością cały niebieski domek;( One dwie właśnie najczęściej tam bywały, z innymi szczupakami także, ale tam we dwie -bo tylko dwie takie domek najczęściej pomieścił...
: )
Za każdym razem kiedy widzę tam Scherzo samą, brakuje mi tej pełni - mi, a cóż dopiero jej;(
Nie zawsze jest sama, oczywiście. Dawno dawno przecież wychowała sobie „narzeczonego”. I Karaś, o ile nie przyklejony kornie do jakiejkolwiek bądź części Kahuna, zwierza się Scherzo i w miękkościach przyjaciółki szuka pocieszenia.
Popsuło się bowiem trochę pomiędzy chłopakami;/ Nie wiem czy to ma związek z nieco bardziej hardym zachowaniem Kahuna ostatnimi czasy, który i na wybiegi zaczął sam wychodzić, i pewniejszą stopą sobie na nich poczynać, ale im Karat bardziej się stara, tym bardziej Kahuna to irytuje;/ Czasami nie wiem którego głupkowatego besztać, czy Karata za, bądź co bądź, prowokacje - „ale co ja zrobiłem ?..” , czy Kahuna za gruboskórność - „ale czego on ode mnie chce ?..”
Pierwszego, kiedy uszy kładzie po sobie jak zbity pies - żal, ale drugi, jak już mu sierść opadnie, czy nawet jeszcze z sierścią wzniesioną, wystarczy że ręką dotknę – gruboskurność ?? - baranek i łagodność wcielona.
Chłopy
Nie ma to jak Smużyńskie ziele, temu wiadomo o co chodzi – smużyńskie rządzi
Ach jakie to zawzięte, bandyckie i jak komar powracające bzyczeć ofiarom nad uchem...
...jakie słodkie – porwane na ręce i zaraz zmieniające tryb na lizanie
Raz Karaś, który u źródełka lubi i pragnienie ugasić, i pobełtać łapkami, i pyszczek po oczy zanurzyć – rozpluskany, cięgi po głowie od Smużyny zebrał: „co mi się tu nad wodą depilujesz ?!” Bach, bach !
Fakt - depilował się, ale nie ten to inny pretekst Smuż by znalazła, żeby smużyńskie było u góry
Nawet nie wiem o co po Hacience wczoraj skakała;/ Może po prostu kosztowała rozkoszy jaka płynie z przewrócenia drugiego szczura na plecy i ugniatania mu brzucha (w swojej kategorii wagowej jedynie z czarnulką jej się takie sztuki udają).
Wczoraj to wyglądało jakby najpierw zadźgała przyjaciółkę, a potem robiła jej masaż serca…
Smużyn
Hator okwiczała te zapasy jak mała świnka, a kiedy Smużka odlatywała w moich dłoniach (na ukochanie smużyńskiego brzuszydła
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
), wstała, otrzepała się i sama poleciała grzebać w pokrzywach. Haciurek za pożytkami bardzo żywo się krząta i nie obawia się samotnie szlaków przemierzać, a że najbardziej rannym (popołudniowym po prawdzie) ptaszkiem jest, wiele z owych pożytków trafia właśnie w jej łapki;)
Wydaje mi się, że ona i Kahun wkroczyli w ten wiek, gdzie szczur zaczyna bardziej niż dotąd cenić dobra podniebienia (bo stąd też wzmożenie aktywności/odwagi Kahuńskiego) i statek żywota. A Karaś i Smużka to jeszcze wciąż gorące głowy i ułaństwo poprzeczne...
Scherzo już oczywiście też "statek" na spokojnych wodach hamaczka, ale dobrze, że dzięki „gorącym”, kiedy już się ją ku nim skieruje, i ona podrepcze. Karasia pościga, przed Smużką poucieka... Niedawno, kiedy Kahun i Hator poszli już spać, a Scherzo dopiero wstała, wyszła za młodymi i po załatwieniu sprawunków, znienacka wyszła mi zza pleców przez dziurę w fotelu – i co kątem oka wzięłam za Smużkę, co ręka skorygowała, że Karaś – okazało się Scherzcoszem niedotykalskim, co ledwo w boczki dotknięty - przede mną zwiał
Tak się może się kręcić:)
Na odpowiedź od dr Rzepki czekam wciąż;/ Czekając odstawiłam Scherzo sumamed, w zamian ładuję w nią betaglukan. Na razie nie jest źle, niech sobie mysza trochę odpocznie od chemii, a jak tylko coś zacznie być słychać, wrócimy.