Mój ma?y ch?opak :)

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
marzena99
Posty: 4
Rejestracja: ndz paź 08, 2006 12:12 pm

Mój ma?y ch?opak :)

Post autor: marzena99 »

Chciałabym Wam opowiedzieć o moim szczurku, ponieważ zaciekawiło mnie jego zachowanie.
Otóż, Markiza mam od piątku. Kupiłam go w sklepie zoologocznym. Poszłyśmy z miłą ekspedientką wybrać malucha. Kolorystycznie nawet nie było sensu wybierać, bo wszystkie były takie same, z wyjątkiem jednego, który był czarno-biały :) (to było rodzeństwo - pewien chłopak zostawił je w sklepie) Wzięłąm więc pierwszego lepszego, położyłam na kolanach. Był zaciekawiony, obwąchiwał mnie, zaglądał pod sweter i (co mnie zaciekawiło) nie nasikał na mnie ani nie zostawił kupki. Nie zastanawiałam się dłużej - wziełam go do domu. Wsadziłam go od razu do klatki. Troszkę był zdezorientowany, chodził po klatce, próbował wyłazić pomiędzy prętami, ale po chwili czasu uspokoił się. Otworzyłam klatkę i wsadziłam rękę - od razu przyszedł, obwąchał chwilę, po czym zaczął oblizywać mi rękę - wchodził nawet pod rękaw. Od samego początku mówiłam do niego po imieniu - podczas jedzenia, jak i oblizywania ręki. Następnego dnia kupiłam mu sól, bo wyczytałam na forum, że mogło mu brakować soli, dlatego tak mnie lizał. No i tak jakby już nie liże. Nadal przychodził do mojej reki, obwąchiwał, stawał przednimi łapkami na niej. Zauważyłam, że jak wchodzę do pokoju, to przybiega do kratek i wystawia łepek. Jak nic nie robił, to mówiłam jego imię, a on od razu był przy kratkach. Ponownie otworzyłam klatkę. Zaczęłam próbować sztuczki z jedzeniem na ręku. Przychodził i brał jedzenie a ja w tym czasie wypowiadałam jego imię. Wszedł mi nawet do rękawa (zawsze wchodził do połowy lub 3/4 ciała). Nagle zaczął mnie lekko podgryzać i biegać po klatce. Wyczytała, że zachęca mnie do zabawy, więc ręką udawałam szczura i goniłam za nim. Postanowiłam wyjąć go z klatki. Nie dawał sie złapać (oczywiście robiła to ostrożnie, ale on się wymykał pomiedzy palcami), jednak jakoś udało mi się go chwycić. Posadziłam go na kolanach. Łaził, wąchał, nawet mył się. Nie narobił na mnie. wieczorem znowu wyjęłąm go z klatki i posadziłam na kolanach. Tym razem blisko klatki. Pochodził chwilę, po czym wskoczył do klatki, ale wystawiał łepek przez pręty. Jakiś czas później otworzyła drzwiczki i czekałam aż sam wyjdzie. Podszedł do wyjścia, ja wystawiłam rękę i mówiłam do niego. Wszedł mi na rękę, obwachał wszystko, po czym wrócił do klatki. Dzisiaj też próbowałam sztuczki z jedzeniem - dała rezultat. Wszedł mi pare razy na rękę i dał spokojnie wyjąć z klatki. Lepiej reaguje na imię, śmielej wychodzi z klatki na mojej dłoni.

Co o tym myślicie? Czy taki brak strachu może być wynikiem kontaktu z człowiekiem od narodzin? Dodam, że to mój pierwszy szczur.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”