W sobote, tak jak pisalam, mala miala powazne objawy krazeniowe (pazurki byly sine - a nei brudne - bo resztki porfiryny czy brudu odkladaja sie na koncowkach pazurkow a nie przy paluszkach). Poza tym mala byl tez troche opuchnieta - leki podane przez weta pomogly o tyle ze cisnienie wrocilo do normy i od tego czasu nie bylo juz takich objawow. Jednak okazalo sie, ze po zniknieciu jednych objawow pojawily sie inne (spore wycieki porfiryny z oczu i noska) a nadal nie chciala jesc co oczywiscie jaoslabialo dodatkowo... Niestety we,t u ktorego mala byla w Radomiu na niedziele "jezdzi w teren". Owszem - Mama zlapala go na komorke ale mial wrocic dopiero wieczorem - powiedzial ze jesli bedzie zle to zeby jechac do dyzurnego gabinetu ... no tak tylko ze my z tym dyzurnym gabinetem w radomiu to mialysmy bardzo zle doswiadczenia jeszcze z psem - wiec jakos nam sie nei usmiechalo... Tak czy siek wiedlismy w auto i przywiezlismy mala do Krakowa (tu juz sobie wytestowalismy weta, ktoremu mysle ze mozna zaufac).
Przyznaje - mala byla dzielna strasznie - bo choroba ja wymeczyla... w niedziele przeszla kryzys spory - ale sie udalo - leki i rozpoznanie bylo na czas



A teraz moze o tym co to bylo - okazalo sie ze mala miala ogolna infekcje organizmu, ktorego pierwsze objawy byly wlasnie cisnieniowe a pozniej objawem dominujacym byla infekcja drog oddechowych.
Leczona oczywiscie antybiotykiem - w zastrzykach nie dopyszcznie bo stan byl za powazny. Do tego steryd na poczatku i na wzmocnienie odwodnionego organizmu.