Prawie 3 lata życia. Większość w samotności. Jego agresja w stosunku do szczurów i ludzi nie pozwoliła na zamieszkanie z resztą stada. W ostatnim czasie zbliżyliśmy się do siebie. Pozwalał sobie pierwszy raz podawać antybiotyki. Przez ostatnie 3 tygodnie żył bez oczka. Nie wiem co się stało, ale trzeba było usunąć oczko. Wszystko było ok. W pewnym momencie jego stan zaczął się pogarszać, ale nie drastycznie. Mieliśmy po niedzieli iść do weta. Niestety, Zdzisio odszedł na moich rękach. Pierwszy raz spokojny, wtulony w moje ręce. Jak nigdy

Kochałam go, mimo wielu ran na rękach. Był wyjątkowy, trudny, ale kochany
Zdzisiu, nigdy nie zapomnę

Byłeś moim pierwszym wacikiem [']
