Na początek chciałem się ze wszystkimi przywitać, bo jest to moja pierwsza wizyta na forum.
Wczoraj zakupiłem sobie dwie szczerzyce. W chwili zakupu wszystko było z nimi w porządku. Zaraz po powrocie do domu, zapakowaniu w nową klatkę szczurzyce zaczęły kichać. Raczej nie miały możliwości przeziębienia się, ponieważ na zewnątrz były tylko 20 minut w kartonowym, szczelnie zamkniętym opakowaniu, wypełnionym sianem. Po otworzeniu pudełka, szczurzyce spały smacznie

Wszystko inne jest z nimi ok. Nie mają żadnych drgawek, wycieków z nosa czy oczek. Są bardzo żywe, towarzyskie i ciągle jedzą. Zastanawiam się co może być nie tak, bo w sklepie gość używał takiego samego siana i trocin. Skąd nagle mogłoby wystąpić uczulenie ? Dzwoniłem do sprzedawcy i powiedział, że jak nie ma żadnych wycieków, ani nie uciekają, nie chowają się, to wszystko jest ok i nie ma co się przejmować.
No i drugi problem. Szczurzyce nie potrafią pić z poidełka. W sklepie nie miały zainstalowanego poidełka tylko miseczkę z wodą. Ja chciałem je przyzwyczaić do poidła, ale po całych 24h pobytu u mnie w domu, z poidła nie ubyło nic a nic wody. W chwili, gdy podałem im miseczkę, to jeden szczurek napił się. Drugi nie chciał. Po pewnym czasie podłem temu bardziej spragnionemu poidełko pod pyszczek i wtedy się napił. Drugi wciąż nie chciał pić...
Martwi mnie to, bo jak hodowałem inne gryzonie, to wchłaniały gigantyczne ilości wody, nawet myszoskoczki piły z poidła po kilku godzinach pobytu w nowej klatce. Czy to jest normalne, że szczury tak mało piją / nie piją wcale ? Może to z powodu tego, że podaję im też pokarm zawierający dużą ilość wody, jak jabłka, marchew, itp. A ten jeden jak już miał okazję to "na zapas" się napił ?
Nie wiem czy już mam z nimi lecieć do weterynarza, czy jeszcze pokombinować z wymianą ściółki ? No i ten piekielny okres świąteczny, w czasie którego wszystko jest pozamykane...