Wczoraj zostawiłam je same na cały dzień - ok. 16 godzin. Niepierwszy raz, z zachowaniem środków ostrożności tzn. zostawiłam otwarte okno, dużo wody, jedzonko, klatkę postawiłam w cieniu. Gdy wróciłam około północy, mała była w tragicznym stanie
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Znalazłam całodobową lecznicę, tu, na forum. Niestety, strasznie daleko ode mnie (ja z ok. Wieczystej w Krakowie, lecznica na Bieżanowie). Gdy wysiadłam z nocnego, czułam, jak mała łapie bezdechy, z jakim trudem oddycha. Wzięłam ją na ręce, żeby miała więcej tlenu. Niestety, na nic się to zdało. Po chwili wyzionęła ducha, zanim zdążyłam z nią dojść do weta ;(.
Nie wiem, co było przyczyną śmierci - mała jest z zoologika, więc podejrzewam jakąś chorobę genetyczną. Nie chciałam jej kroić dla uspokojenia ciekawości.
Żałuję, że czasu nie można cofnąć. Może zwróciłabym większą uwagę na to, że przedwczoraj nie wyszła z klatki pobiegać, tylko spała? Wtedy nie widziałam w tym nic dziwnego, wiele razy zdarza się ciurom leżeć mimo otwartych drzwiczek. Może wróciłabym wcześniej do domu i dałoby się jeszcze coś zaradzić. Nie wiem. I chyba nie ma sensu gdybać.
Mam nadzieję, że nie cierpiała długo.
![Obrazek](http://images24.fotosik.pl/225/d0119e7591bb9d59med.jpg)