Moja polonistka wyciągnęła ze mnie moją tajemnicę i teraz nie da mi żyć, dopóki nie będzie przekonana, że pomogła. Ale ja nie chcę pomocy! To mój problem, jakoś sobie radzę!!! Boże, teraz codziennie mam nerwicę, że znowu będzie chciała rozmawiać i że przy wszystkich wyciągnie mnie z jakiejś lekcji. Cała się z nerwów trzęsę, że komuś powie, a z wściekłości aż mną telepie, że tak się dałam podejść.
Jak jej powiedziałam, że nie oczekuję pomocy, to porównała mnie do samobójcy, który też tak mówi :shock: Widząc szczurze zadrapania, zapytała się czy się tnę... :shock:
Co prawda jest to świetna babka, moja ulubiona nauczycielka, ale to NAPRAWDĘ nie zmienia faktu, że cały czas mną telepie i w ogóle jestem na granicy wytrzymałości