na razie, z weta nici- bo tego do którego mam zaufanie nie ma w tym tygodniu- a skoro nic konkretnego się nie dzieje i nie ma nagłej potrzeby, nie chcę szczurasa narażać na stres, z którego nic nie wyniknie :/
Mam teraz więcej czasu, więc go przez te parę dni dobrze poobserwuję;
dzisiaj zajrzałam mu w mordkę: ząbki na pewno nie są zbyt długie- to dobrze, bo skracanie to na pewno bardzo nieprzyjemny zabieg.
Język i dziąsła są równomiernie różowe- myślę z resztą, że gdyby miał jakiś stan zapalny, krzywiłby się przy echinacei- a ta mu akurat pasuje

. W ogóle, nie robi wrażenia, żeby mu cokolwiek było- brzuszek ma miękki, w żadnym miejscu ciałka jakiejś bolesności czy tkliwości, sierść- błyszcząca i aż śliska, troszkę łupieżu- ale to moja wina, bo podsuwam mu orzechy i nawet żółty ser, uszy- nie o uszach nic nie powiem, bo nie umiem tworzyć poezji- a te jego uszy to czysta poezja!!! Ja chyba histeryzuję, bardzo prawdobodobne, że Sokole Oko jest z linii książęcej i dobre maniery nakazują mu powściągliwość w jedzeniu...Swoją drogą rozumiem, że podpadłam mu strasznie tą parafiną (sprawdziłam: Oksymoron też tak zareagował)i panikował na widok łyżeczki, ale lakcid? a na widok strzykawki, mój Książę wchodzi głową pod wszystkie możliwe szmatki- pamiętliwa zaraza
