Mam dwie dwumiesięczne dziewczynki. Są u mnie od 3 tygodni. Wybrałyśmy metodę oswajania po dobroci, ponieważ dziewczyny nie dają się wziąć na rękę. Zaczęłam od podawania karmy z ręki, dawania jogurtu, gerberków, mówienie spokojnym tonem itd. Z ręką nie mają problemu, wchodzą do rękawa, jedzą z niej. Po tygodniu pobytu u mnie zaczęłam kłaść klatkę na łóżko, żeby mogły sobie wyjść, połazić po mnie, poznać teren. Z wychodzeniem jest tak, jedna z nich biega, włazi pod koc pod którym jestem ale tylko jak jest głodna, podobnie druga. Jedna, która jest bardziej spokojniejsza jak już się naje idzie do klatki i chowa się w tunelu i nie wychodzi w ogóle, nic nie pomaga, nie boi się mojej dłoni ani palców ale tak żeby wyjść po tym jak się naje to nie ma szans. Jej siostra z kolei jest strasznym głodomorem i jak otwieram klatkę to wychodzi i szuka jedzenia (pomimo, że dostała wcześniej), wszędzie wchodzi, czasami dostaje ziarenka i wtedy wpada w amok i jak nie dostanie to zaczyna podgryzać mi wargę, palce, wszystko i to boleśnie (nie wiem też do końca jak mam za to karać i czy powinnam) jej siostra też podgryza ale delikatnie. Od 3 tygodni mają codziennie taki wybieg po 2h chyba, że już się najedzą to wtedy chowają się w klatce, tak jak mówiłam nie ma szans, żeby je zabrać na ręcę, bo się wyrywają, wiem, że nie wszystkie szczury to lubią. Z głaskaniem jest tak, że tylko ta spokojniejsza pozwala się pogłaskać, jej siostra tylko jak jest zaspana tak to od razu chce gryźć




