Błagam o pomoc... Jakąś radę, bo odchodzę od zmysłów, pomimo tego, iż wet powiedziała mi dziś, że nie mam się czym martwić... :torba: Ale od początku... :roll:
We wtorek z samego rana, zauważyłam, że ciur mój ma tylną prawą nóżkę pod brzuszkiem, tj. przykurczoną i nie stąpa na nią...
![:cry:](https://cdn.jsdelivr.net/gh/s9e/emoji-assets-twemoji@11.2/dist/svgz/1f622.svgz)
Pomyślałam, że ten mój cudak musiał znów sobie ją zwichnąć... - Wcześniej zdarzyło Mu się to dwukrotnie, wtedy każdorazowo po wizycie u weta, wystarczyła dobra rada, że potrzebny jest czas, smarowanie Altacetem w żelu i ograniczeniu ruchu... Po ok. tyg. wszystko mijało, łapusie były zdrowe...
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Tym razem, pomyślałam, że to, to samo... Smarowałam, ograniczałam ruch, no ale dziś rano - dziś zaczął się 3 dzień objawów - nie zauważyłam poprawy, co wiecej, łapusia a raczej sama stópka, jest jak balonik, obolała, bo aż mi zabierał jak dotykałam, ból głównie w stawie skokowym, choć obuchlizna sięga aż do paluszków :-( Pojechałam więc czym prędzej - sama schorowana, kichająca i smarkająca na lewo i prawo, ale zdrowie ogona dla mnie ważniejsze, niż moje :zakochany: - w tą śnieżyce, no i wet'ka po oględzinach postawiła diagnozę, iż to, ani nie złamanie, nie zwichnięcie, tylko... Zapalenie stawu. Zwarzyła, zmierzyła temp. (38,9), dała zastrzyki, raz z Baytrilu (o,o1) i raz witaminy... Jutro mam się pokazać... Odchodzę od zmysłów. Nie mogę patrzeć na tego mojego niedorajdę, jak tupta na 3 łapkach, myje się "na raty", raz jedną, raz drugą łapką, bo nie może przenieść ciężaru na chorą łapkę... Nie biega, tylko leży w klatce :sad2: Apetyt ma. Wcześniej - z jakieś 1,5 mc'a temu dostał też z 4 zastrzyki z Baytrilu - na strupki... Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie... Przepraszam, za tego posta, ale serce mi się kraje... Nie wytrzymam do jutra... Może ktoś spotkał się z czymś podobnym? Niech ktoś coś powie :-(