W sobotę odeszła Wanilka. Nie wiem, z czym walczyła, ale na pewno był to nowotwór. Zaczęła chudnąć przy zachowanym apetycie4 oraz humorze i ... intensywnie się ślinić. Do teraz nie mam pojęcia, o co chodziło, humor miała świetny aż do początku tamtego tygodnia. A potem zaczęła niknąć w oczach.
Miała 2 lata i 7 miesięcy.
Została mi Imbir, która ma lekki niedowład tylnych nóżek i jest szczurkiem przypodłogowym (już od dawna nie chce spać nawet w najniżej zawieszonych hamakach). Dostała gniazdkowe materiały i co wieczór siedzimy sobie razem obdarowując porcjami pieszczot. Bo Imbir okazało się je uwielbia, i co więcej, nie pozostaje dłużna. Ja drapię za uszkiem (które swędzi, oj swędzi! Jedno zwłaszcza, aż sprawdzałam, ale jest czyste, no i aż tak niewładnych szłapek nie ma - dosięga do czyszczenia) - resztę ręki mam wylizaną dokładnie. Pod polisiem - to samo. Paszka - mmmm, paszka! Nieruchomieje tylko przy głaskaniu między obojczykami i... po kuperku
![Roll Eyes ::)](./images/smilies/rolleyes.gif)
Potem oczywiście są ablucje, chwila drzemki, i trącanie - a może by znowu uszko...?
To pewnie przez samotność (chociaż już od jakiegoś czasu obie dziewczynki były bardzo przytulaśne), ale pierwszy raz mam szczura, który tak wyraźnie chce pieszczot. Nieszczególnie interesuje ją łażenie - nawet nie chce, czasem się po biurku przejdzie, troszeczkę, obsika podkładkę na kubek, skubnie ołówek, no dobra, to co, kolanka?
No i tak sobie siadujemy.
Kilka zdjęć nawet dziś zrobiłam, ale linki, bo imageshack się zbiesił, a do photobucketa jakoś przekonać nie mogę...
tu
tu
tutaj (trochę nieuczesana, wybaczcie, ale to już po dłuższym mizingu
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
)
oraz
wspaniałe pozy Imbir Okrągłej Pierwszej (z 5 minut tak leżała! Nawet chwilę się myła, kopytami totalnie w górze, po czym znów tak zaległa. To nie mogło być wygodne!)