Regulamin forum Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Śliczne stadko Ogoniaste słodziachne a i psisko kapitalne
Mój interwencyjny wacik też najbardziej lubi suchy chlebek
Ze mną: LeeLee + Lily W pamięci 35 indywidualistów: H, M, H, V, M, K, D, M, S, A, D, N, F, P, A, H, A, A, F, K, M, T, M, E, C, A, B, C, Ł, A, C, K, C, F, F + Grażyna, Kluska, Mia, Trufla, Zambia, Mała Mi, Weszka i Pcheła Tupot Małych Stóp
Enigma ma znowu zapalenie płuc. Tym razem antybiotyki nie pomagają, moje maleństwo schudło już 80 g, naprawdę ciężko oddycha... Dzisiaj zmieniamy kurację antybiotykową, może coś innego jej pomoże... Nie chcę stracić mojej szczurci-marzenia, ona jeszcze nie skończyła 14 miesięcy...
Moje pytanie: co ja robię źle? To już czwarty szczur (na 10), który u mnie choruje na zapalenie płuc... Don Kichot, Dulcynea i La Mancha z nim przegrały, chociaż walczyliśmy długo... Klatka nie stoi w przeciągu ani bezpośrednio na podłodze, w czasie otwierania okien przenoszę szczury do innego pomieszczenia, w mieszkaniu mam ciepło. Co powinnam zmienić, żeby to cholerstwo się od nas odczepiło?
zona czy enigma miala kontakt z ktoryms z chorujacych wczesniej? Moze to jakis wirus ktory np uaktywnia sie kiedy np spada odpornosc.
Albo po prostu to przypadek..
Trzymam kciuki za Enigme, i zeby leczenie dalo szybko efekty...
Tak, Enigma miała kontakt ze szczurem chorym na zapalenie płuc. Najpierw był chory Don Kichot, po paru miesiącach od jego śmierci zachorowała Dulcynea (która też umarła na zapalenie płuc połączone z niewydolnością krążenia), znowu było trochę spokoju, po czym zachorowała La Mancha - i też odeszła (dokładnie 13 kwietnia)... Dulcynea i La Mancha miały styczność z Don Kichotem, a Enigma miała styczność z Dulcią i Manchą... Nigmusia chorowała już pod koniec kwietnia, ale zaleczyliśmy to cholerstwo. Kiedyś Nisia pisała mi, że jeżeli to wirus, to powinien po jakimś czasie "wygasnąć". Tylko po jakim? Od poprzedniej choroby minęło 5 miesięcy, miałam nadzieję, zę to już koniec...
Staram się naprawdę dbać o szczurzaste, bo wiem, że są bardzo podatne na to świństwo, ale non stop któraś i tak je łapie...
Zona - przykro mi - jesli to wirus obnizajacy otpornośc to on jest przez całe życie i w jakichś momentach sie uaktywnia- powoduje chorobę - ułatwia nadkażenie bakteryjne i zaraza nowe szczury. jedyny sposób to nie dobierać szczurów do stadka i po odejściu wszystkich zdezynfekować wszystko, zachować co najmniej 1 miesięczną karencje i dopiero potem przyjąć jakieś szczurki.
Tak właśnie zamierzam zrobić, jak dziewczyny umrą, to robię sobie przerwę od szczurów... minimum roczną. I nie wiem, czy w ogóle będę jeszcze kiedykolwiek chciała śmierdziuchy - za krótko żyją, za często chorują... Wyleczyłam się z GMR.
Cóz zona mówiłam to samo , jak umierały mi kolejne najwspanialsze szczury na świecie- potem ból lzeje a zycie bez wąsatych mordek coraz trudniej sobie wyobrazić - jeśli jeszcze pojawią sie jakieś bidy, lub piekne nie bidy to serce nie wytrzymuje i znowu śmierdziele zabieraja człowiekowi czas i masło z kanapki .
Ech, tylko że ja się z tą decyzją już oswajam od jakiegoś czasu. I mam sprzymierzeńca - psa, który nie cierpi szczurów i nie chce spać z nimi w jednym pokoju, a pokój do dyspozycji mam aktualnie jeden. Tak więc przerwa będzie dłuższa, rok minimum, akurat skończę studia i później się zobaczy. W sumie to nie pierwsze moje szczury, zaczynałam w 2 klasie liceum i miałam przerwę prawie 3-letnią. Jakoś będzie, byleby moja kruszyna się z tego wylizała...
Dzisiaj jest trochę lepiej - Enigma, mój mały przygłupek, który zawsze dawał sobie zrobić cokolwiek się chciało - zaczęła się drzeć w lecznicy... Pierwszy raz widziałam i słyszałam moje maleństwo drące mordeczkę. Chyba wreszcie zaczyna walczyć.:]
Jutro sama mam jej zrobić zastrzyki, poza tym mam receptę na Klacid. Musi być lepiej, bo już mi się kasa kończy i innego wyjścia nie mamy.;]
Nie, Enigma nie miała robionego antybiogramu.
Przez tydzień dostawała Baytril, od czwartku Oxyvet. W kwietniu po
Oxyvecie zapalenie płuc zaleczyliśmy, teraz (po 4 zastrzyku) też jest trochę lepiej... Dzisiaj same dałyśmy radę zrobić zastrzyki, Nigmusia wtryniła już pietruszkę, pomidora, gotowane mięsko i kaszkę. Tuczę ją NutriDrinkiem, bo dalej jest okropnie chuda. Jak dotąd waga stoi w miejscu, oddycha trochę lepiej, ale nadal charczy, najmocniej w nocy...
Pamiętam jak jakiś czas temu moje ówczesne maluchy chorowały jedno za drugim i nie zawsze udawało nam się wygrać z chorobą. Wtedy też zastanawiałam się jakie robię błędy, że ciągle któreś choruje. Zaczęłam odkażać klatki, w końcu kupiłam urządzenie parowe (zapomniałam jak się to nazywa) którym co tydzień wyparzałam wszystkie klatki. Po jakimś czasie ogonki chorowały mniej, ale do dnia dzisiejszego nie wiem czy zwalczyłam coś co może "siedziało" w klatkach a może był to po prostu przypadek. Klatki nadal odkażam, od czasu do czasu wyparzam. Teraz jednak wiem, że nie warto aż tak szukać winnych. Mamy ogonki z różnych środowisk, wzięcie nowego zawsze grozi przywleczeniem jakiejś choroby, która może ujawnić się po pewnym czasie, a przecież trudno pozostać całkiem obojętnym wobec tych, które nas potrzebują. Pozostaje więc wierzyć, że się uda.
Trzymam mocno kciuki za Enigmę, wyczochraj mocno małą mordeczkę
Wieści z frontu:
Chyba przegrywamy... U Enigmy była kilkudniowa poprawa, teraz znowu jest gorzej... Mała traci siły, jest totalnie zrezygnowana, jak tylko wyciągam ją z transporterka w lecznicy - wrzeszczy... Dostaje po 3 zastrzyki dziennie (w tym steryd), nic nie przybrała na wadze. Ile jeszcze mam ją męczyć tymi zastrzykami?
I kolejny dół - wczoraj zaczęła charczeć Loyse, Sepsa cała w porfirynie... Zdrowa jest tylko zołza Tekla.
Ja już nie daję rady, a co dopiero moje chorutkie szkrabiki...